środa, 18 listopada 2015

Rosja i Syria walczą z terroryzmem sekty wahabitów

Od 30 września 2015 Rosja na wniosek prezydenta Syrii Baszara al-Asada zaczęła przeprowadzać naloty na obiekty terrorystycznej organizacji wahabitów znanej jako Państwo Islamskie - ISIL - używając szturmowców Su-25 oraz bombowców Su-24M i Su-34. Terroryści z salafickiej sekty wahabitów niszczą zabytki, napadają, gwałcą, rabują, mordują, sieją terror, niszczą także sufizm, stąd warto obserwować w jakim kierunku zmierza wojna z tymi barbarzyńcami. 

Bankructwo USA i barbarzyńska ofensywa islamskiego terroryzmu


CHAOS na Bliskim Wschodzie szaleje z apogeum latem 2015 roku. Kryzys z uchodźcami syryjskimi w Europie ujawnił prawdę. Kraje Bliskiego Wschodu są pogrążone w prawdziwej wojnie, jakiej od lat nie byliśmy świadkami. Ludzie uciekają przez barbarzyńskimi bojownikami Państwa Islamskiego opartego na salafickiej sekcie wahabitów - charydżytów. Ludzie zostawiają cały dobytek i rodziny, wydają oszczędności całego życia, żeby dostać się do Europy, do Niemiec. Zapewne, jak głoszą niektórzy mistycy to dusze dawnych hitlerowców, którzy polegli na Bliskim Wschodzie, a teraz w nowych wcieleniach wracają do domów. 


Co prawda znajduje się wśród nich część takich, którzy są uchodźcami ekonomicznymi sympatyzującymi z niemieckim modelem socjalnym lub potencjalnymi „końmi trojańskimi” terrorystów. Jednak nie może nam to przesłonić faktów, że bezwzględna wojna zabijająca w ludziach jakąkolwiek nadzieję trwa. Światowi przywódcy nie mają pomysłu jak poradzić sobie z tym kryzysem wywołanym przez sektę wahabickich charydżytów. Kłamstwa USA wychodzą na jaw. Amerykanie nic nie kontrolują, poza fałszowaniem raportów i ukrywaniem rzeczywistej skali potęgi wahabickiego terrorystycznego Państwa Islamskiego i ogromu katastrofy humanitarnej, która ma tam miejsce. 

Stany Zjednoczone doskonale wiedziały, że wspierając różne ugrupowania zbrojne w Syrii doprowadzą do powstania tzw. Państwa Islamskiego. Mówi o tym odtajniony przez amerykańskie władze dokument datowany na 12 sierpnia 2012 roku, który został pozyskany przez prawników z Judicial Watch. Problem jednak w tym, że rzekomo umiarkowana rebelia stosowała równie brutalne metody co organizacja ISIS. Nie trzeba być nadzwyczaj inteligentnym aby dojść do wniosku, że to tzw. opozycja syryjska zapoczątkowała istnienie radykalnego Państwa Islamskiego czyli bojówkarstwo sekty salafickich wahabitów. Nie trzeba oczywiście przypominać, że walka USA z terroryzmem nie istnieje, ponieważ to ten właśnie kraj przyczynił się do jego powstania aby realizować swoje chore cele (w tym przypadku jest to między innymi obalenie władz w Syrii). Dlaczego więc Amerykanie mieliby atakować swoich sojuszników w postaci różnych grup terrorystycznych połączonych w ISIL? 


Salaficcy wahabici terroryści – to prawdziwy postrach cywilizowanego świata w XXI wieku. Słyną z bezwzględności i stosowania skrajnej przemocy oraz prymitywnego okrucieństwa. Barbarzyństwo, paranoja czy obsesja religijna, agresja i nienawiść do niewiernych czyli do innowierców, gotowość do paranoicznego oddania życia w zamachu samobójczym, brak lęku przed śmiercią to główne cechy ich zmutowanego materiału genetycznego. Amerykanie od wielu lat tylko pozornie walczą z tym śmiercionośnym wirusem terroru i ponoszą klęskę za klęską, bo nie chcą psuć swoich interesów z głównym sponsorem terroryzmu jakim jest Arabia Saudyjska, Katar, Jemen - wylęgarnia salafickiej sekty wahabitów. Oczywiście sami są winni temu, że włożyli przysłowiowy kij w mrowisko i nie potrafili powstrzymać swoich zapędów imperialistycznych. W tym czasie zginęło dziesiątki tysięcy „terrorystów”, ale na ich miejsce pojawili się nowi, jeszcze bardziej bezwzględni i obłąkani, co reprezentuje sobą tak zwane Państwo Islamskie czyli sektę salafickich wahabitów. Islamiści są odporni na zachodnią propagandę kolonialnego kapitalizmu i odmawiają zostania niewolnikami USA, ale także chcą podbijać świat i przymusowo narzucać ideologię swojej sekty wahabickiej. 

Ważne jest także rozwikłanie zagadki, dlaczego akurat bojownicy z Państwa Islamskiego zaczęli swoja krucjatę w 2014 roku. Wtedy właśnie zaczęto pokazywać pierwsze egzekucje zakładników w telewizji obwieszczając światu w krwawej scenerii powstanie nowego państwa o nazwie Islamskie Państwo Iraku i Lewantu (ISIS lub ISIL). To nie był przypadek, a stało się tak nie dlatego, że rzekomo Bóg nakazał im zaatakować w 2014 roku. Nie dlatego też, że suma cyfr 2014 daje magiczną siódemkę. Niektórzy twierdzą, że USA stworzyło świadomie ISIL dla własnych bliżej lub dalej określonych celów kreowania światowych konfliktów. Jest pewne wyjaśnienie tego zamieszania, jednak na ten problem trzeba spojrzeć w szerszym kontekście globalnym. Mianowicie chodzi o kryzys finansowy na Wall Street w USA z 2008 roku. Był on początkiem wielkiego kryzysu gospodarczego, który rozlał się w ciągu kilku następnych lat na całą planetę i trwa nadal. Na skutek odpływu kapitału z rynków wschodzących i ogromnego dodruku pustych amerykańskich dolarów część krajów trzeciego świata została gospodarczo przyparta do muru. Efektem tego była Arabska Wiosna Ludów z 2010 roku, która zapoczątkowała sterowane przez USA rewolucje m.in. w Tunezji, Egipcie, Libii, Syrii i Algierii. Nagle ludziom zaczęły przeszkadzać legalne demokratyczne władze, bo zaczęła im doskwierać coraz większa bieda, bezrobocie i brak perspektyw, a dostawali dolary z CIA, tak jak tak zwana opozycja solidarnościowa w Polsce łapówkami CIA sterowana z pomocą kościelnej watykańskiej agentury. Powstały idealne warunki do ponownych narodzin wahabickiego ekstremizmu znanego z bestialstwa chociażby w Arabii Saudyjskiej, gdzie rząd morduje kilka tysięcy ludzi rocznie.

Można powiedzieć, że ten gen terroru będący zapisem najmroczniejszych pierwotnych ludzkich instynktów został obudzony ponownie przez rosnącą biedę i niesprawiedliwość, ale podsycony przez amerykańską CIA oraz radykałów wahabickich z Arabii Saudyjskiej. Nagle Bliski i Środkowy Wschód stał się pełen młodych mężczyzn przepełnionych agresją i podążających za uaktywnionym nagle w ich umysłach instynktem zabijania, gwałtu i rabunku. Liderzy wahabickich ugrupowań terrorystycznych mieli spory udział w rozbudzeniu tych skrajnych emocji i doskonale to wszystko zaplanowali, także tak zwaną opozycję syryjską - w istocie bojówki radykalnej sekty salafickich wahabitów. Mocarstwa zachodnie wspierające rzekomo antyreżimowe opozycje nie zdawały sobie sprawy z tego, co robią. Większego błędu nie można było popełnić niż poprzeć tak zwaną syryjską opozycję czyli terrorystów z ISIL i organizacji współpracujących z ISIL. 

Rewolucje się ciągle zdarzają na świecie, także rewolucje nazistowskie i radykalnie sekciarskie. Niezależnie od tego, czy akurat mamy czasy globalnego wzrostu gospodarczego czy recesji. Bieda natomiast towarzyszy światu od zawsze tym bardziej im więcej jest najbogatszych ludzi. Chodzi tu o to, że Kryzys na Wall Street to nie był zwykły kryzys, który by mieścił się w ramach cyklu koniunkturalnego opisywanego w książkach. Był to Wybuch finansowej bomby atomowej, który doprowadził do bankructwa USA, do gigantycznego deficytu w budżecie i ogromnego zadłużenia, a USA umieją niczym niedorozwinięte umysłowo dziecko, jedynie haracz zdzierać od wasali w ramach rozbójnictwa, bo to państwo jest młode, ma zaledwie 200 lat i zbudowane jest na ludobójczym wymordowaniu 200 milionów Indian. Oczywiście oficjalnie USA nie ogłosiło niewypłacalności, jednak żyje z niszczenia kolejnych państw na świecie, z niszczenia Iraku, Afganistanu, Wietnamu, Libii, Ukrainy czy Syrii. 

Państwo znane jako USA funkcjonuje, dolar jest walutą rezerwową świata, a amerykańska wierchuszka rozbójniczo-biznesowa ciągle próbuje wydawać rozkazy światu. Ponadto FED w ciągu 7 lat wydrukował ogromne ilości pustych dolarów, które wyciągnęły gospodarkę z recesji, chociaż opinie na ten temat są podzielone. Więc na zewnątrz wszystko wygląda w porządku. Jednak to jest tylko półprawda. W 2014 roku stało się jasne, że dalsze tempo zadłużania jest niemożliwe do utrzymania. Dlatego FED ograniczył programy luzowania ilościowego, a światem zawładnęła deflacja. Teraz USA jedzie tylko na „historyjce” o podnoszeniu stóp w celu zachowania stabilności dolara i destabilizacji opozycji anty-dolarowej. Wielu niezależnych analityków wskazywało 2014 rok na początek kryzysu na globalnym rynku obligacji rządowych. Na razie do krachu nie doszło, ale mamy za to ironiczną „nagrodę pocieszenia” czyli powstanie ISIS i maskowanie bankructwa amerykańskiego wojnami na Bliskim Wschodnim. 


Po trzech dniach nalotów przez Rosję bojownicy z ISIL uciekają w popłochu 


Po zaledwie 3 dniach rosyjskiej operacji militarnej przeciwko Państwu Islamskiemu udało się zniszczyć 50 celów, o czym Ministerstwo Obrony Rosji poinformowało w dniu 5 października 2015. Pojawiły się doniesienia, że z rozbitych obozów uciekają w popłochu salaficko-wahabiccy dżihadyści-terroryści. Wygląda na to, że poprzednia koalicja USA-NATO tylko udawała, że walczy z ISIS, a w rzeczywistości, podobnie jak w Libii zaatakowała prawowitą, demokratycznie wybraną władzę Syrii. 

Według oficjalnych informacji podawanych przez armię rosyjską, przez pierwsze trzy doby wykonano ponad 60 lotów bojowych w trakcie których zbombardowano 50 miejsc zidentyfikowanych jako bazy ISIL czyli terrorystycznych bojówkarzy saudyjskich. Naloty trwają nadal i są wykonywane zarówno w dzień jak i w nocy. Rosjanie pokazali, że zniszczona została między innymi duża baza zaopatrzeniowa terrorystów wahabickich, co w zdecydowany sposób obniża ich zdolności bojowe do terroryzowania ludności. Według rosyjskiego generała Andrieja Kartapolowa, który jest głównodowodzącym w operacji syryjskiej, po niektórych nalotach w szeregach islamistów wybuchała panika i na zdjęciach satelitarnych widać było uciekających w popłochu wahabitów. Wojskowy twierdzi, że według danych wywiadu, grupa przynajmniej 600 bojowników islamskich postanowiła przedostać się z Syrii do Europy metodą na uchodźcę, a polityczna ofiara losu, Angela Merkel wpuściła ich do Europy. 

Armia rosyjska wykorzystuje z powodzeniem bombowce taktyczne Su-34, Su-24M oraz Su-30SM. Zespół sześciu samolotów bojowych tego ostatniego typu przechwycił w dniu 3 października 2015 cztery izraelskie samoloty F-15, które naruszyły obszar przestrzeni powietrznej Syrii. Oczywiście Rosjanie przy okazji testują też nowe rodzaje broni, które sądząc po rezultatach nalotów, spisują się bardzo dobrze. Szybkie postępy rosyjskiej operacji ośmieszają też działania dotychczasowej koalicji USA-NATO przeciwko ISIL, która najwyraźniej nie chciała doprowadzić do osłabienia istnienia salaficko-wahabickiego pseudo Kalifatu sponsorowanego przez Arabię Saudyjską, Katar i Jemen czyli przez członków sekty wahabitów. Zamiast podziękować za rozwiązanie problemu, który powstał po finansowaniu sunnickich terrorystów, Amerykanie domagali się od Rosjan zaprzestania bombardowań tak zwanej "umiarkowanej opozycji", czyli dżihadystów z powiązanej z Al-Kaidą organizacji Al-Nusra. 


Sukcesy rosyjskich nalotów dowodzą, że koalicja USA-NATO udaje walkę z PI  


Zachodnie media przez ponad rok opowiadały bajki o rzekomych próbach zwalczania barbarzyńskich islamistów z sekty salafickich wahabitów z tak zwanego Państwa Islamskiego przez koalicję międzynarodową składającą się z państw zachodnich, z USA i NATO. Tygodniowa kampania wojenna armii rosyjskiej na początku października 2015 roku obnażyła prawdę. USA nie tylko nie zwalcza ISIL (ISIS), ale wręcz uzbraja sektę wahabitów, byle tylko zniszczyć państwo alawitów w Syrii zastępując ich zbrodniczym reżimem sunnickim sponsorowanym przez Arabię Saudyjską, Katar, Jemen i inne wahabickie reżimy salafitów (sekta sunnicka). 

Ród wahabickich Saudów potrzebuje ekspansji a kontrola nad Syrią jest kluczowa jeśli powstaną plany gazociągów i rurociągów do Europy. Trudno się dziwić, że Rosja nie popiera takiej zmiany na Bliskim Wschodzie. Dla zachowania swoich interesów lepiej blokować konkurencję nawet kosztem zaangażowania w prowadzoną tam wojnę. To oczywiście duże uproszczenie tego co jest celem tej wojny, ale niewątpliwie kontekst ten jest dominujący mimo, że trudno się o tym dowiedzieć zarówno od propagandy zachodniej jak i rosyjskiej. Obecnie należy się spodziewać kolejnych faz tej rosyjskiej "Pustynnej Burzy". Już pojawiają się informacje, że na miejscu  w Syrii operują żołnierze, którzy wcześniej zaprawili się w boju w Czeczenii i na wschodzie Ukrainy. Słynny watażka "Motorola" pozował nawet w uniformie z syryjską flagą na ramieniu, ale najemnicy mogą walczyć wszędzie. 

Poinformowano również, że podczas walk używane są rosyjskie śmigłowce szturmowe. Kolejną fazą planu zduszenia sunnickich terrorystów z sekty wahabitów charydżytów jest kampania lądowa. Zresztą nieoficjalnie ona trwa. Wiadomo na przykład, że na miejscu operuje wojsko irańskie, nie tylko rządowa armia syryjska. Pojawiły się nawet doniesienia, że podczas ciężkich walk zginął irański generał. Wygląda na to, że postępy operacji przeciwko terrorystom islamskim w Syrii są tak spektakularne, że nie tylko oni sami nie mogą się pozbierać, ale i koalicja sunnicka salafickich wahabitów z USA na czele, pogubiła się zupełnie i straciła inicjatywę. Zbigniew Brzeziński, znany polityk amerykański, publicznie opowiada coś o tym, że Rosjanie bombardują "ich Al-Kaidę" i generalnie widać brak pomysłu jak przeciwdziałać inicjatywie Putina i Rosji. 

Rosjanie zresztą współpracują ramię w ramię z Iranem, który jeszcze niedawno był naczelnym wrogiem USA, ale też z Irakiem, co dla kręgów imperialistycznego kapitalizmu w Waszyngtonie było szokiem. Rządzący krajem Iraku uznali najwyraźniej, że ich wyzwoliciele nie są w stanie pomóc im w pozbyciu się problemu z barbarzyńskim Kalifatem wahabitów, bo sami go stwarzają. Efektem tego jest zbliżenie na linii Rosja-Irak. Nie można wykluczyć, że rosyjskie bombardowania zaczną się wkrótce również w Iraku, a nieformalnie wiadomo, że kraj ten o to zabiega czy też rozważa prośbę o pomoc. Teraz jednak kluczowa jest skuteczna kampania wojenna celem opanowania sytuacji w Syrii i zabezpieczenie tego kraju przed dalszym chaosem wojny domowej sponsorowanej przez Arabię Saudyjską i USA pospołu. Potem nieuchronne będzie przeniesienie działań wojennych również do nieszczęśliwie "'wyzwolonego" przez Amerykanów Iraku, gdzie zniszczono demokratyczne państwo i jego legalną władzę.  


USA i Arabia Saudyjska krytykują Rosję za atakowanie sunnickich terrorystów 


Rosyjskie siły zbrojne od końca września 2015 cały czas kontynuują naloty na pozycje wahabitów w Syrii. Stany Zjednoczone protestują przeciwko bombardowaniu obozów Al Kaidy i ISIL nazywane w zachodniej propagandzie "umiarkowaną opozycją syryjską". Polskie media straszą też, że teraz wojna w Syrii może potrwać nawet dekadę, ale przy takim wsparciu dla armii syryjskiej jakie zapewniają Rosjanie i Iran, który wkracza nieoficjalnie z interwencją lądową wraz z libańskim Hezbollahem - śmiertelnym wrogiem Izraela - wojna może się rozlać w całym regionie Bliskiego Wschodu. 

Rozpoczęło się już w końcu września 2015 roku propagandowe starcie i media rosyjskojęzyczne podkreślają precyzję ataków, a zachodnie epatują ciałami zabitych dzieci - w rzeczywistości brutalnych małoletnich gangsterów z ISIL. Cały czas są też implementowane głupstwa w rodzaju "umiarkowanej syryjskiej opozycji" która w rzeczywistości jest salaficko-wahabicką sektą ISIL. To właśnie pompowanie przez Zachód pieniędzy i broni w lokalny odłam Al Kaidy zwany Al Nusra było jedną z głównych przyczyn dla których ta wojna cały czas trwa. Amerykanie skarżą się, że przecież ich CIA szkoli tych ludzi w celu obalenia legalnej demokratycznie wybranej władzy Assada więc wyrażają zdumienie, że Rosja ich bombarduje. 

Zdumiewa też ogromna hipokryzja zachodnich mediów, które nie rozdzierały szat gdy Turcja zamiast bombardować zbrodnicze Państwo Islamskie, co oficjalnie ogłoszono, zaczęła bombardować Kurdów walczących z tym wahabickim potworem uprawiającym rzeźnicze ludobójstwo. Teraz te same media nagle rozdzierają szaty po rosyjskich atakach, które okazują się precyzyjne i skuteczne. Wieszczą też armii rosyjskiej konflikt taki jak w Afganistanie. Może decydenci wiedzą co mówią wszak futrowaniem dolarami i bronią wahabickich mudżahedinów saudyjskiej sekty terrorystycznej stworzono Al-Kaidę w imię walki z którą potem walczyli bohatersko amerykańscy żołnierze. 

Przynajmniej dwukrotnie wojska Assada były bliskie pokonania dżihadystów, ale wspieranie ich przez Turcję i tak zwany Zachód czyli USA i NATO na nowo zaogniało konflikt z terrorystyczną sektą salafickich wahabitów - charydżytów. Chyba tylko zupełnie zaczadzeni propagandą ludzie nie widzą tego, że Stanom Zjednoczonym i ich poplecznikom nie chodzi bynajmniej zakończenie krwawej wojny w Syrii lecz o jej eskalację. Ich głównym celem, czego nawet nie ukrywają, jest zastąpienie demokratycznego rządu szyickiego w Syrii, kontrolowanym przez Arabię Saudyjską bliskim nazistowskiego reżimem sunnickich wahabitów. 

Zapewne w najbliższych dniach usłyszymy jeszcze wiele opowieści o biednych bojownikach tak zwanej "Armii Wolnej Syrii" i innych barbarzyńskich wahabitach nazywanych "umiarkowaną opozycją". W rzeczywistości wszystkie te grupy terrorystyczne włącznie z ISIL robią robotę nietypowej armii inwazyjnej. Rosja, Iran i Chiny wspierając realnie Assada dają wyraźny sygnał państwom zachodnim, Izraelowi i rodowi sekty wahabickich Saudów, że awantura w Syrii musi się skończyć na obronieniu legalnie rządzącej władzy. Alternatywą jest III wojną światowa w fazie dużo bardziej niszczycielskiego starcia mocarstw. 

Salaficcy wahabici przygotowywali się, wzmacniali chaos terrorystyczny na Bliskim Wschodzie, także w Libii i tworzyli własne struktury państwowe obserwując globalną sytuację geopolityczna i gospodarczą. Dżihadyści wahabiccy nie musieli już wykupywać kursów nauki pilotażu Boeingów bez pakietu z lądowaniem, żeby zadać nokautujący cios amerykańskiemu systemowi finansowemu. Bo Amerykanie sami siebie zniszczyli chciwością bankierów z Wall Street. Dług USA na poziomie 18 bilionów dolarów podziałał na psychopatyczną wyobraźnie terrorystów, podniósł im poziom adrenaliny, który i tak jest bardzo wysoko i dał znak do ataku!  Dlatego, że tak astronomiczne zadłużenie USA daje 80% czy nawet 90% prawdopodobieństwo, że Amerykanie nie są w stanie przeprowadzić kolejnej inwazji lądowej na Bliskim Wschodzie na wzór kampanii irackiej z 2003 roku. Mówiąc prawdę prosto w oczy: USA nie stać na taką wojnę, bo są zbyt biedne, a ich armia jest zbyt skorumpowana i słaba technicznie. 

Na świecie nie będzie chętnych, którzy będą chcieli kupować ich obligacje wojenne. Istnieje duże też ryzyko, że nowa kampania iracko - syryjska mogłaby zachwiać budżetem USA i pogrążyć dolara, który ciągle jest pod ostrzałem. Nawet USA nie może bezkarnie drukować pustych pieniędzy. Dlatego Amerykanie byli w stanie stworzyć tylko koalicję antyterrorystyczną z innymi państwami arabskimi i ograniczyć się do nalotów z powietrza. Jednakże, ta cała koalicja USA-NATO to tylko akt desperacji i bezradności wobec stworzonego przez CIA potwora w postaci ISIL. Oczywiście propaganda amerykańskich polityków twierdzi, że głównie interesuje ich opinia amerykańskiego społeczeństwa, które jest przeciwne wysyłaniu amerykańskich żołnierzy do Syrii czy Iraku. Demotywująco działa też brak sukcesów armii USA w stabilizacji Iraku czy Afganistanu po obaleniu prawowitej demokratycznej władzy Sadama Husajna. Stany Zjednoczone zwane USA są spłukane i główną przyczyną braku interwencji są pustki w kasie. Kolejna wojna mogłaby trochę rozkręcić amerykańską gospodarkę, jednak USA nie ma już skąd pożyczyć pieniędzy na to rozkręcenie. Amerykanie nie chcą kolejnych napastniczych wojen na inne narody. Nie musieliby jednak fabrykować dowodów, żeby znaleźć powód do inwazji, jak to miało miejsce z kłamstwami o broni masowego rażenia w Iraku. Świat z ulgą przyjąłby ich decyzje o ataku na Syrię i Irak w celu zaprowadzenia porządku, ale głosy zwolenników interwencji są stłumione przez kolosalną dziurę w budżecie USA. Z tego powodu wycofali większość żołnierzy z Iraku i Afganistanu kilka lat temu, a weteranom nie mogą zapewnić nawet zasiłków socjalnych ani emerytur. 

Warto również zrozumieć to, że dolar to dla ISIL bezwartościowy kawałek papieru znienawidzonego wrogiego mocarstwa. Doniesienia o tworzenie własnej waluty ISIL opartej o złoto to nie tylko zwykła informacja medialna, ale także propaganda antydolarowa i głoszenie światu, że koniec hegemonii USA nadchodzi. Wahabickie tak zwane Państwo Islamskie się do tego końca panowania Stanów Zjednoczonych Ameryki aktywnie przyczyni. Oczywiście sam kryzys i drukarki do tworzenia pustych dolarów czy euro nie naciskają spustów i nie podrzynają gardeł. Stwarzają one tylko sprzyjające warunki do takich wydarzeń i rewolucji, które są wykorzystywane przez pewnych ludzi pragnących odzyskać utraconą pozycję i przejąć władzę. Efekt uboczny ratowania ekonomii USA przez FED w postaci presji inflacyjnej, która rozlała się na cały świat wywołał dramatyczne w skutkach konsekwencje w części krajów arabskich. Dodatkowo nieodpowiedzialne i destabilizujące działania USA prowadzone latami rozpętały terrorystyczne PIEKŁO, które urosło do niekontrolowanych rozmiarów. 

Salaficcy wahabici z sekty ISIL mają teraz wolną rękę do prowadzenia swojej barbarzyńskiej krucjaty religijnej. Najwyżsi rangą przywódcy ISIL zdają sobie sprawę z tego, że USA i reszta ich zachodnich sojuszników są bankrutami i nie mają pieniędzy na wojnę z nimi, a sami zarabiają miliardy dolarów na szmuglowanej irackiej ropie naftowej. Nie mogli sobie wybrać lepszej pory na barbarzyńskie rewolucje i tworzenie nowego państwa i ich czas nadchodzi. Oni wiedzą, co robią! Mają plan, który realizują dosłownie bez żadnej metafory dążąc po trupach z odciętymi głowami do celu. A białej flagi nie wywieszą nigdy, bo salaficka sekta wahabitów woli flagę czarną, satanistyczną. Lepiej żebyśmy byli tego świadomi, bo ten wahabicki CHAOS szybko się nie skończy i stopniowo wdziera się do Europy. 

USA zaskoczone atakiem na ISIL z Morza Kaspijskiego 


Dnia 7 października cztery rosyjskie okręty rakietowe znajdujące się na Morzu Kaspijskim odpaliły 26 rakiet typu cruise, które zostały nakierowane na 11 celów ISIL w Syrii. Źródła rosyjskie twierdzą, że wszystkie cele zostały zniszczone. Jest to oczywista manifestacja możliwości Rosji w zakresie rażenia pociskami sterowanymi celów oddalonych o ponad 1500 km, a także skuteczności dyplomatycznej, bo inne państwa (Iran, Irak) pozwoliły na przelot pocisków w swojej przestrzeni powietrznej. Ataki rakietowe dokonano za pomocą okrętów z rosyjskiej floty na Morzu Kaspijskim. Jest to nie będące częścią światowych oceanów śródlądowe jezioro wielkości Bałtyku, którego wybrzeże dzieli Rosja, Iran i trzy inne mniejsze kraje. Precyzyjna broń wystrzelona z tego morza trafiła wszystkie wyznaczone cele z dokładnością do trzech metrów. Ataki z pewnością wymagały współpracy ze strony Iranu i Iraku, ponieważ pociski musiały podróżować przez ich przestrzeń powietrzną aby dotrzeć tą drogą do Syrii. 


Rosyjskie Ministerstwo Obrony potwierdziło, że przed wystrzeleniem pocisków manewrujących nad planem toru lotu pracowano z partnerami zagranicznymi, tak aby pociski podróżowały tylko nad obszarami odludnych i nie stanowiły żadnego zagrożenia dla cywilów. Rakiety przeleciały ponad 1500 km przed osiągnięciem swoich celów w Syrii. Sądząc po skali ataku sondowano przy okazji ich skuteczność. Pociski używane podczas ataku na ISIL są zdolne do trafienia w cel wielkości 3 metrów, znajdujący się w zasięgu do 2500 km. Rosja od 30 września 2015 kontynuuje naloty na siły sunnickich terrorystów z wahabickiej sekty w Syrii, w tym na bazy Al-Kaidy i ISIL. Przeprowadzono przez pierwszy tydzień ponad 120 lotów bojowych, które okazały się na tyle skuteczne, że wojska Assada postanowiły rozpocząć zmasowaną ofensywę lądową. Teraz do pomocy lotnictwu dołącza marynarka  wojenna, a wojna w Syrii jest na dobrej drodze do zakończenia. 

Waszyngton stara się omijać temat ataków rakietowych, które przeprowadziła Flotylla Kaspijska na pozycje terrorystów z Państwa Islamskiego. Przedstawicieli Departamentu Stanu Stanów Zjednoczonych zaskoczyły pytania dziennikarzy na briefingu, gdyż nie wiedzieli o atakach tak słaby wywiad ma USA. Pentagon również nie wydał oficjalnego oświadczenia, bo nie wiedział jeszcze o czym ma mówić. Zresztą anonimowe źródło w Ministerstwie Obrony poinformowało, że rosyjskie myśliwce przechwyciły amerykański bezzałogowy bojowy aparat latający MQ-1 Predator. „W Syrii latają rosyjskie samoloty, a teraz już i rakiety manewrujące. Czy nie czas pomyśleć o utworzeniu strefy zakazu lotów?” – zastanawiają się dziennikarze. Dowódca Dowództwa Obrony Północnoamerykańskiej Przestrzeni Powietrznej i Kosmicznej (NORAD) admirał William E. Gortney oświadczył, że nowe rosyjskie pociski manewrujące są „bardzo dużym wyzwaniem” dla obrony Stanów Zjednoczonych. „Wyzwaniem, które stoi przed nami, jest rosyjskie lotnictwo dalekiego zasięgu i zagrożenie związane z rosyjskimi pociskami manewrującymi z okrętów podwodnych i innych podwodnych i nadwodnych platform” – wyjaśnił dowódca NORAD. 

„Wdrażają pociski kierowane, które są bardzo precyzyjne i mają bardzo duży zasięg oddziaływania do tego stopnia, że ich lotnictwo dalekiego zasięgu teraz nie musi opuszczać rosyjskiej przestrzeni powietrznej i może wykorzystywać konwencjonalne głowice jądrowe przeciwko celom i niezwykle ważnej infrastrukturze w Kanadzie, USA i na północno-zachodnim wybrzeżu Oceanu Spokojnego (USA i Kanada)” – zaznaczył admirał. „Zmusza nas to do łapania strzał zamiast tego, by próbować strzelać do łuczników” – powiedział admirał Gortney. Stany Zjednoczone kategorycznie odmówiły współpracy z Rosją w walce z Państwem Islamskim do powstania którego się przyczynili. Waszyngton jest gotów omówić jedynie temat zapobiegania konfliktom w powietrzu. Amerykańscy eksperci z niepokojem twierdzą, że Rosjanie stworzyli swego rodzaju pas bezpieczeństwa wokół Latakii, który coraz bardziej przypomina kamizelkę kuloodporną najwyższej klasy ochrony. Ale sądząc po ilości i jakości ataków z powietrza na pozycje ISIL, Rosja występuje w charakterze obrońcy atakowanych bestialsko legalnych władz Syrii.  

W nocy z 7 na 8 października 2015 samoloty rosyjskiego lotnictwa przeprowadziły 22 loty bojowe i zaatakowały 27 obiektów terrorystów na terytorium Syrii, poinformował oficjalny przedstawiciel rosyjskiego Ministerstwa Obrony generał-major Igor Konaszenkow. „Bombowce Su-25 i Su-34 zaatakowały osiem twierdz bojowników w prowincji Homs. W wyniku nalotów w pełni zburzono fortyfikacje bojowników” — powiedział w czwartek 8 października dziennikarzom Konaszenkow. Szturmowce Su-25 i Su-34 zaatakowały 11 lokalizacji obozów szkoleniowych bojowników „Państwa Islamskiego” w prowincjach Hama i Raka, dodał Konaszenkow. „W wyniku nalotów infrastruktura używana do szkolenia terrorystów została zniszczona” — stwierdził przedstawiciel Ministerstwa Obrony. 

Oświadczenia urzędników zagranicznych ministerstw obrony na temat skuteczności rosyjskich nalotów na obiekty wahabickiego sekciarskiego Państwa Islamskiego w Syrii są wypowiadane bez żadnych konkretów i faktów, powiedział dziennikarzom rzecznik rosyjskiego Ministerstwa Obrony generał-major Igor Konaszenkow. „Wiemy, że nasi krytycy widzą nasze materiały, analizują i rozumieją, jakie szkody wyrządzamy ISIL w tym regionie. Jednak publicznie wszystko to wyraża się chytrymi frazami: „nie wierzymy” lub „nieskutecznie” — oświadczył Konaszenkow w czwartek, 8 X 2015. Zaznaczył, że Ministerstwo Obrony codziennie informuje społeczność międzynarodową o swoich działaniach na rzecz walki z ISIL „ze wskazaniem na mapach rejonów nalotów, przedstawieniem danych obiektywnej kontroli rezultatów zniszczenia składów z amunicją, fabryk produkcji materiałów wybuchowych i broni dla terrorystów-samobójców” z sekty wahabitów. „Chcemy odpowiedzieć naszym krytykom: panowie, wy od ponad roku „niszczyliście” ISIL w tym regionie. A rezultat? Obszar kontrolowany przez ISIL w Syrii i Iraku tylko się kilkakrotnie rozrósł” — podkreślił oficjalny przedstawicielem Ministerstwa Obrony. 

Według irańskiego politologa Sayeda Hadi Afghahi, sukcesy rosyjskiej antyterrorystycznej operacji w Syrii denerwują Pentagon, ponieważ działania Rosji demonstrują fałszywą walkę Waszyngtonu z terroryzmem, podaje portal WhatTheySayAboutUSA.com. „W rzeczywistości USA teraz są zaniepokojone tym faktem, że Rosja pokazała społeczności międzynarodowej obłudę antyterrorystycznej koalicji USA-NATO, która przez rok tylko udawała, że walczy z Państwem Islamskim” – powiedział były pracownik MSZ Iranu, informuje portal. W ten sposób irański politolog skomentował oświadczenie Waszyngtonu o tym, że Rosja uderza w uzbrojone ugrupowania, które w USA nie uważa się za terrorystyczne, a także fałszywe informacje w zachodnich mediach o tym, że niby od rosyjskich nalotów ucierpiała ludność cywilna. 

„Jak wiecie kilka dni temu siły powietrzne USA zniszczyły szpital w Afganistanie, w którym znajdowali się nie tylko pacjenci, ale również pracownicy organizacji Lekarze Bez Granic. Wierzę, że wysuwając oskarżenia pod adresem Federacji Rosyjskiej Zachód stara się odwrócić uwagę od własnych błędów. Takie oświadczenia są częścią agresywnej kampanii propagandowej, która prowadzona jest przeciwko Rosji” — powiedział w wywiadzie dla RIA Novosti ambasador Syrii w Moskwie Riyad Haddad. Ambasador przypomniał, że minął już rok, od kiedy koalicja NATO kierowana przez USA rozpoczęła swoją operację, ale do tej pory nie przyniosła ona żadnych pozytywnych rezultatów. „W związku z tym nie byłoby zaskoczeniem, jeśli z czasem ta kampania propagandowa przeciwko FR będzie coraz silniejsza” — stwierdził rozmówca agencji. 

Grupa terrorystyczna Państwo Islamskie (ISIL) trenuje w Afganistanie bojowników pochodzących z Rosji. Wśród instruktorów są osoby posiadające paszporty USA i Wielkiej Brytanii, powiedział w czwartek 8 października 2015 specjalny przedstawiciel prezydenta FR ds. Afganistanu, dyrektor II Departamentu Azji MSZ FR Zamir Kabułow. „Wiele ośrodków szkoleniowych ISIL skupia się na szkoleniach bojowników pochodzących z Azji Środkowej i niektórych regionów Rosji. Językiem roboczym w tak zwanym obozie jest język rosyjski” — powiedział Kabułow podczas międzynarodowej konferencji na temat Afganistanu. Według niego instruktorzy w tych obozach mają zupełnie różne narodowości — są tam Arabowie, Pakistańczycy i osoby z amerykańskimi i brytyjskimi paszportami. Według Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej liczba bojowników ISIL w Afganistanie stale rośnie i wynosi obecnie 2-3 tysiące. Od początku roku od działań terrorystów w tym kraju zginęło ponad 3500 osób, co stanowi 25% więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego 2014 roku, a około 7000 zostało rannych.

Od 30 września 2015 Rosja na wniosek prezydenta Syrii Baszara al-Asada zaczęła przeprowadzać naloty na obiekty terrorystycznej organizacji Państwo Islamskie używając szturmowców Su-25 oraz bombowców Su-24M i Su-34. Według danych Ministerstwa obrony Federacji Rosyjskiej, rosyjskie lotnictwo wojskowe już znacznie zniszczyło system dowództwa i zaplecza technicznego terrorystów oraz wyrządziło szkody na infrastrukturze szkolenia terrorystów-samobójców. Cele wybierane są na podstawie danych wywiadu Rosji i Syrii, w tym wywiadu lotniczego. Zgodnie z oświadczeniem rosyjskiego resortu wojskowego, systemy rosyjskich samolotów pozwalają na bombardowanie pozycji wahabickiego Państwa Islamskiego z „bezwzględną precyzyjnością” na całym terytorium Syrii. Ambasador Syrii w Rosji Riad Haddad wcześniej potwierdził, że uderzenia skierowane są tylko i wyłącznie na uzbrojone ugrupowania terrorystyczne, a nie na opozycję czy ludność cywilną. Zdaniem ambasadora, syryjska armia ma dokładne współrzędne terrorystów. 


Turecka armia ewakuowała 500 bojowników ISIL


Zgodnie z danymi wywiadu syryjskich sił zbrojnych, bojownicy ISIL znajdowali się w czterech samolotach, które wylądowały na lotnisku w mieście Aden w końcu października 2015. Zabrano ich z Syrii, aby uratować przed rosyjskimi nalotami – oświadczył generał brygady Ali Maihub. Według niego, ewakuacja terrorystów w Syrii będzie kontynuowana. Samoloty, które przyleciały do Jemenu z Turcji, zabrały 500 bojowników Państwa Islamskiego — poinformował rzecznik sił zbrojnych Syrii, generał brygady Ali Maihub. „Zgodnie z danymi wywiadu, 26 października 2015 na lotnisku w mieście Aden (Jemen) wylądowały 4 samoloty z Turcji. Dwa z nich należą do tureckich linii lotniczych, jeden — do katarskich linii lotniczych i jeszcze jeden — do linii lotniczych ZEA. Na pokładzie samolotów znajdowało się ponad 500 bojowników organizacji terrorystycznej ISIL, zabrano ich z Syrii, aby uratować przed rosyjskimi nalotami” — podkreślił Maihub. „Bojowników przywitali oficerowie saudyjskiej koalicji, którzy odebrali ich z lotniska w trzech grupach. Pierwsza udała się do miasta Al-Bab w prowincji Mandeb, druga — do Marib, trzecia — do saudyjskich prowincji Dżizan i Asir. Bojownicy powinni wziąć udział w operacji koalicji lądowej, która poniosła ogromne straty w ostatnich walkach z wojskami rządowymi w Syrii. Według istniejących informacji, w najbliższym czasie ewakuacja terrorystów ISIL z Syrii będzie kontynuowana” — podkreślił. 


ISIL zniszczyło rosyjski samolot pasażerski w Egipcie 


Wahabickie Państwo Islamskie sekty salafitów przyznało się do bestialskiego zamachu terrorystycznego na rosyjski samolot pasażerski. Wczorajsza katastrofa rosyjskiego samolotu pasażerskiego na Półwyspie Synaj, wstrząsnęła światową opinią publiczną. Wszyscy pasażerowie i członkowie załogi zginęli w kilkanaście minut po starcie z lotniska w Sharm el-Sheikh rozbijając się na pustyni. Od początku pojawiły się sugestie, że samolot pełen Rosjan mógł paść celem ataku terrorystycznego, przyznało się nawet do jego przeprowadzenia tak zwane Państwo Islamskie. 

Jednakże władze egipskie i rosyjskie wątpiły, że samolot rozbił się na skutek bomby znajdującej się na pokładzie lub poprzez zestrzelenie. Deklarację ISIL na początku odbierano za próbę podczepienia się pod katastrofę celem zasiania niepewności i większego strachu. Poza tym dla zbrodniczej sekty wahabitów, którzy srodze doświadczyli skutków bombardowań armii rosyjskiej w Syrii, taki rzekomy sukces w walce z nowym potężnym wrogiem z Moskwy, wydaje się być czymś ku pokrzepieniu serc. Jednak o ile Amerykanie, Żydzi lub sunnickie reżimy wahabitów z Kataru i Arabii Saudyjskiej, nie wyposażyły terrorystów w wyrzutnie rakiet ziemia-powietrze, to nic nie wiadomo, aby najemnicy z wahabickiego Państwa Islamskiego dysponowali taką bronią. Gdyby ją mieli podjęto by próby zwalczania rosyjskich myśliwców bombardujących, które od początku interwencji w końcu września 2015 roku, zniszczyły w Syrii ponad 1600 celów, w tym punktów dowodzenia i składów amunicji. 

Trudno nie widzieć analogii do sytuacji jaka miała miejsce w lipcu 2014 roku we wschodniej Ukrainie. Tam ewidentnie zestrzelony został przez ukraińską stronę konfliktu, duży pasażerski samolot malezyjski, a jego szczątki znalazły się na terenie działań wojennych. Podobnie jest w przypadku katastrofy rosyjskiego Airbusa A321, ponieważ miejsce katastrofy to obszar wpływu bojowników wahabickiego Państwa Islamskiego, składających się z dawnych fundamentalistów zdelegalizowanego nazistowskiego Bractwa Muzułmańskiego. Jest to więc de facto strefa wojny, co powoduje, że wszelkie operacje przy wraku obarczone są dodatkowym niebezpieczeństwem ataku. 

Wstępne analizy, na które powołują się media egipskie i rosyjskie wskazują na to, że rosyjski A321 rozbił się na skutek usterki technicznej, która prawdopodobnie uniemożliwiła nabranie odpowiedniej wysokości. W wyniku wypadku zginęło 224 osób, pasażerów powracających z wakacji w Egipcie i 7 członków załogi. Terroryści z ISIS przekonują, że samolot Airbus A321, lot 9268, został zestrzelony i na dementi ze strony egipskiej i rosyjskiej odpowiedzieli nagraniem przedstawiającym rzekomo atak na pasażerski samolot pełen jak to określono "krzyżowców". Nagranie jest słabej jakości, ale rzeczywiście przedstawia coś co wygląda na atak rakietowy na samolot. 

Rosyjskie służby dopiero po ekspertyzach w dniu 17 listopada 2015 przyznały, że Airbus A321 rozbił się na skutek zamachu terrorystycznego. Według ostatecznie potwierdzonych informacji rosyjski samolot pasażerski typu Airbus A321, który rozbił się 31 października na pustyni w Egipcie, padł ofiarą aktu terroru salafickiej sekty wahabitów. Rosjanie ostatecznie przyznali, że rozpad samolotu w powietrzu został spowodowany eksplozją bomby. Według najnowszych informacji na pokładzie Airbusa należącego do rosyjskich linii lotniczych Metrojet, znalazł się ładunek wybuchowy domowej roboty o sile nawet kilograma trotylu. Wybuch bomby spowodował rozerwanie części kadłuba na wysokości przelotowej co spowodowało, że szczątki maszyny i pasażerów zostały rozrzucone na obszarze 30 kilometrów. 

Zagraniczne służby od dawna wskazywały na eksplozję jako przyczynę tragedii, ale rosyjskie FSB, aż do 17 listopada 2015  konsekwentnie odmawiało potwierdzenia tej teorii z powodu braku wiarygodnych dowodów. Jednak po analizach szczątków samolotu stało się jasne, że został zniszczony na skutek eksplozji materiałów wybuchowych, zatem konkluzja, że Airbus pełen rosyjskich turystów padł ofiarą terroru ostatecznie uprawdopodobniła się dowodowo. Przypomnijmy, że sekciarskie i ludobójcze Państwo Islamskie niemal od razu przypisało sobie sprawstwo tragedii na Synaju, chociaż nie ujawniło dowodów zapewne dla ochrony sprawców. Zdaniem salafickich wahabitów był to urojony w paranoi religijnej odwet za bombardowania dokonywane w Syrii przez Rosję. Prezydent Władimir Putin zapowiedział surową zemstę i wyznaczył nagrodę rządową 50 milionów dolarów za pomoc w ujęciu sprawców. Oświadczył, że Rosja złapie sprawców i inspiratorów tego zamachu oraz wezwał inne kraje do pomocy w wypełnieniu tego zadania. 


Rosja rozmieściła w Syrii system przeciwlotniczy S-300 


Spełniły się z początkiem listopada 2015 roku największe obawy Stanów Zjednoczonych i Izraela. Rosja rozmieściła w Syrii rakietowy system przeciwlotniczy S-300. Do Kraju Słońca, jak zwana jest Syria, wysłano również myśliwce, bombowce, śmigłowce i kolejnych żołnierzy z grupy zmobilizowanych na początku października na wszelki wypadek 150 tysięcy żołnierzy. Przypomnijmy że system S-300 jeszcze w 2015 roku ma zostać wysłany do Iranu, ale chyba nikt nie spodziewał się że Rosja wyśle go również do Syrii. Oznacza to że Izrael nie będzie mógł już atakować pozycji syryjskich wojsk gdy tylko będzie miał na to ochotę. Również siły lotnicze państw zachodnich będą musiały zachować ostrożność z przelotami nad Syrią bez zezwolenia rządu Syrii i Rosji. 

Wraz z dodatkowymi siłami lotniczymi, w Syrii pojawili się kolejni żołnierze rosyjscy. Szacuje się, że w tym kraju przebywa ich obecnie zaledwie około 4 tysiące. Według USA, Rosja wysłała także swoją artylerię, ale głównie do ochrony swojej bazy i lotniska wojskowego. Prowadzi to do sytuacji w której terroryści z wahabickiego Państwa Islamskiego będą zmuszeni stawić czoło syryjskiej armii intensywnie wspieranej przez Rosję, a wszelkiej maści rebelianci albo będą współpracować, albo zostaną unicestwieni. 

Z ostatnich doniesień wynika, że niektóre ugrupowania opozycyjne, czyli te które oficjalnie są wspierane przez USA i Arabię Saudyjską, zgadzają się na kooperację z Rosją. Jednak niektórzy rebelianci postanowili przyłączyć się do organizacji terrorystycznych, takich jak Front Al Nusra, a tych jest więcej. System przeciwlotniczy S-300 został oficjalnie rozmieszczony w Syrii ze względu na katastrofę rosyjskiego samolotu pasażerskiego w Egipcie, który jak się okazało, został zdetonowany bombą umieszczoną w bagażu. Pozostaje czekać na ruch Izraela, USA-NATO i państw arabskich w sprawie Syrii. 


Radioelektroniczna bańka Rosjan oślepiła NATO


„Przez ostatnie trzy dni (8-10 listopad 2015) samoloty rosyjskiej grupy lotniczej w Syryjskiej Republice Arabskiej odbyły 137 lotów, atakując 448 obiektów infrastruktury terrorystycznej w prowincjach Aleppo, Damaszek, Idlib, Latakia, ar-Rakka, Hama i Homs” — powiedział dziennikarzom rzecznik Ministerstwa Obrony Rosji generał-major Igor Konaszenow. W rezultacie nalotów został zniszczony punkt moździerzowy pod syryjskim miastem Latakia, magazyny amunicji w prowincjach ar-Rakka i Homs, których współrzędne wojskowi otrzymali od syryjskiej opozycji, magazyn z niesterowanymi pociskami domowej roboty w prowincji Damaszek a także obóz bojowy z czterema samochodami terenowymi. Poza tym, według słów Konaszenkowa, rosyjskie lotnictwo bojowe zaatakowało warsztat remontu sprzętu opancerzonego, należący do terrorystów, oraz zniszczyło hangar ze znajdującymi się w nim czterema czołgami i jednym bojowym wozem piechoty.

Rosyjskie Siły Lotniczo-Kosmiczne zniszczyły magazyn PI z niesterowanymi rakietami domowej roboty, którymi bojownicy ostrzeliwali dzielnice mieszkaniowe w syryjskiej stolicy — poinformował dziennikarzy rzecznik Ministerstwa Obrony Rosji generał-major Igor Konaszenkow. Wyjaśnił, że „w okolicach wzgórza Mgar w prowincji Damaszek został zniszczony magazyn niesterowanych rakiet domowej roboty jednej z formacji zbrojnych ISIL”. „Ten obiekt zaopatrywał bojowników w niesterowane pociski, którymi regularnie ostrzeliwano dzielnice mieszkaniowe w Damaszku” — oznajmił Konaszenkow.

Rosyjskie lotnictwo wojskowe zniszczyło duże magazyny z amunicją Państwa Islamskiego i Dżabhat an-Nusry w syryjskich prowincjach ar-Rakka i Homs — poinformował dziennikarzy rzecznik Ministerstwa Obrony Rosji generał-major Igor Konaszenkow. Według niego, współrzędne magazynu ugrupowania Ministerstwo Obrony FR otrzymało od syryjskiej opozycji. Atak przeprowadzono w rejonie miejscowości Mhin w prowincji Homs. „W dwóch hangarach bojownicy przechowywali broń strzelecką, ciężkie karabiny maszynowe, granatniki i amunicję. Ta broń była przeznaczona do zaopatrzenia terrorystów, przybywających do Syrii zza granicy. Podkreślę, że informację o tym obiekcie otrzymaliśmy od przedstawicieli syryjskiej opozycji” — oznajmił generał. Według niego, w wyniku nalotów magazyn został całkowicie zniszczony razem z całą zawartością. Poza tym, samoloty rosyjskich Sił Lotniczo-Kosmicznych zniszczyły cztery samochody terenowe, trafiając je bombami, warsztat remontu sprzętu opancerzonego ugrupowania terrorystycznego Dżabhat an-Nusra w syryjskiej prowincji Hama. „W okolicach miejscowości Kafer-Nbuda w prowincji Hama zaatakowano warsztat remontu sprzętu opancerzonego należący do ugrupowania Dżabhat an-Nusra. Hangar ze znajdującymi się w nim czterema czołgami i jednym wozem piechoty bojowej został doszczętnie zniszczony” - oznajmił Konaszenkow. Syryjscy terroryści zmieniają taktykę w kierunku obrony manewrowej, działają „mniej bezczelnie”, przerzucają broń w nocy i maskują się - poinformował dzisiaj dziennikarzy rzecznik Ministerstwa Obrony Rosji generał-major Igor Konaszenkow. „Odnotowujemy znaczną zmianę taktyki działań terrorystów na całym terytorium Syryjskiej Republiki Arabskiej. Zbrodnicze formacje działają nie tak bezczelnie, jak miesiąc temu” - powiedział Konaszenkow. Według niego, obecnie terroryści próbują realizować obronę manewrową, regularnie przemieszczając się i ukrywając zarówno przed wojskami rządowymi, jak i rosyjskim lotnictwem. „Ciągle zmieniają się trasy dostaw broni i amunicji. Jednocześnie robi się to przeważnie w nocy z użyciem elementów maskujących” — wyjaśnił generał.

Termin zakończenia operacji Sił Lotniczo-Kosmicznych Rosji w Syrii zależy od działań syryjskiej armii na lądzie – oznajmił szef administracji prezydenta Rosji Siergiej Iwanow. „Co się tyczy Syrii, uważam, że operacja przez jakiś czas potrwa… Termin jej zakończenia zależy od skuteczności działań syryjskiej armii na lądzie” - powiedział Iwanow, odpowiadając na pytania dziennikarzy. Iwanow podkreślił, że na razie syryjska armia prowadzi ofensywę i trzeba poczekać na rezultaty. „Poza tym na początku mówiliśmy, że każda operacja zbrojna — dodam, że nasza jest najbardziej legalna ze wszystkich - powinna zakończyć się uregulowaniem politycznym, czym obecnie aktywnie się zajmujemy” - podkreślił Iwanow. Operacja Sił Lotniczo-Kosmicznych FR w Syrii, której celem jest wsparcie operacji lądowej wojsk rządowych Syryjskiej Republiki Arabskiej i zniszczenie infrastruktury ugrupowania terrorystycznego ISIL, rozpoczęła się 30 września 2015 roku. W tym czasie rosyjskie samoloty zniszczyły ponad 2 tysiące obiektów terrorystycznych, w tym punkty dowódcze, magazyny i poligony wojskowe.

W rezultacie ostrzału artyleryjskiego syryjskiego portu Latakia zginęły co najmniej 23 osoby, 65 obywateli zostało rannych – poinformowało agencję RIA Novosti źródło w miejscowe policji. Według słów świadków, pociski przyleciały z przedmieść Latakii. Spadły około 600 metrów od głównego wejścia do uniwersytetu. Niedaleko także znajduje się obwodowy zarząd policji politycznej. Wskutek wybuchu ucierpieli przechodnie i samochody. Obecnie na miejscu zdarzenia znajduje się wiele karetek pogotowia. W poniedziałek do wiadomości publicznej podano, że wierni syryjskiemu prezydentowi żołnierze przy wsparciu rosyjskiego lotnictwa i miejscowych ochotników wyparli bojowników ze strategicznej miejscowości Gmam, 25 km na północny wschód od Latakii.

Ze strefy działań bojowych w północnej Syrii nadeszła wiadomość o wdrożeniu nowego rosyjskiego elektronicznego systemu zakłóceń, który jak poinformowano może oślepić radary, uszkodzić elektroniczne systemy naprowadzania, a także uniemożliwić obserwacje satelitarne. Razem z zamontowanym na rosyjskim krążowniku rakietowym systemem obrony przeciwrakietowej S-300, rozmieszczonym u wybrzeży Latakii, oba te systemy tworzą to, co głównodowodzący NATO generał Philip Breedlove opisuje jako „rosyjską bańkę” w Syrii, pisze „Daily OSNet”. W rezultacie NATO jest skutecznie oślepione wewnątrz bańki o średnicy 600 km z centrum w rosyjskiej bazie w Latakii. 

Specjaliści NATO próbują zrozumieć, co za tajną broń Rosjanie rozmieścili w Syrii. Zakłada, że technologia jest podobna do systemu Richag, ale najwyraźniej z funkcjami na większą skalę. Taktyczna wersja tego systemu została zaprezentowana dziennikarzom w Rosji już w kwietniu 2015 roku. System Richag jest zamontowany na bazie śmigłowca Mi-8MT. Mówi się, że obecnie nie istnieje sposób, aby go powstrzymać. Jego elektroniczne środki oporu mają na celu oślepić radar, sonar i inne systemy wykrywania w celu ochrony samolotów, helikopterów, dronów, sił naziemnych i morskich a także innych systemów obronnych w promieniu kilkuset kilometrów. On może zostać zamontowany na pokładzie wszelkiego rodzaju sił zbrojnych, w tym na śmigłowcach i samolotach, a także siłach naziemnych i morskich. Według generała NATO Philippe’a Breedlove’a „oprócz Bałtyku i Morza Czarnego Rosjanie zamknęli nam dostęp do Morza Śródziemnego”. 

Nie zapomniano o niechlubnej misji „Donalda Cooka” na Morzu Czarnym. Polityczni i wojskowi sprawozdawcy zaznaczają, że w ostatnich latach nie słychać „ataków” na przedstawiciela Rosji w ONZ Witalija Czurkina ze strony jego amerykańskiego kolegi. Zmienił się ton i treść przemówień Johna Kerry’ego w stosunku do Syrii i Ukrainy. Nikt nie żąda natychmiastowego odejścia al-Asada, ale już upomniano banderowski reżim Poroszenki i Jaceniuka za naruszenie mińskich porozumień. Rosja daje spokojną i adekwatną odpowiedź na wyrządzoną zniewagę. Teraz amerykańskie media same przypomniały Barackowi Obamie podejrzanemu o skrywane wyznawanie sunnickiego islamu wszystko, co on mówił o „rozdartej na strzępy gospodarce” i o Rosji, jako o „regionalnym mocarstwie”. Komentarze czytników „Daily OSNet” są prawie takie same, jak na „Cenzurze”: „nie wierzymy”, „to wszystko bzdury”, „zniszczymy zwykłą rakietą”, „kremlowska propaganda”, choć można napotkać także sensowne myśli, takie jak Ameryka doszła do takiego punktu, w którym to wszędzie ją przeganiają.

Według słów ministra obrony Francji Jeana-Yvesa Le Driana, francuskie siły powietrzne zaatakowały 9 listopada 2015 obiekt petrochemiczny bojowników na wschodzie Syrii, niedaleko granicy z Irakiem — podaje agencja France Presse. Pod koniec września 2015 roku siły powietrzne Francji po raz pierwszy przeprowadziły naloty na pozycje bojowników PI w Syrii. Premier kraju Manuel Valls podkreślił, że naloty były potrzebne i „miały na celu samoobronę”. 

Stany Zjednoczone mogą podjąć decyzję o wysłaniu dodatkowej liczby żołnierzy do Syrii w celu koordynacji z lokalnymi siłami w walce z grupą terrorystyczną Państwo Islamskie (ISIL), poinformował szef amerykańskiego Departamentu Obrony Ashton Carter w wywiadzie dla „ABC News”. Wcześniej informowano, że Stany Zjednoczone wysyłają do Syrii symbolicznie do 50 komandosów w celu koordynacji z miejscowymi siłami operacji przeciwko PI. Poinformowano również, że wojskowi nie planują udziału w działaniach zbrojnych. „Jeśli znajdziemy inne grupy, gotowe do walki z ISIL, gotowe do tego i mające takie życzenie, wyślemy więcej. Prezydent (USA Barack Obama) wyraził gotowość do tego, zdecydowanie polecam to zrobić, ale potrzebne są zdolne (do walki) lokalne siły” — powiedział Carter w wywiadzie. Dodał on również, że w celu wysłania przez Stany Zjednoczone większej liczby żołnierzy miejscowe grupy powinny „wykazać zdolność do walki z ISIL”. Komentując krytykę, którą spowodowało wysłanie zbyt małej liczby żołnierzy, Carter podkreślił, że głównym zadaniem wojskowych są szkolenia i koordynacja lokalnych grup, składających się głównie z Kurdów i syryjskich Arabów, którzy są gotowi walczyć z ISIL, a nie działania militarne.

Legalna syryjska armia wspierana przez rosyjskie lotnictwo przy udziale miejscowych powstańców przejęła kontrolę nad osadą strategiczną Gmam, 25 km na północny wschód od Latakii – donosi korespondent RIA Novosti. Do zniszczenia podziemnych umocnień lotnictwo bojowe wykorzystało 250-kilogramowe bomby. Osada Gmam na północy prowincji Latakia ma znaczenie strategiczne. Znajduje się w górach, 25 km na północny wschód od Latakii. Stamtąd bojownicy ostrzeliwali centrum obwodowe. Poza tym z osady można kontrolować drogę prowadzącą do tureckiej granicy i syryjskiego miasta Dżisr asz-Szughur, który także ma strategiczne znaczenie. Dalej ta droga prowadzi do dużych miast Idlib i Aleppo. Na początku października 2015 syryjska armia przejęła kontrolę nad osadą Gmam, lecz później bojownicy z ugrupowania Dżabhat an-Nusra (miejscowa filia Al-Kaidy) ponownie ją zajęła. Około 10 listopada 2015 wojskowym udało się ponownie wyprzeć bojowników, obecnie armia buduje tu umocnienia i przygotowuje się do dalszego ruchu. Zajęcie osady utrudniają głębokie tunele, wykopane przez bojowników w jego okolicach. Jednak rosyjskiemu lotnictwu za pomocą potężnych 250-kilogramowych bomb lotniczych udało się poważnie uszkodzić fortyfikacje terrorystów. Wskutek rosyjskiego lotnictwa ucierpiała także artyleria bojowników sekty wahabitów. Poza tym rosyjskim samolotom udało się przeszkodzić przerzuceniu do Gmam zasiłków wojska, broni i prowiantu dla bojowników z sąsiedniego miasteczka Rabbia. Po nalocie syryjscy wojskowi ponownie zaatakowali Gmam. Obecnie Gmam jest poważnie zniszczony, nie ma w nim cywilów ani całych budynków. Na przykład, mury minaretu miejscowego meczetu zostały całkowicie zniszczone. W samym meczecie napisane są nazwiska poległych w tym miejscu wojskowych i terrorystów wahabickich. Z osady artyleria wojskowa prowadzi ostrzał sąsiedniego wzgórza, gdzie pozostają bojownicy wahabickiej sekty Dżabhat an-Nusry a także obszaru między dwoma wzgórzami.

Egipska policja z początkiem listopada 2015 zlikwidowała jednego z przywódców komórki ISIL w Kairze. Zlikwidowany terrorysta Aszraf Ali Ali Hasanein al-Garabli był uważany za jednego z najniebezpieczniejszych przestępców w Egipcie. Uważa się, że jest związany z serią zamachów na egipskie siły bezpieczeństwa i egipskich polityków. MSW Egiptu poinformowało w poniedziałek 9 listopada 2015 o likwidacji w Kairze Jednego z przywódców ugrupowania terrorystycznego Beit al-Maqdis będącego komórką ISIL w Egipcie i działającego na północy Półwyspu Synajskiego. Według danych ministerstwa, zlikwidowany terrorysta Aszraf Ali Ali Hasanein al-Garabli był uważany za jednego z najniebezpieczniejszych przestępców w Egipcie. Twierdzi się, że jest związany z serią zamachów na egipskie siły bezpieczeństwa i egipskich polityków. 


Zmasowany atak Rosji na Państwo Islamskie z wykorzystaniem bombowców strategicznych 


Na odwet Rosji na terrorystach z ISIL odpowiedzialnych za zamach na samolot A321 nie trzeba było długo czekać. Odpowiedź została wyartykułowana jeszcze 17 listopada 2015 roku czyli w dniu potwierdzenia dowodami, że był to zamach. Do walki zostały rzucone rosyjskie okręty znajdujące się na Morzu Śródziemnym oraz cięższe bombowce strategiczne. W użyciu były pociski manewrujące i bombowce strategiczne z inteligentnymi bombami ścigającymi terrorystów. 


Cele ataków znajdowały się przeważnie w okolicach miasta Raqqa, które jest uważane za stolicę nielegalnego tak zwanego Kalifatu salafickiej sekty wahabitów. Rosjanie wykorzystali ponownie nową broń w postaci pocisków manewrujących zdolnych do precyzyjnego uderzenia z dokładnością do 3-5 metrów w promieniu tysiąca kilometrów. Wcześniej wystrzelano w stronę ISIL w Syrii salwy pocisków sterowanych z łodzi podwodnych z Morza Kaspijskiego. Większość z nich dotarła do celów, niektóre trafiły w opuszczone już budynki ISIL. 

W dniu 16 listopada 2015 również miasto Raqqa atakowało lotnictwo francuskie, które uczestniczy bardzo symbolicznie w operacji w Syrii od września 2015 roku. Piątkowe zamachy terrorystyczne w Paryżu w dniu 13 listopada 2015 były obrzydliwą retorsją ze względu na zaangażowanie militarne. Rosja została ukarana w ten sam sposób, poprzez zamach terrorystyczny na rosyjskich turystów wracających z wakacji w Egipcie. 

Zupełnie logiczną konsekwencją tych zdarzeń jest zarządzone przez Władimira Putina współdziałanie Marynarki Wojennej Rosji z armią francuską w trwającej obecnie operacji antyterrorystycznej. Do bombardowań wysłano również 25 bombowców strategicznych dalekiego zasięgu, które mogą też służyć do przenoszenia broni jądrowej. Na razie jednak przenoszą głowice konwencjonalne, ale kto wie co stanie się dalej, gdyż w Syrii walczy ponad 5 tysięcy bojówkarzy wahabickich, którzy winni są ludobójczych zbrodni w Czeczeni i na Kauzkazie. 

Rosyjska agencja RBK podała, że pociski manewrujące woda-ziemia Kalibr zostały odpalone z okrętu podwodnego. Powołując się na źródło w Ministerstwie Obrony Rosji agencja przekazała, że wystrzelił je konwencjonalny okręt podwodny "Rostow-na-Donu", płynący z rejonu operowania Floty Północnej do Noworosyjska nad Morzem Czarnym. Źródło RBK podkreśliło, że był to pierwszy w historii Rosji atak pociskami manewrującymi z okrętu podwodnego na pozycje realnego przeciwnika. RBK poinformowała, że celami były bazy treningowe, sztaby, składy broni i amunicji oraz punkty dyslokacji oddziałów bojowników IS.

"Obecnie trwa silny atak Rosjan na Rakkę, co dowodzi, że oni także zaczynają mieć świadomość zagrożeń (ze strony tzw. Państwa Islamskiego)" - twierdzi cytowane przez agencję Reuters źródło we francuskim rządzie. Operacja z użyciem pocisków manewrujących nastąpiła po zapowiedzeniu przez prezydenta Rosji Władimira Putina intensyfikacji nalotów w Syrii. Wiąże się to z oficjalnym przyznaniem przez Moskwę, że przyczyną katastrofy rosyjskiego samolotu pasażerskiego na Synaju był zamach terrorystyczny.

Lecący z Szarm el-Szejk w Egipcie do Petersburga samolot A321 rosyjskich linii czarterowych Kogalymavia rozbił się 31 października na półwyspie Synaj w 24 minuty po starcie. Nie ocalał nikt z 224 pasażerów i członków załogi, a 17 listopada 2015 ostatecznie okazało się, że przyczyną katastrofy był wybuch bomby umieszczonej w bagażu. Rosyjska agencja Interfaks informuje, że zapowiedź w sprawie intensyfikacji nalotów w Syrii nie oznacza jeszcze podjęcia decyzji o prowadzeniu operacji lądowej. Agencja cytuje rzecznika prezydenta Władimira Putina Dmitrija Pieskowa, który oświadczył, że "Rosja ograniczy się do operacji powietrznej", chociaż nieoficjalnie wiadomo, że 150 tysięcy żołnierzy w Rosji czeka w podwyższonej gotowości bojowej na wypadek takiej konieczności. 


Co miesiąc 25 tysięcy rannych w wyniku wojny w Syrii 


Każdego miesiąca w wyniku konfliktu zbrojnego w Syrii rannych zostaje około 25 tysięcy osób – alarmuje w połowie listopada 2015 roku Światowa Organizacja Zdrowia (WHO). Ostrzega też, że w kraju brakuje leków i może tam dojść do epidemii cholery. Jednocześnie przypomina, że od wybuchu konfliktu, cztery i pół roku temu, zginęło w Syrii około 250 tysięcy osób, a ponad 11 mln musiało opuścić swoje domy - tak bardzo zbrodnicze bojówki salafickich wahabitów spustoszyły bogatą i spokojną Syrię. 

„Największym zmartwieniem są oczywiście choroby zakaźne, a także przypadki urazów psychicznych. Każdego miesiąca odnotowujemy w Syrii ponad 25 tysięcy rannych, a tamtejszy system (pomocy medycznej) jest zniszczony (…) Konflikt toczy się na gęsto zaludnionych obszarach, dlatego tak wiele osób odnosi obrażenia w porównaniu z innymi konfliktami” – powiedziała na konferencji prasowej w Genewie przedstawicielka WHO Elizabeth Hoff. Dodała, że sytuację komplikuje to, że władze ISIL  utrudniają dostęp do zaopatrzenia medycznego dla obszarów zajmowanych przez barbarzyńców wahabickich. Aby pomóc potrzebującym WHO stara się organizować dostawy najpotrzebniejszych leków z terytorium Jordanii i Turcji.

Co najmniej 60 procent ze 113 syryjskich szpitali publicznych zostało od marca 2011 roku zamkniętych lub zniszczonych. Wiele jednostek służby zdrowia nie ma dostępu do generatorów prądu, a nawet do czystych prześcieradeł, bo terrorystyczna sekta wahabitów zniszczyła infrastrukturę. Ich leczy Allah, a zwykle giną w boju bo się wysadzają, zatem nie potrzebują szpitali ani medycyny. 

Trudna jest też sytuacja w zakresie szczepień najmłodszych, czyli dzieci poniżej pięciu lat. W związku z tym stają się one podatne na różnego typu choroby. „Próbujemy doprowadzić do zawieszenia broni, dzięki któremu dostarczymy potrzebne szczepionki” – powiedziała przedstawicielka WHO. Dodała, że dostawy na terytoria zajmowane przez dżihadystów z Państwa Islamskiego (ISIL) są mocno utrudnione, a mieszka tam około 1,7 mln Syryjczyków, a teren jest górzysty. Jednak dzięki sieci organizacji zrzeszających lekarzy udało się tam przekazać nieduże ilości potrzebnych środków, jednak zostały skradzione przez ISIL.

Do tej pory w Syrii nie odnotowano ani jednego zachorowania na cholerę, jednak w sąsiednim Iraku od września zidentyfikowano ponad 2,6 tysiace przypadków. W związku z tym Hoff ostrzegła, że istnieje duże ryzyko, iż choroba dotknie ogarnięty wojną kraj. Najbardziej narażone na rozprzestrzenienie się cholery są prowincje na północy i północnym wschodzie kraju – czyli w okolicach Aleppo, Idlibu i Ar-Rakki, która jest uznawana za stolicę sekty salafickich barbarzyńców z ISIL. 


Protesty przeciw egzekucji szyickiego duchownego przez wahabitów 


Mieszkańcy miasta Al-Awamiyah we wschodniej Arabii Saudyjskiej wyszli w czwartek 12 listopada 2015 na ulice, aby protestować przeciwko barbarzyńskiemu wyrokowi sądowemu rządzącej w Arabii Saudyjskiej sekty salafickich wahabitów odpowiedzialnych za ludobójczy terroryzm. Skazany na śmierć został w nim bezpodstawieni szyicki duchowny islamski, szejk Nimr Baqir al-Nimr.

Szyiccy muzułmanie zapowiadali podczas swojej manifestacji, że będą kontynuowali protesty dopóki ich duchowny nie zostanie uwolniony z aresztu faszystowskiej sekty wahabitów. Pod koniec października 2015 sąd apelacyjny utrzymał ubiegłoroczny wyrok śmierci, który został wydany na szejka Nimr Baqir al-Nimra za organizowanie protestów przeciwko rządzącej zbrodniczej monarchii i obronę więźniów politycznych reżimu saudyjskiego. Szyici - prawdziwi muzułmanie - stanowią mniejszość w sunnickiej Arabii Saudyjskiej opanowanej przez ludobójczą, terrorystyczną sektę wahabitów salafickich. O wstrzymanie egzekucji zaapelował sekretarz generalny ONZ Ban Ki-moon, choć Arabia Saudyjska od września 2015 przewodniczy komisji praw człowieka ONZ, co nie powinno mieć miejsca z uwagi na to, że jest to jeden z najbardziej ludobójczych i nieludzkich reżimów na świecie.


Putin o finansach Państwa Islamskiego: z kosmosu widać skalę bezprawnego handlu ropą 


Prezydent Rosji Władimir Putin wyraził na szczycie G20 w listopadzie 2015 nadzieję na współdziałanie z innymi krajami w walce z terroryzmem. Na konferencji prasowej po szczycie G20 w tureckiej Antalyi zaznaczył, że wymagają tego nowe wyzwania i zagrożenia. Temat walki z terroryzmem był jednym z kluczowych na szczycie G20, gdzie Rosja przytoczyła przykłady finansowania terrorystów przez osoby fizyczne z 40 państw, w tym z państw "dwudziestki". Według słów Putina, Kreml posiada zdjęcia na których widać skalę bezprawnego handlu ropą naftową przez terrorystów z ISIL. - Przytaczałem przykłady wzięte z naszych danych na temat finansowania przez osoby fizyczne różnych oddziałów organizacji Państwo Islamskie (IS) w różnych krajach. Finansowanie ISIL, jak ustaliliśmy, napływa z 40 państw, w tym też z niektórych krajów G20 - powiedział Putin. Krajów tych nie wymienił. Władimir Putin powiedział, że przedstawił rosyjskie zdjęcia z kosmosu i samolotów, na których widać skalę bezprawnego handlu ropą naftową. - Widać cysterny samochodowe ciągnące się dziesiątki kilometrów. Wyglądają jak ropociągi - mówił rosyjskie prezydent, cytowany przez Polskie Radio. 


Koszty: Rosja płaci za interwencję w Syrii


Rosyjskie naloty w Syrii kosztują Moskwę nawet 4 miliony dolarów dziennie - informuje "The Moscow Times", powołując się na dane think tanku zajmującego się obronnością. Dane IHS Jane pokazują, że począwszy od 30 września, kiedy Rosja rozpoczęła naloty bombowe, do 21 października 2015 całość operacji kosztowała już kraj od 80 do 115 milionów dolarów. W porównaniu do budżetu obronnego Kremla, który tylko na ten rok wynosi 50 miliardów dolarów kwota nie jest znacząca, ale trzeba pamiętać, że nakłady finansowe stale rosną. 

Według danych rosyjskiego ministerstwa obrony ich lotnictwo wykonuje około 40 lotów dziennie. W bazie lotniczej na terytorium kontrolowanym przez syryjskiego prezydenta Baszara al-Asada zgromadzonych jest 36 rosyjskich samolotów bojowych i 20 helikopterów. Dokładne dane są niedostępne, ale według doniesień mediów, konserwacją i ochroną lotnictwa zajmuje się na miejscu od 1,5-2 tysięcy żołnierzy, przetransportowanych do Syrii samolotami oraz drogą morską. Ich działanie wzmacniają dodatkowo okręty wojenne, stacjonujące we wschodniej części Morza Śródziemnego. 

Według danych IHS każda godzina lotu samolotu bojowego kosztuje 12 tysięcy dolarów, a śmigłowca 3 tysiące dolarów. Tempo interwencji jest niezwykle intensywne, bowiem samoloty w powietrzu spędzają średnio 90 minut dziennie. Śmigłowce nieco mniej, bo godzinę dziennie. Na ten cel Moskwa wydaje dziennie około 710 tysięcy dolarów. Przy czym w grę wchodzi jeszcze amunicja, która dziennie kosztuje budżet 750 tysięcy dolarów. 

Wydatki na personel wojskowy mają kosztować około 440 tysięcy dziennie. Utrzymanie statków na Morzu Śródziemnym to kolejne koszty, których wartość szacuje się na 200 tysiecy dolarów, jednak sttaki i tak tam stacjonują. Ponadto, do wyliczeń należy dodać wydatki na logistykę, komunikację, inżynierię. Ich łączny dzienny koszt wynosi 250 tysięcy dolarów. Oznacza, to że minimalny koszt utrzymania operacji, to 2,4 mln dolarów dziennie. Jak wskazuje jednak Ben Moorens, analityk IHS, rzeczywisty koszt może być blisko dwukrotnie wyższy. 


1 komentarz:

  1. Rzeczowy artykuł na temat tego co dzieje się w Syrii.

    OdpowiedzUsuń