Terroryzm, a salafizm i wahabizm – wyzwania dla Polski
Tak zwani dżihadyści a poprawniej charydżyci, bliskowschodnie psy wojny, rozbójnicy, w swej istocie nie są muzułmanami, nie są de facto dżihadystami w sensie Koranu czy islamu, nie są z wyznania islamistami (muslimami), chociaż często tak twierdzą. Najczęściej są zwyrodnialcami, barbarzyńskimi kryminalistami, chorymi psychicznie niebezpiecznymi świrami i niczym więcej. Słusznie muzułmańscy imamowie nie chcą im często nawet odprawić pogrzebu, bo są niewiernymi bezbożnikami. Charydżyci dokonujący samobójczych i ludobójczych aktów terrorystycznych nie są w sensie metafizycznym ani sunnitami ani szyitami. Salafizm i wahabizm jako jego odmiana to niebezpieczna radykalna sekta oszołomów mających na celu wyłącznie zbójowanie.
Strefa podboju i terroru salaficko-wahabickiego |
Dżihadystom muzułmanom (islamistom) nie wolno zabijać ludności cywilnej, nie wolno zabijać dzieci, nie wolno okaleczać ani bezcześcić zwłok, nie wolno zabijać duchownych w ich świątyniach, a okaleczenie zwłok w tak zwanych zamachach bombowych powoduje, że owi rozbójnicy charydżyci trafią do najgorszych piekieł i nigdy nie zobaczą muzułmańskiego raju ani hurys, gdyż związali się z szejtanem (szatanem) i zbójnictwo szejtańskie (satanistyczne) uprawiają a nie islam. Charydżyci, psy wojny, to demony posłane na świat aby obrażać Boga (Allacha) i zniszczyć islam - religię pokoju.
Przypadek zbrodniarza Jacka S., pierwszego terrorysty-samobójcy pochodzącego z Polski, nie jest zaskoczeniem. To owoc działalności ideologicznie niebezpiecznej charydżyckiej sekty salafickiej w Europie i przyzwolenia dla niej ze strony władz i kształtujących opinię publiczną mediów. Od kilku lat, głównie drugiej dekady XXI wieku, nasila się aktywność sekty salafitów również w Polsce, co będzie miało istotny wpływ na bezpieczeństwo wewnętrzne w naszym kraju. Choć w Polsce prawdopodobieństwo zorganizowania zamachu terrorystycznego przez salafickich czy wahabickich (odmiana salafizmu) ekstremistów nadal jest stosunkowo niskie, to grozi nam jednak dynamiczna rozbudowa „uśpionych komórek” - pisze w analizie dla Defence24.pl Witold Repetowicz.
Zwyrodnialec Jacek S., który wysadził się w powietrze w irackim Baidżi, nie był pierwszym salafickim terrorystą ludobójcą narodowości polskiej. W czerwcu 2016 roku przed sądem w Niemczech stanęła kryminalistka Karolina S., oskarżona o zbieranie funduszy dla przestępczego tzw. Państwa Islamskiego. Wkrótce okazało się też, że w Iraku, pod Tikritem, zginął jej zwyrodniały brat, dwudziestoletni Maksymilian R., walczący w szeregach salafickiej sekty ISIL, oryginalnie Daesh. Wszystkie te osoby wyjechały z Polski do Niemiec jako dzieci przymuszone do emigracji przez rodziców i tam dokonały konwersji na salafizm - jedną z najbardziej niebezpiecznych ideologicznie sekt politycznych podpartych frazesami pseudo religijnymi. Podobnie zresztą było z najsłynniejszym terrorystą salafickim pochodzenia polskiego, pochodzącym z Gliwic zwyrodnialcem Krystianem Ganczarskim, który obecnie przebywa we francuskim więzieniu odsiadując wyrok zaledwie 18 lat pozbawienia wolności. Powiązania tych kryminalistów z Polską de facto nie były zbyt silne, o czym zresztą świadczy przydomek Jacka S. w Iraku – al-Almani, a nie al-Bulandi (od arabskich nazw Niemiec i Polski).
Wbrew sugestiom znacznej części mediów, nie można tłumaczyć przypadku Jacka S. jedynie problemami psychicznymi czyli krótko mówiąc chorobą psychiczną o obrazie paranoi pieniaczej. Każda konwersja religijna czy pseudo religijna ma jakieś podłoże psychiczne, a każdego terrorystę kryminalistę, w szczególności samobójcę i ludobójcę, można uznać za osobę psychicznie skrzywioną. W Polsce rocznie jakieś pięć do sześć tysięcy osób popełnia samobójstwa, a jakieś 50 tysięcy trafia do szpitali psychiatrycznych po próbach samobójczych. Niczego to jednak nie tłumaczy i nie implikuje żadnych wniosków co do przeciwdziałania takim zjawiskom. Kluczowe znaczenie ma tu natomiast kwestia działalności sekciarskich środowisk salafickich, bardzo silnych w Niemczech i dynamicznie rozwijających się obecnie w Polsce, w tym w Warszawie i Krakowie. To ich działalność jest kuźnią zwyrodniałego kryminalnego ekstremizmu i - w konsekwencji - terroryzmu czyli aktów ludobójstwa.
Zgodnie z retoryką narzuconą przez zindoktrynowaną przez sektę salafitów Arabię Saudyjską, Katar oraz częściowo Turcję i finansowane przez te kraje salafickie instytucje religijne, tzw. al-Kaida i an-Nusra oraz grupa salafitów o nazwie "Państwo Islamskie" (ISIL, Daesh) reprezentuje charydżycką herezję w islamie. Teza ta jest pozbawiona jakiegokolwiek znaczenia, gdyż odwołuje się do pojęcia z VII wieku, na temat którego praktycznie nie istnieje żadna wiedza źródłowa, a jedyny istniejący dziś odłam charydżytów z tamtych czasów - ibadyci - nie mają w większości niczego wspólnego z tym co reprezentuje sekta Państwo Islamskie. Jest to więc pewien abstrakt, który ma odwrócić uwagę od salaficko-wahabickich korzeni ideologicznych niebezpiecznej organizacji terrorystycznej ISIL - Daesh i salafzmu oraz wahabizmu jako czegoś w rodzaju współczesnych neocharydżytów mających na celu jedynie zbójecki podbój, gwałcenie kobiet i makabryczny terror. Jeśli się przypatrzy osiemnasto- i dziewiętnastowiecznej historii sojuszu saudyjsko-wahabickiego, który w przeciwieństwie do dawnej sekty charydżytów jest doskonale udokumentowany, to widać wyraźnie, iż praktyka i sekciarskiego Państwa Saudyjskiego i Państwa Islamskiego ISIL niczym się nie różni. Wahabici i salafici podkreślają jakieś zupełnie nieistotne, z punktu widzenia nie-muzułmanów, różnice w interpretacji hadisów, jako podstawę różnic między nimi, a Państwem Islamskim ISIL - Daesh. Istnieją także głosy ekspertów z samej Arabii Saudyjskiej, które wspominają, że sekta salafitów i wahabitów powstały jako łagodne oblicze, tak zwana twarz filozoficzna dawnego arabskiego charydżyzmu, który ciągle drzemie na Półwyspie Arabskim.
Zrozumienie tych związków jest niezwykle ważne, a świadomość, że salafizm i wahabizm to te same ideologie dawnego, słabo opracowanego w dokumentacji historycznej charydżyzmu pomaga pojąć, że mamy do czynienia z chimerą i herezją która z samym islamem nie ma wiele wspólnego, a jest lokalną Arabską tradycją zbójowania z dawnych czasów, którą chcę wskrzesić lokalni bandyci, rzezimieszki. Arabia Saudyjska, mimo położenia w pobliżu krajów generujących uchodźców, a także posiadania dużych środków pieniężnych, w ogóle ich nie przyjmuje. Jest to tym bardziej znamienne zważywszy, że większość tych uchodźców to muzułmanie, bo przecież prześladowani w Syrii czy Iraku chrześcijanie i jazydzi nie będą szukać w salaficko-wahabickiej Arabii Saudyjskiej ratunku. W konsekwencji, zamiast do Arabii Saudyjskiej uchodźcy, a także zwykli imigranci zarobkowi, których sytuacja w KAS przypomina niewolnictwo, kierują się do Europy w czym pomaga im Turcja Erdogana niezadowolona z tego, że nie została przyjęta do Unii Europejskiej a wszelki enegocjacje z UE idą powoli. Saudowie kierujący salaficko-wahabickim reżimem w Arabii Saudyjskiej jednak wydają ogromne pieniądze na inicjatywy pozornie stanowiące „pomoc humanitarną”, a w istocie będące promocją salafizmu i wahabizmu. Taka polityka nie wynika więc, po prostu, z zerowej empatii wobec uchodźców, lecz z chęci ich wykorzystania do eksportu salafizmu oraz wahabizmu i wypaczenia oblicza islamu. Niebezpieczna krucjata wahabitów i salafitów trwa to już od kilku dekad.
Saudyjskie i katarskie pieniądze - pochodzące zarówno z instytucji państwowych, jak i prywatnych - wspierają tysiące szkół koranicznych w Afryce, które zamiast kształtować muzułmańskich sunnitów, w procesie prania mózgów dzieci produkują zwyrodnialców salaficko-wahabickich. W rezultacie trudno się dziwić tendencjom wprowadzania salafickiego pseudo szariatu w wielu krajach afrykańskich (np. Nigerii), czy też otwartemu wyrażaniu sympatii do zbrodniczej al-Kaidy i Osamy bin Ladena - z czym się wielokrotnie spotkamy.
Ani KAS (Kalifat Arabii Saudyjskiej) ani żaden inny naftowy, salaficko-wahabicki kraj Półwyspu Arabskiego (Katar, Jemen, Oman czy ZEA), nie przyjął żadnych uchodźców z Syrii czy Iraku, jednak przekazuje pieniądze na pomoc im chociażby w Libanie. Środki te trafiają jednak w ręce lokalnych, salafickich i wahabickich imamów i warunkiem ich otrzymania jest posłanie dzieci do szkół pseudo koranicznych gdzie następuje ich indoktrynacja ideologią wahabicko-salaficką, odrestaurowanym pierwotnym charydżytom - znanym bardziej z arabskich baśni niż z realnej historii. Owoce tej polityki zostaną zebrane za kilka lub kilkanaście lat, zmieniając całkowicie religijność muzułmańską na Bliskim Wschodzie i produkując tysiące potencjalnych terrorystów z mózgami wypranymi ideologicznym bełkotem salaficko-wahabickim.
Podobne procesy zachodzą od kilku dekad w Europie, a od kilkunastu lat również w Polsce, gdzie demagogiczna ideologia salaficka lub wahabicka jest wpajana naiwnym konwertytom zamiast prawdziwego islamu - który z definicji jest religią pokoju, a nie tyranią urojonej przez arabskich paranoików wojny ze wszystkimi. Arabia Saudyjska zaczęła poważnie interesować się naszym krajem w 2003 roku, gdy salaficko-wahabicko król Abdullah sfinansował operację bliźniaczek syjamskich z Janikowa. Ten pozornie humanitarny gest, podobnie jak cała polityka „humanitarna” sekciarskiego reżimu KAS, miał na celu ocieplenie wizerunku Saudów oraz saudyjskiego reżimu i umożliwienie im rozpoczęcia w Polsce aktywności pro-salafickiej i pro-wahabickiej. Mimo, iż założone przez Saudów Centrum Dialogu w Janikowie nie spełnia większej roli w tym zakresie, to jednak widać efekty napływu saudyjskich pieniędzy finansujących pseudo muzułmańskie - w swej istocie salaficko-wahabickie inicjatywy i faktycznie zmieniających na gorsze dotychczasowe oblicze islamu w Polsce.
Nie wiadomo dokładnie ilu jest obecnie muzułmanów w Polsce, gdyż nie zbiera się z urzędu danych o wyznaniu religijnym obywateli, wiadomo natomiast, iż tradycyjny obraz utożsamiający muzułmanina z polskim Tatarem jest już od dawna nieaktualny. Właściwie można podzielić muzułmanów w Polsce na trzy grupy: polskich Tatarów, konwertytów oraz obcokrajowców. Podział ten ma duże znaczenie z punktu widzenia dynamiki rozwoju tendencji ekstremistycznych, w szczególności salaficko-wahabickich, w polskim islamie i pseudo islamie który wypełniają terrorystyczne, niebezpieczne sekty. Oczywiste jest przy tym to, iż jak dotąd zdecydowana większość muzułmanów w Polsce nie wykazuje tendencji pro-ekstremistycznych, chociaż widać już wyraziście demagogie salaficko-wahabickie wymierzone w alawitów, jazydów, szyitów czy zwolenników sufizmu. Niemniej tendencja niektórych mediów i ośrodków analitycznych, która nadużywa oskarżeń o islamofobię, przypisując ją wszystkim tym, którzy analizują problem ekstremizmu muzułmańskiego, służy tylko i wyłącznie rozwojowi tych patologicznych zjawisk. Opinia publiczna powinna też wiedzieć, którzy eksperci, w szczególności arabiści, są zależni finansowo (m.in. poprzez zlecenia np. tłumaczeń) przez sekciarski reżim KAS i inne kraje reżimy Półwyspu Arabskiego, gdyż podważa to ich obiektywizm. Niestety jest to dość powszechne, że nie słucha się specjalistów obiektywnych, a jedynie tych demagogicznych - sponsorowanych przez sektę salaficko-wahabickich neocharydżytów.
Tatarów, zrzeszonych w większości w Muzułmańskim Związku Religijnym, jest około 2 tysiące i jest to środowisko najmniej podatne na salafizację czy wahabizację. Według danych GUS w 2010 roku, muzułmanów w Polsce było rzekomo tylko około 5 tysięcy, natomiast inne dane mówią, iż w powiązanej z Bractwem Muzułmańskim (w wielu krajach uznawanym za organizację terrorystyczną) Lidze Muzułmańskiej jest około 4 tysiące członków. Wskazuje to, iż polskich konwertytów może być nawet kilka tysięcy i znaczna ich część to osoby o bardzo radykalnym podejściu do islamu, osoby, które słowo islam deformują poprzez umysłowe aberracje znane jako salafizm i wahabizm. Niestety, dane GUS nie uwzględniają faktu, że salafici i wahabici stosują prawo pozwalające ukrywać swoje poglądy i orientację wyznaniową, zatem taki salafita czy wahabita może nie podawać wyznania, może udawać ateistę lub bezwyznaniowca albo udawać pokojowo nastawionego zwykłego muzułmanina. Można zaobserwować w dyskusjach prowadzonych również publicznie na wielu forach internetowych, gdzie wielu z polskich muzułmanów neguje islamski charakter sekty tzw. Państwa Islamskiego (ISIL, Daesh) tylko ze względu na domniemany brak „legitymacji szariackiej” dla ogłoszenia kalifatu. Nie ma natomiast krytyki praktyki szariackiej ISIL - Daesh, która oparta jest na tych samych hadisach, które uznają również salafici i wahabici. Polscy konwertyci salaficko-wahabiccy niedawno urządzili też nagonkę na byłego imama Selima Chazbijewicza, w związku z jego krytyką Agnieszki Amatullah Wasilewskiej, która w programie telewizyjnym deklarowała, iż za złamanie szariatu odetnie swemu dziecku głowę. Jest rzeczą oczywistą, że ktoś, kto w imię szariatu jest w stanie obciąć głowę własnemu dziecku, jest również gotowy do dokonania samobójczego zamachu terrorystycznego, musi być owładnięty zbójecką ideologią charydżycką i powinno się takiej osobie zabrać dziecko na zawsze.
W Polsce może być też około 20 tysięcy obcokrajowców wyznających islam w jakiejś wersji, przy czym największą, zwartą grupę stanowią tu bardzo hermetyczni jako narodowość i wyznanie Czeczeni - znani najbardziej z działalności terrorystycznej organizacji Emirat Kaukazu. Również i w tym wypadku trudno powiedzieć ilu jest ich w Polsce, wiadomo jednak, iż liczba ta dynamicznie wzrasta, gdyż czeczeńskie rodziny są ze sobą powiązane głębokimi więzami krwi. W 2009 roku oceniano, iż może ich być w Polsce już 10 tysięcy Ale tylko w 2012 roku prawie 10 tysięcy kolejnych Czeczenów złożyło w Polsce wnioski o nadanie statusu uchodźcy a w 2013 roku liczba ta uległa podwojeniu. Najliczniejszą grupą muzułmanów w Polsce są zatem nie Tatarzy, lecz Czeczeni i to oni - razem z konwertytami - stanowią grupę podwyższonego ryzyka, tym bardziej, że wśród Czeczenów jest bardzo dużo osób zindoktrynizowanych salafizmem i dążących do bezwzględnej wojny z Rosją. Krytyka salafizko-wahabickich Czeczenów w Polsce stanowiła przez lata pewne tabu, z uwagi na ich popieraną przez Polskę zbójecką walkę z Rosją. Tymczasem Czeczeni to przeważnie właśnie radykalni salafici czy wahabici i to bez względu na to, czy popierają reżim Kadyrowa czy też Emirat Kaukaski. Sam Kadyrow zaczął już wprowadzać w Czeczenii elementy szariatu salafickiego ale pod warunkiem współpracy z Federacją Rosyjską. Jednak znacznie poważniejsze znacznie mają równoczesne związki Czeczenów z dwoma wojnami – w Syrii i na Ukrainie. Operacja wojskowa Federacji Rosyjskiej jako główny cel miała za zadanie wyeliminowanie z wojny w Syrii salfiko-wahabickich terrorystów czeczeńskich w organizacjach rozbójniczych w Syrii zwalczających legalny demokratyczny rząd prezydenta Asada.
W wydanym na przełomie 2015/16 roku biuletynie Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Kacper Rękawek stawia tezę, iż głównym źródłem zagrożenia terrorystycznego dla Polski nie będą w najbliższym czasie islamiści, lecz obcokrajowcy biorący udział w wojnie na Ukrainie. Według Rękawka są to „osoby o poglądach neonazistowskich, w tym także Polacy […] z tych samych skrajnie prawicowych środowisk o profilu antyeuropejskim, antyamerykańskim, antydemokratycznym, autorytarnym i islamofobicznym”. To właśnie – według analityka PISM - skrajnie prawicowi ekstremiści mieliby stanowić główne zagrożenie terrorystyczne dla naszego kraju. Trudno się z tą tezą zgodzić, gdyż nie wiadomo w jakim celu środowiska te miałyby przeprowadzić w Polsce zamach, tym bardziej, że rządy PO, PSL czy PiS to akurat rządy typowo prawicowe. Kacper Rękawek w swym komentarzu niebezpiecznie pominął natomiast inny aspekt, a mianowicie wątek czeczeński. Wiadomo jest, iż na Ukrainie Czeczeni walczą po obu stronach, po stronie wyzwolicieli Donbasu od ukraińskiej okupacji – żołnierze Kadyrowa, a po stronie ukraińskiej – ochotnicy powiązani zarówno z Emiratem Kaukazu i al-Kaidą, jak również sekciarskim tak zwanym Państwem Islamskim ISIL czyli zakazanym w Rosji Daesh.
Jednak sam fakt wpływów czeczeńskich w Polsce i w polskiej społeczności muzułmańskiej, w relacji z ich udziałem w wojnie na Ukrainie oraz dominującą rolą w sekciarskim salaficko-wahabickim Froncie al-Nusra w Syrii, jak również znaczącym udziałem w szeregach terrorystycznego salafickiego Państwa Islamskiego, stanowi ogromne wyzwanie dla bezpieczeństwa narodowego Polski. Warto przy tym zwrócić uwagę na to, że według „mapy kalifatu” opublikowanej przez ISIL - Daesh, celem salafickiego Państwa Islamskiego jest podbój do 2020 roku wszystkich terenów Dar-al-islam, czyli tych które kiedykolwiek podlegały kalifowi arabskiemu w okresach jego świetności imperialistycznej. Mapa ta obejmuje zatem znaczną część Ukrainy, w tym Podole, a także wschodnią Słowację. Wprawdzie dzisiaj nic nie wskazuje na to, by IS chciało powoływać wilajat na Ukrainie, ale trudno przewidzieć rozwój wypadków za kilka lat.
Z informacji ABW wynika, że aż 200 osób objęto w Polsce monitoringiem w związku z podejrzeniem o powiązania z salaficką sektą samozwańczo nazywającą siebie Państwem Islamskim (ISIL, Daesh) i w większości są to Czeczeni. Trzech przedstawicieli tej narodowości aresztowano wcześniej za zbieranie funduszy dla ISIL - Daesh. O tym, że w Polsce działają salafickie komórki niebezpiecznej sekty ISIL - Daesh pozyskujące pieniądze można zasłyszeć zresztą również z wiarygodnych źródeł w Iraku. Ponadto całkowicie jawnie zbierane były w Polsce środki „pomocy dla Syrii”, które kierowane były do niebezpiecznego salaficko-wahabickiego Frontu an-Nusra - organizacji zdominowanej przez Czeczenów i afiliowanej przy al-Kaidzie.
Według analityków PISM, Kacpra Rękawka, a wcześniej Patrycji Sasnal oraz Patryka Kugiela, przyjęcie islamskich imigrantów lub uchodźców nie zwiększy zagrożenia terrorystycznego w Polsce. Wielu analityków podziela tę tezę - w tym Witold Repetowicz - ale z zupełnie innych, mało optymistycznych powodów. Jest dla nich oczywiste, iż służby specjalne nie będą w stanie zweryfikować ewentualnych sympatii salafickich imigrantów, a nawet jeśli to nastąpi, to „teoria charydżycka” ISIL - DAesh blokuje automatyczne uznanie ich za zagrożenie. Zamach jest mało prawdopodobny z innego powodu – salafici dopiero rozwijają swoją kampanię w Polsce i zamach na tak wczesnym etapie skomplikowałby ich zdolność do rozbudowy siatki i transformacji polskiego islamu w herezję salaficko-wahabicką. Można się też spodziewać inwestycji saudyjskich i katarskich w te środowiska, która będzie się odbywać pod parasolem „pomocy humanitarnej”, a w istocie jej celem będzie salafizacja islamu w Polsce czyli de facto zniszczenie islamu w Polsce, bo salafizm i wahabizm to dwie charydżyckie w swej istocie herezje z Półwyspu Arabskiego. Ochronę propagandową tej polityce zapewnią natomiast organizacje walczące z rasizmem, które wszelką krytykę sprowadzą do islamofobii i antyimigranckiej histerii. Islamofobia u niektórych osób rzeczywiście istnieje ale trzeba patrzeć także na realne zagrożenie ze strony sekciarskich ekstremistów.
Współczesny salafizm początków XXI stulecia bazuje na surowej reinterpretacji islamu w kierunku charydżyckiej herezji. Wzywa muzułmanów do stosowania rzekomo pierwotnych nauk opisanych w Koranie i do praktyk stosowanych przez Proroka Muhammada oraz jego towarzyszy, tyle, że sam Prorok Muhammad potępiał wiele razy zbójeckie zachowania charakterystyczne dla współczesnych salafitów. Według salafizmu myśl muzułmańska przez lata została rzekomo „skażona” i teraz należy oczyścić ją z tego, co niepotrzebne i zbędne metodami czystek etnicznych czyli ludobójstwa na innowiercach i tych co odbiegają urojonych standardów członka sekty salafitów. Salafici są mniejszością wśród światowej populacji muzułmańskiej, nawet wśród sunnickich islamistów, nie należą do jednej organizacji ani partii politycznej. Do ruchu należą zdeformowani umysłowo kaznodzieje, różne wątpliwe moralnie grupy społeczne, a jako bojowników zatrudniają najemników żądnych pieniędzy, terroru i gwałtu. Te niezrzeszone ze sobą grupy nie zawsze są jednak jednomyślne co do szczegółów przypominających chadecki faszyzm i nazizm ideologii salafickiej.
Salafizm przez większą część swego istnienia jako ruch pseudo religijny unikał polityki, gdyż nie miał władzy politycznej. Przywiązywał natomiast znaczącą uwagę do radykalnie pojętej moralności i świętoszkowatej pobożności, argumentując, że rzekome państwo islamskie nie mogłoby istnieć bez powrotu do rzekomo „prawdziwego” islamu czyli do salafickiej herezji. Oznacza to również, że salafizm pozostaje w niezgodzie z założeniami dżihadu, który jest jednocześnie jego skrajną interpertacją – takiego, jaki prezentuje na przykład Al-Kaida pragnąca promować islamską ideologię zbójecką przemocą militarną. Światowy ruch salafitów ma silne wsparcie władców Kalifatu Arabii Saudyjskiej oraz innych salfickich państw Zatoki Perskiej i Półwyspu Arabskiego. Arabia Saudyjska jest historycznym miejscem narodzin sekty salafizmu i pełni rolę patronatu nad globalnym rozprzestrzenianiem się ideologii tego niebezpiecznego w swej istocie ruchu deformującego pokojowy i mistyczny z natury islam Proroka Muhammada.
Pod koniec 2000 roku salafizm niebezpiecznie rozprzestrzenił się w świecie arabskim, szczególnie w Egipcie oraz Tunezji. Znacznie wzrosła ilość zwolenników oraz zakres działania tego sekciarskiego ruchu. Obecnie obejmuje on organizacje społeczne, zaangażowane w prace charytatywne, które mają robić salafickiej sekcie dobry PR w opanowywanych podstępnie społecznościach. Przed rozpoczęciem Arabskiej Wiosny grupy salafickie miały już bardzo dobrze rozwiniętą infrastrukturę. Salafici przez lata potrafią opowiadać się za demokracją, ale gdy tylko zdobywają w społeczności znaczącą siłę uznają ją za niezgodną z islamem i zaczynają demontować.
Ministrowie spraw wewnętrznych niemieckich landów już od 2011 roku ostrzegali rząd federalny Niemiec przed poważnym wzrostem znaczenia radykalnego pseudo islamu – sekty salafizmu, co grozi zwiększeniem aktywności terrorystów „rodzimego chowu”. Boris Rhein, minister spraw wewnętrznych Hesji (CSU) w wywiadzie dla Die Welt w 2011 roku nazwał salafizm centralnym punktem odniesienia dla tych, „którzy chcą uczestniczyć w tak zwanej świętej wojnie”, które de facto jest charydżyckim ludobójstwem. „Salafici torują drogę islamskiemu terroryzmowi”, powiedział, dodając, że należy zmienić prawo tak, żeby „kaznodziei nienawiści” można było łatwiej wyrzucić z Niemiec lub zamknąć w przymusowym ośrodku odosobnienia na detencji psychiatrycznej. „Usuwanie z kraju osób, które rozprzestrzeniają nauki godzące w liberalny porządek demokratyczny oraz takie, które sprzyjają radykalizacji lub jak w tym przypadku, rekrutują do terroryzmu, powinno być w przyszłości możliwe. Musimy również dokonać pewnych zmian dotyczących prawa do wolności zgromadzeń i paragrafów dotyczących działań wywrotowych.”
Ministrowie spraw wewnętrznych z 16 niemieckich krajów związkowych przedyskutowali wspomniane kwestie podczas cyklicznego spotkania w 2011 roku, jednak rząd federalny zignorował ich ostrzeżenia. Według Financial Times Deutschland, agencje bezpieczeństwa mają zintensyfikować kontrolę działań niebezpiecznej sekty salafitów. „W tym momencie, zarówno w Niemczech jak i na szczeblu międzynarodowym, salafizm jest postrzegany jako dynamiczny ruch islamistyczny”, stwierdził ekspert BfV (Urzędu Ochrony Konstytucji), który zastrzegł sobie anonimowość w obawie o życie i zdrowie swoje i rodziny. Salafizm postuluje ścisłe trzymanie się rzekomych zasad Koranu i pierwszych zasad islamu w warunkach wojny z przeciwnikami proroka w samej Arabii Saudyjskiej, które pojawiły się między VIII a X wiekiem. Jego celem jest uporządkowanie społeczeństwa, państwa i prawa według wartości, które według salafitów ustalone są przez Boga. Zdaniem ministra Rheina salafici pragną powrotu do „epoki kamiennej” islamu oraz dążą do wprowadzenia w Niemczech salafickiej teokracji: „Demonizują wszystko, co zachodnie. Głoszą nienawiść, nietolerancję i dyskryminację. Wzywają do kamienowania cudzołożnic i chcą wyroków śmierci dla homoseksualistów. Odrzucają równość mężczyzn i kobiet. Ta ideologia jest sprzeczna z naszymi podstawowymi wartościami. Ten ruch pod każdym względem jest niezgodny z konstytucją i niebezpieczny”.
Bawarski minister spraw wewnętrznych, Joachim Herrmann (CSU), również ostrzega przed niebezpieczeństwem, które według niego rośnie. „Apeluję o nielekceważenie zagrożenia wynikającego z salafizmu”, powiedział gazecie FTD. „Prawie wszystkie działania terrorystyczne w przeszłości były zainspirowane salaficką radykalizacją. Musimy być szczególnie czujni.” Jeden z głównych przedstawicieli salafizmu w Niemczech to były pięściarz Pierre Vogel, który obecnie nosi imię Abu Hamza. Kazania Hamzy oraz filmy internetowe są bardzo popularne wśród młodych wyznawców islamu. Młody Arida Uka, pochodzący z Kosowa, przeszedł szybką radykalizację i zabił dwóch żołnierzy amerykańskich na lotnisku we Frankfurcie na początku marca, po tym jak Vogel stał się jego znajomym na Facebooku. Rhein określił Vogla jako „duchowego podżegacza”, który radykalizuje młodych ludzi, ale pilnuje się przed złamaniem prawa (na przykład poprzez propagowanie przemocy). Vogel wyraźnie potępił przemoc w imię islamu, choć Rhein zwrócił uwagę na fakt, że były pięściarz chciał zorganizować w Frankfurcie nabożeństwo żałobne dla Osamy bin Ladena, kiedy lider Al-Kaidy został zabity przez siły amerykańskie. Rhein powiedział, że władze badają, czy członkostwo w grupie Vogla „Zaproszenie do raju” powinno być zabronione .
Herrmann stwierdził w 2011 roku: „Nie możemy pozwolić, aby „rodzimi terroryści” rozplenili się i przejmowali kontrolę na naszych oczach. Musimy zdławić salafizm oraz jego ideologię w sposób zdecydowany, wszelkimi dostępnymi środkami prawnymi”. Ścisła obserwacja niebezpiecznej sekty salafickiej i wahabickiej jest trudna, ponieważ nie mają wyraźnej hierarchii ani centralnego zarządzania przyjmując strukturę "armii rozproszonej"; trudne jest także ustalenie dokładnej liczby jego wyznawców czy raczej pieniaczych mutantów zainfekowanych tą urojoną w głowach paranoików niebezpieczną ideologią pseudo religijnego ludobójstwa.
Irański przywódca religijny, Wielki Ajatollah Lotfollah Safi Golpaygani, w 2012 roku oskarżył sektę wahabitów o błędne przedstawianie islamu jako tak zwanej "religii walczącej", zionącej terrorem. Ajatollah Golpaygani przestrzegł przed tymi, którzy błędnie interpretują islam jako religię przemocy i stwierdził, że jest to kwestia ważna dla całego świata muzułmańskiego. Odnosząc się do pełnych przemocy działań sekty wahabitów w różnych krajach, powiedział: „Wahabici swoimi działaniami, jakie miały miejsce w Pakistanie, Afganistanie, Iraku, a ostatnio w Bahrainie i w Syrii, przedstawiają błędny obraz islamu na świecie. Z tego powodu w niektórych krajach muzułmanie boją się być posądzanymi o terroryzm jeśli tylko ujawnią, że wyznają islam”. Tymczasem to sekta wahabitów jest najbardziej terrorystyczną częścią całej sekty salafickiej pojmowanej jako rodzaj współczesnego charydżyzmu, rozbójnictwa skierowanego przeciwko całemu światu.
Przestrzegając przed brakiem bezpieczeństwa, który może się nasilić jeśli niebezpieczna sekta wahabitów będzie kontynuować zbrodnicze działania, Ajatollah Golpaygani dodał: „Ci, którzy propagują islam jako religię terroru i przemocy, w rzeczywistości sprzeniewierzają się wszystkim religiom. (…) [Wahabici] „To przerażeni ludzie, którzy byli i są w opozycji do wszelkich przejawów cywilizacji. (...) Ich przodkami byli ci, którzy oskarżali o pogaństwo ludzi uważających, że ziemia porusza się wokół słońca”. Ajatollah dodał na koniec: „Pomoc i wsparcie finansowe z różnych źródeł pomagają im przetrwać, więc kontynuują sprzeniewierzenie się islamowi. Dlatego przeciwstawianie się temu ogromnemu zagrożeniu po to, by wprowadzić prawdziwy islam, jest wielką zasługą dla islamu”.
Radykalny i niebezpieczny ruch sekty wahabicki został zapoczątkowany w XVII wieku w Arabii Saudyjskiej, a do Bośni został przyniesiony przez mudżahedinów, którzy przyjeżdżali jako najemnicy z krajów islamskich, by walczyć po stronie miejscowych muzułmanów w wojnie 1992-95. Według raportów wywiadu, po wojnie wielu z nich zostało w kraju, zbójecko indoktrynując miejscową młodzież w duchu radykalnego islamu i sekciarstwa wahabickiego, a nawet kierując obozami treningowymi dla terrorystów ludobójców w kilku miejscach w Bośni. Bośniacka policja w 2012 roku aresztowała przywódcę tego radykalnego, sekciarskiego ruchu wahabickiego, oskarżonego o przeprowadzenie w kraju kilku ataków terrorystycznych, co jest typową działalnością zbójecką tych pseudoislamistów. Zbrodniarz Mevlid Jasarevic został w 2012 roku oskarżony o wystrzelenie kilku serii z kałasznikowa w budynek ambasady, żadnemu z dyplomatów nic się jednak nie stało. Napastnik zdołał zranić jednego policjanta, zanim został trafiony pociskiem snajperskim i obezwładniony. W 2012 roku, w obławie w górskiej wiosce Gornja Maoca na północnym wschodzie Bośni, centrum wahabickiej sekty w tym kraju, policja aresztowała Nusreta Imamovica oraz jego brata Eldina w związku z zamachami, do których zalicza się podłożenie bomby na posterunku policji w mieście Bugojno, a także atak na amerykańską ambasadę w Sarajewie w październiku 2011.
Salaficka w swej istocie Światowa Liga Muzułmańska - MWL - to organizacja założona przez salaficko-wahabickie Królestwo Arabii Saudyjskiej. Jednym z głównych jej celów jest działanie na rzecz zastosowania spaczonych salafizmem praw szariatu czy to na poziomie jednostek, grup, czy państwa. Jedną z organizacji MWL jest Międzynarodowa Islamska Organizacja Pomocy IIRO, która znajduje się na amerykańskiej liście organizacji powiązanych z terroryzmem. Jej oddziały na Filipinach i w Indonezji znajdują się na prowadzonej przez Radę Bezpieczeństwa ONZ liście organizacji i osób powiązanych z Al-Kaidą i talibami. Specjaliści od terroryzmu uważają, że była używana do finansowania terrorystycznych ugrupowań Abu Sayafa oraz Islamskiego Ruchu Wyzwolenia Moro. W Pakistanie IIRO wspierało ugrupowanie Lashkar-e-Taiba odpowiedzialne za zamachy w Bombaju w 2008 roku. Po zamachach finansowanie zostało wstrzymane, ale grupa otrzymywała fundusze od indywidualnych osób z Arabii Saudyjskiej.
Główną aktywnością MWL, której polski oddział zarejestrowany jest jako Liga Muzułmańska w Polsce, jest nauczanie i rozprzestrzenianie radykalnej wersji islamu czy pseudoislamu zwanego salafizmem na świecie. W samej Indonezji IIRO sfinansowało około 575 meczetów salafickich. Center for Islamic Pluralism (Centrum na rzecz Islamskiego Pluralizmu) w Stanach Zjednoczonych ostrzega także przed zwiększoną aktywnością MWL w tym kraju, obawiając się radykalizacji muzułmanów dotychczas zachowujących się całkiem pokojowo i rozsądnie. Poza wspieraniem terroryzmu i ludobójstwa, Światowej Lidze zarzuca się także antysemicką propagandę, do której zalicza się m.in. spiskowe raporty o sześciu żydowskich firmach kontrolujących media, rozpuszczanie plotek, że Żydzi chcą zniszczyć meczet Al-Aqsa w Jerozolimie, straszenie, że Izrael stanowi zagrożenie dla całego świata.
Charakterystyczna rasistowska agresja antyżydowska jest jedną z cech pozwalających na rozpoznawanie psychopatycznych członków sekty salafickiej i wahabickiej. Podobnie także zioną nienawiścią do wszystkiego co powiązane z sufizmem, w tym do popularnego w Indii i Kaszmirze Sufi Islamu - najbardziej pierwotnej, pokojowej, pobożnej, mistycznej i pacyfistycznej wersji religii założonej przez Proroka Muhammamda. Na nieszczęście dla Polski, wylęgarnie terrorystycznych rzezimieszków sekty salafickiej działają w Polsce bez jakichkolwiek problemów, zupełnie tak, jakby polskie służby specjalne nie miały pojęcia o tym co się w kraju jaki mają zabezpiecząc dzieje. A może komuś zależy na tym aby w Polsce zaczęło się to, co widzimy we Francji czy w Niemczech, gdzie okres możliwej prewencji służby przespały pasąc swoje tłuste brzuchy na ciepłych eSBeckich posadkach służb bezpieczeństwa wewnętrznego?
Pochodzący z Bośni i Hercegowiny profesor Resid Hafizovic już w pierwszej dekadzie XXI wieku stwierdził, że „wirus” saudyjskiego wahabizmu zaprzepaści wszelkie szanse na rozwój europejskiego islamu. W wywiadzie dla promującego sekularyzm bośniackiego dziennika ”Oslobodjenje” (Wyzwolenie) wykładowca islamoznawstwa Uniwersytetu Sarajewskiego potępia wahabizm jako niebezpieczną sektę nazywając go delikatnie „najnowszą plagą” promowaną przez „islamskich purytanów, którzy nie ustają w próbach naprawienia świata”. Hafizovic potępia radykałów jako „ciemnotę zakazującą swoim dzieciom uczęszczania na lekcje biologii”. Wyznawców narodowej saudyjskiej sekty salafickich wahabitów nazywa „ruchem niezadowolonym z istnienia wszystkiego, co nie jest zgodne z jego wytycznymi ideologicznymi i skrajnie nietolerancyjnym wobec tego. Z tego względu ruch ten wykazuje wszelkie predyspozycje, by zacząć stosować metody morderczych ideologii gotowych na wszystko dla osiągnięcia swoje cele”.
Turcja od początku XXI wieku tak bardzo oddaliła się od swoich natowskich sojuszników, że powszechnie przyjmuje się, iż faktem jest jej wsparcie dla salafickiej sekty tak zwanego Państwa Islamskiego ISIL/Daesh, które toczy paranoiczną wojnę przeciwko Zachodowi. Salaficko-wahabicka dysfunkcyjna doktryna ze swoimi zasadami szariatu rodem z epoki kamienia, jest odpowiedzialna za odrażające warunki życia panujące w krajach uważanych za muzułmańskie. W Polsce Liga Muzułmańska należy do FIOE (Federation of Islamic Organizations in Europe), czyli parasolowej organizacji radykalnego wahabickiego Bractwa Muzumańskiego. Stowarzyszenie Studentów Muzułmańskich w Polsce, powiązane środowiskowo z salaficko-wahabicką Ligą Muzułmańską, wydaje pisma niebezpiecznych fundamentalistów salafickich i wahabickich. Wśród nich znajdują się „ojcowie” islamskiego fundamentalizmu: Qutb, Maududi, Maulawi.
Były szef salaficko-wahabickiej Ligi Muzułmańskiej Samir Ismail współpracował z zachodnimi radykałami i działał w organizacjach promujących światopogląd charakterystyczny dla salaficko-wahabickiego fundamentalizmu, m.in. w FIOE (Federacji Islamskich Organizacji w Europie). Warszawski meczet sfinansowany został przez salaficko-wahabickiego sponsora z Kalifatu Arabii Saudyjskiej, jest więc niemożliwe, żeby nie miał związków z sekciarskim wahabizmem. Liga Muzułmańska wydaje pismo, mające na celu indoktrynację społeczności muzułmańskiej w Polsce. Obecny szef Ligi Muzułmańskiej jest autorem pracy „Komentarz czterdziestu hadisów Nałałija”. Na stronie tytułowej czytamy, że książka ta jest prezentem od Ministerstwa Spraw Islamu Departamentu Spraw Islamskich Państwa Katar. Wydana została w 1999 roku, a sam Ali Abi Issa wypowiedział się w niej po stronie kary śmierci za apostazję (odejście od salaficko-wahabickiej sekty) oraz potwierdził polityczny charakter wahabizmu salafickiego, który sekta chce narzucić przemocą miliardowi normalnych muzułmanów na całym świecie. Warszawscy członkowie salaficko-wahabickiej Ligi Muzułmańskiej protestowali publicznie na ulicy przeciwko obaleniu przez Egipcjan sekcisrkiego prezydenta Morsiego z wahabickiego Bractwa Muzułmańskiego.
Salaficko-wahabickie tak zwane Państwo Islamskie (ISIL/Daesh) nie jest jedynie grupą przypadkowych psychopatów – to odłam zwyrodniałych w swej herezji muzułmanów, dla których najważniejszym elementem jest nadchodząca apokalipsa. Abu Bakr al-Baghdadi stoi na czele sekty ISIL/Daesh od maja 2010, lecz do lata 2014 roku niewyraźne zdjęcie z niewoli amerykańskiej w Camp Bucca w czasie okupacji Iraku było jego jedyną dobrze znaną fotografią, chociaż w szczycie potęgi sekta rządziła już terenem większym niż Wielka Brytania. Wahabicko-salaficka sekta Państwo Islamskie (ISIL/Daesh) pryncypialnie odrzuca wszelki pokój, jest krwiożerczo żądne ludobójstwa; jego religijne czy poprawniej mówiąc ideologiczne poglądy uniemożliwiają zmiany jakiegokolwiek typu, nawet jeżeli takie zmiany mogłyby zapewnić przetrwanie państwa ISIL/Daesh. Ci pseudo islamiści z sekty salaficko-wahabickiej sądzą bowiem, że zmiany mogą oznaczać bliski koniec świata, apokalipsę, stąd ich głowna ideologiczna zajadłość ludobójcza na miarę kambodżańskiego rzeźnika Pol Pota.
Tak zwane Państwo Islamskie, znane także jako Państwo Islamskie Iraku i al-Szamu (ISIS), kieruje się wskazaniami paranoicznego odłamu islamu czy herezji pseudo islamskiej, którego wiara w drogę do Dnia Sądu Ostatecznego ma znaczenie dla strategii działania sekty i może pomóc Zachodowi zrozumieć tego obłąkanego ideologicznie wroga, a także przewidzieć jego przyszłe zachowania. Dla sekty jest to realizacja paranoicznie apokaliptycznej wizji, za którą podążyli podobni acz chrześcijańscy obłąkańcy jak David Koresz czy Jim Jones, mając absolutną władzę tylko nad kilkusetosobową grupą, a nie nad pięcioma czy maksymalnie ośmioma milionami ludzi jakich niebezpieczna sekta salaficko-wahabicka zindoktrynowała. Sekty apokaliptyczne w wielu religiach powstawały na przełomach tysiącleci i zawsze czyniły wiele szkody w różnych miejscach świata - i tak samo jest ze szkodliwą dla samego islamu sektą salafitów i wahabitów oraz ich apokaliptycznego charydżyzmu - wiecznej wojny ze wszystkimi w imię obłędu końca świata.
Prawie wszystkie decyzje ISIL/Daesh podążają „profetyczna drogą” apokalipsy, którą można odczytać na bilbordach, monetach, a nawet na rejestracjach samochodowych. Dżihadyści charydżyccy salaficko-wahabiccy to grupa nowoczesnych i świeckich ludzi, ich poglądy polityczne są „dzisiejsze”, a religijna średniowieczna ekspresja to tylko maska na użytek ISIL/Daesh. Faktycznie jednak działania grupy to dokładnie przemyślany paranoicznie konsekwentny powrót do prawnych regulacji z mrocznego arabskiego VII wieku i z określeniem kresu świata z nadejściem apokalipsy. W rzeczywistości sekta ISIL/Daesh jest wahabicka, bardzo wahabicka. Przyciąga głównie zwyrodniałych rzezimieszków, kryminalistów, psychopatów oraz zboczonych poszukiwaczy przygód, głównie z rozczarowanych grup społecznych Bliskiego Wschodu i Europy. Lecz jego najbardziej gorliwi religijni zwolennicy wywodzą się z grup ideologicznie pryncypialnych i teologicznych interpretatorów islamu w postaci średniowiecznej herezji charydżyckiej której pisma salafitów i wahabitów przyprawiły nową twarz w formie bardziej ponętnej maski przykrywającej zło jakie czai się w tej niereformowalnej sekcie.
Muzułmanie mogą odrzucić sektę ISIL/Daesh, i prawie wszyscy to robią, dlatego z miliarda muzułmanów tylko 5-8 milionów przynależy do niebezpiecznej sekty salafickich wahabitów ISIL/Daesh. Jednakże, udawanie, że sekta ISIL/Daesh nie jest religijną herezją, groźną millenarystyczną grupą, której teologię koniecznie należy poznać, żeby z nią walczyć, już doprowadziło Stany Zjednoczone Ameryki Pólnocnej do niedocenienia siły sekty Państwa Islamskiego i niemądrej taktyki w walce z nim. Musimy zapoznać się z intelektualną genezą sekty Państwa Islamskiego ISIL/Daesh, jeżeli mamy zareagować tak, żeby nie doprowadzić do jego wzmocnienia, a do samozniszczenia z powodu jego fundamentalistycznych i destrukcyjnych praktyk. Salafizm to nie tyle "pobożni przodkowie" islamu, co raczej krwiożerczy i ludobójczy rozbójnicy charydżyccy jacy grasowali na Półwyspie Arabskim i w jego okolicach w okresie VII i VIII wieku ery chrześcijańskiej, u samych początków islamu. Państwo Chadżyrytów jako morderczy kalifat istniało już przez dwa lata w dawnych wiekach, jednak muzułmanie wierni naukom Proroka Muhammada rozgonili tę bandycką hołotę na "cztery wiatry" czyli w cztery świata strony, a niedobitki schroniły się aż na pograniczu dzisiejszej Tunezji. ISIL/Daesh i agresywny sekciarski terroryzm niesłusznie kojarzony z całym islamem to demony przeszłości, miejmy nadzieję, że chwilowa czkawka ideologicznego zamroczenia rodem z arabskiego Bliskiego Wschodu. Sekta Państwo Islamskie ISIL/Daesh zobowiązało się do absurdalnego i paranoicznego oczyszczania świata przez zamordowanie znacznej liczby ludzi, dokonuje zatem celowych mordów na wszystkich, którzy nie spełniają urojonych pomysłów tej niebezpiecznej i w sumie niewielkiej sekty apokaliptycznej.
Wiele liczących się organizacji prawdziwie muzułmańskich należących do głównego nurtu islamu powiada nawet, że sekta Państwo Islamskie jest antyislamskie, jest zaprzeczeniem islamu. Samo słowo islam pochodzi od as-salam i oznacza czynienie pokoju, dawanie błogosławieństwa, szczęścia i sprawiedliwości. Zdecydowana większość prawdziwy muzułmanów nie chce zamienić hollywoodzkich czy bollywoodzkich filmów na publiczne egzekucje innowierców i apostatów w ramach wieczornej rozrywki. Muzułmanie, którzy określają sektę Państwo Islamskie jako antyislamską i heretycką, są zawstydzeni wszelkimi jej poczynaniami, ale też stykając się z jej fanatycznymi przedstawicielami mającymi obłęd w oczach, wyglądzie i głosie - często sami są bezradni. Wielu muzułmanów zaprzecza, że sekta ISIL/Daesh ma jakąkolwiek religijną naturę, a ich pseudo religijność wywodzi się z nonsensownej chrześcijańskiej międzyreligijnej tradycji apokaliptycznej oraz rozbójniczego charydżyzmu. Sekta Państwo Islamskie niewłaściwie interpretuje teksty islamu z Koranu i hadisów, tak, że są one niedorzeczne, ale logicznie poprawne i precyzyjnie dobrane, jednak z pominięciem wielu innych, z paranoicznie poprawną logiką. Salaficki wahabizm sekty Państwo Islamskie zawiera wiele typowych dla logiki paranoicznej konstrukcji ideologicznej opartej na wersetyzmie czyli sprytnym naginaniu wybranych wersetów przy pominięciu wielu innych w Koranie czy hadisach. Paranoicznie demagogiczna logika jest cechą charakterystyczną niebezpiecznych sekt apokaliptycznych, a tych było wiele w historii Bliskiego Wschodu jak i reszty świata. Na logikę myślenia paranoicznego nie nabiorą się osoby o wyższym poziomie inteligencji, z silnym własnym światopoglądem czy dobrze ugruntowaną wiarą religijną pojmowaną całościowo, stąd tylko barbarzyński prymityw niezdolny do empatii ani głębszych rozważań mistycznych czy teologicznych lgnie do takiej sekty. Warto dodać, że prymityw ten jest ograniczony umysłowo, umie tylko bezmyślnie powtarzać proste frazesy, nie rozumie przenośni, uczuć ani alegorii.
Sekta Al-Kaida działa jako podziemny ruch polityczny ideologicznie podparty wersetami religijnymi, ma na celu usunięcie wszystkich nie-muzułmanów z Półwyspu Arabskiego, całkowite zniszczenie Izraela, likwidację niektórych reżimów na ziemiach muzułmańskich. Sekta Państwo Islamskie ISIL/Daesh troszczy się o sprawy przyziemne w miejscach, które kontroluje: zbieranie śmieci czy stały dopływ bieżącej wody, lecz głównym motywem jego ideologicznej propagandy jest nadejście Dni Ostatecznych. Bin Laden rzadko wspominał apokalipsę, kiedy już to robił, mówił, że nadejdzie ona dopiero po jego śmierci. Założyciele i przywódcy sekty salaficko-wahabickiego Państwa Islamskiego widzą wszędzie znaki nadejścia końca świata, znaki Sądu Ostatecznego, znaki Dnia Sądnego. Przewidywali, że w ciągu roku od ogłoszenia kalifatu ISIL/Daesh przyjdzie Mahdi – Mesjasz, i poprowadzi salafickich muzułmanów do urojonego zwycięstwa przed końcem świata. Prominentni salafici wahabici w Iraku ostrzegali bin Ladena w 2008 roku, że istnieje millenarystyczna grupa, która mówi cały czas o Mahdim i ma strategiczny program oparty ideowo polityczny oparty na wierze w jego nadejście. Al-Kaida apelowała do jej przywódców o odcięcie się od tego, jednakże bezskutecznie. Dla niektórych głęboko wierzących w ten rodzaj długotrwałej bitwy Dobra ze Złem wizja apokaliptycznej masakry to spełnienie ich głębokich psychologicznych potrzeb krwiożerczych i ludobójczych, które są także dziedzictwem prymitywnej barbarzyńskiej mentalności rodem ze średniowiecza.
Wedle większości normalnych muzułmanów tak zwani dżihadyści z al-Kaidy, an-Nusra czy sekty Państwa Islamskiego ISIL/Daesh są jak świnia pokryta kałem, radząca innym, jak trzymać higienę. Zdecydowana większość muzułmanów nie jest podatna na hasła salaficko-wahabickiego dżihadu czy raczej charydżyzmu - inaczej mielibyśmy już ponad miliard zdeklarowanych dżihadystów, a 5 do 8 milionów to zaledwie 5 do 8 promili ogółu ludności świata muzułmańskiego - wygląda na urojeniową chorobę alkoholową z powodu kilku promili. W recenzji z „Mein Kampf” Adolfa Hitlera z marca 1940 roku słynny pisarz George Orwell napisał, że nigdy nie byłby w stanie lubić Adolfa Hitlera, pokazał jego słabe strony, odrażające i tchórzliwe cele katonazizmu i faszyzmu hitlerowskiego. Gdyby miał zabić mysz, wiedziałby, jak sprawić, żeby wydawała się smokiem. Bandyci z ISIL/Daesh mają podobną właściwość jak hitlerowcy. Wierzą, że ich walka będzie trwała także po ich śmierci, że stoją po stronie sprawiedliwych, a walka jest przywilejem, przyjemnością, zwłaszcza jeśli jest ciężarem. Salaficko-wahabicka sekta ISIL/Daesh to przeciwnik, który nawet w obliczu przegranej pozostaje pewny siebie, gdyż wierzy, że otrzyma boską pomoc, gdy w swoim złudnym mniemaniu będzie wierny Prorokowi Muhammadowi. Podobnie funkcjonował niemiecki hitleryzm krytykowany przez George Orwella, a sam Adolf Hitler działał mając fanatyczną i ślepą wiarę w Boga oraz misję oczyszczania świata z żydów i komunistów zleconą przez inkwizycyjnego papieża - odpowiednika kalifa salafitów i wahabitów. George Orwell pieknie obnażył mechanizm powstawania totalitarnych reżimów pokroju Trzeciej Rzeszy Adolfa Hitlera oraz sekciarskiego tak zwanego Państwa Islamskiego, które w rzeczywistości jest obłąkaną herezją salaficko-wahabicką i niczym więcej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz