Rosyjski indeks ksiąg zakazanych
Rosja cenzuruje literaturę w oparciu o dyrektywy prawosławnej cerkwi, wraca zatem prawosławna inkwizycja chrześcijańska znana ze swego ekstremizmu i ordynarnego barbarzyństwa, nie tylko zresztą w dawnej Aleksandrii. Wygląda na to, że rosyjska czy raczej prawosławna, cerkiewna wersja cenzury ideologicznej polega na tym, że oprócz zakazania kilku może rzeczywiście ekstremistycznych dzieł, zakazuje się kilkaset takich, których jedyną winą jest to, że propagują poglądy religijne czy społeczne alternatywne do zepsutej moralnie, obłudnej ideologii prawosławnego, chrześcijańskiego, inkwizycyjnego i zawsze zbrodniczego kościelnictwa.
Cerkiew morduje Koran w Rosji |
Choć Geert Wilders - prawicowy polityk holenderski, znany ze swoich antyimigranckich i antyislamskich poglądów - i podobni mu prowokatorzy lubią apelować o zakazanie Koranu jako tekstu ekstremistycznego, mało kto bierze ten pomysł na poważnie. Być może za wyjątkiem Rosji, gdzie 20 września 2013 roku sąd w Nowosybirsku zdelegalizował tłumaczenie tej świętej księgi czczonej przez 1,2 miliarda mieszkańców Ziemi. Po prawdzie chodzi o jedno z kilku tłumaczeń dostępnych w kraju, a dla samych muzułmanów Koran to oryginał po arabsku, a tłumaczenie Koranem nie jest. Tę konkretną wersję, autorstwa azerskiego teologa, Emira Kulijewa, uznano za nielegalną w związku z promowaniem ekstremizmu poprzez ”wygłaszanie twierdzeń o wyższości muzułmanów nad osobami innych wyznań”, ”negatywne oceny osób nie mających nic wspólnego z religią islamu”, ”pozytywne oceny agresywnych działań muzułmanów przeciwko nie-muzułmanom”, oraz podburzanie do przemocy.
Nie powinno nikogo zaskoczyć, że takie orzeczenie - które automatycznie umieszcza Koran Kulijewa na krajowej czarnej liście lektur – oburzyło wielu rosyjskich muzułmanów. Wpływowa Rada Muftich potępiła decyzję, a Kulijew ma miesiąc na złożenie odwołania. Zakaz ten zaskakuje o tyle, że władze rosyjskie niewiele skorzystają na zrażeniu do sobie 15 procent populacji, w tym znacznej większości mieszkańców republik takich jak Tatarstan i Baszkortostan, o krnąbrnych republikach kaukaskich nie wspominając. Czy to możliwe, że niekompetentny sąd wyrwał się przed szereg czy też Rosja zaczyna ostrzejszą walkę zislamizmem w wersji radykalnej. Być może, ale z drugiej strony inna ważna organizacja islamska orzeczenie poparła, gdyż uważa, że w Koranie dla religii istotne są wersety pokojowe i metafizyczno-duchowe. Geraldine Fagan, specjalistka od zagadnień religii w Rosji donosi, że przedstawiciele Wszechrosyjskiego Muftiatu – konkurencyjnego w stosunku do Rady Muftich – poparli decyzję sądu zakazującą radykalnego, ekstremistycznego, tłumaczenia Kulijewa. Jak przekonywali duchowni, jego radykalna i mniejszościowa wersja ”wpisuje się w poglądy szkoły salafickiej, w tym ekstremizmu wahabickiego, a nie islamu tradycyjnego dla muzułmanów w Rosji”.
Czy to możliwe, jak sądzi Fagan, że za decyzją wymiaru sprawiedliwości stoi długotrwała rywalizacja pomiędzy organizacjami islamskimi w Rosji? Zapewne tak, jednak Koran Kulijewa jest tylko jedną z dwóch tysięcy publikacji dodanych przez rosyjskie sądy do ministerialnej czarnej listy, powstałej po wejściu w życie w 2002 roku ustawy o przeciwdziałaniu ekstremizmom i terroryzmowi. Zakazano wszystkich dzieł nazistów i faszystów, w tym książek znanego katolika i przyjaciela papieży, Adolfa Hitlera. Pobieżna analiza wskazuje, że zdelegalizowano również wiele tekstów ultra nacjonalistycznych, antysemickich i nawołujących do zbrodniczego dżihadu. Nudna biografia Mussoliniego została nawet zakazana dwukrotnie – choć nielegalna już w oparciu o samą ustawę z 2002 roku, i tak została opublikowana przez wydawnictwo Algoritm, dlatego sąd w Krasnojarsku raz jeszcze orzekł, że jest dziełem ekstremistycznym czyli zbrodniczym. Podobnie potraktowano katolickiego nazistę od propagandy Paula Josepha Goebbelsa i katolicko-nazistowskiego ideologa Alfreda Rosenberga.
Nie ma wątpliwości, że wiele z tych zdelegalizowanych pozycji to książki ekstremistyczne, choć pytanie, czy ich zakazywanie coś daje, to już inna sprawa. W końcu swojego czasu carscy cenzorzy umieścili na indeksie dzieła Lenina i wiadomo, jak się to skończyło, Wielką Rewolucją Październikową. Jednak krytycy ustawy twierdzą, że wiele tytułów znalazło się na czarnej liście całkowicie niezasłużenie. Przykładowo, scjentolodzy nie kryli oburzenia gdy w 2012 roku moskiewski sąd zakazał prac L. Rona Hubbarda jako promujących ekstremizm argumentując, że autor ”Bitwy o Ziemię” dążył to ”sformowania odizolowanej grupy ludzi, której członków szkolono do realizowania funkcji wymierzonych generalnie przeciwko reszcie świata”. W tym wypadku stanowisko rosyjskie nie odbiega od stanowiska Niemiec czy Francji, których władze również traktują scjentologię z dużą dozą podejrzliwości, ale nie ważyły się w obliczu katolickich skandali pedofilskich na agresję wobec scjentologii. Ewidentnie widać w atakach na scjentologiczną psychoterapię kultową agresywną chrześcijańską inkwizycje prawosławnej cerkwi o morderczym obliczu średniowiecznej ciemnoty.
Inne zakazy są jednak bardziej kontrowersyjne, co może oznaczać nie tyle walkę z ekstremizmem, ile bandycki atak cerkiewnej ciemnoty prawosławnej na konkurencję religijną. Cerkiew w Rosji, podobnie jak kościół katolicki w Polsce z obłędem w oczach, agresywnie zwalcza wszelkie mniejszości religijne, wszelką konkurencję wyznaniową. Całkiem możliwe, że powinno się zdelegalizować prawosławie za ekstremistyczny bandytyzm wobec religijnej konkurencji, także tej muzułmańskiej. Jakby w ramach rozgrzewki dla delegalizacji tłumaczenia Koranu, w 2012 roku rosyjskie sądy zakazały ponad 60 ksiąg islamskich, w tym klasycznych zbiorów hadisów. Na czarną listę trafiły też teksty Świadków Jehowy, nie kojarzone na ogół z niebezpiecznym radykalizmem, a z pokojowym pacyfizmem i dobrym wychowaniem. W lutym 2013 roku sąd cerkiewno-rosyjski w Kaliningradzie zakazał publikacji prac tureckiego teologa Saida Nursiego, uznanego najwyraźniej za niebezpiecznego do tego stopnia, że aż 13 osób skazano w procesach karnych za posiadanie jego dzieł, co jest zbrodnią łamania praw człowieka, gdyż człowiek za słowo ani czytelnictwo nie powinien być trzymany w łagrach, a co najwyżej za ewentualne czyny popełniane z powodu swej ideologii.
Nawet teksty mniejszości, które w praktyce w ogóle w Rosji nie istnieją, ryzykują wyjęcie spod prawa – w 2012 roku podobnego losu w ostatnich chwili uniknęła Bhagawadgita, choć ten hinduski tekst, stanowiący fragment Mahabharaty, przetłumaczono na rosyjski już w 1788 roku i wielokrotnie później wznawiano. Pokazuje to, że rzekoma walka z ekstremizmem w Rosji, nie jest walką z ekstremizmami, a bandycką, zbójecką i mafijno-sądową walką prawosławnej cerkwi o monopol ideologiczny w dziedzinie wyznań religijnych. Ekstremistyczne i zbójeckie jest tutaj sekciarskie prawosławie, którego przedstawiciel, zbrodniarz Cyryl w Aleksandrii znany jest ze spalenia wielkiej starożytnej biblioteki i wymordowania tysięcy ludzi, którzy nie chcieli przyjąć wierzeń obłąkanego chrześcijaństwa, które absurdalnie wyznaje, że jakiś żydek Jezus Chrystus był bogiem.
Chociaż czarna lista gwałtownie się rozrasta, uderza brak na niej jednej kategorii publikacji ekstremistycznych: książek autorstwa Józefa Stalina i o nim opowiadających. Książki te są w Rosji tak popularne, że największe w kraju wydawnictwo, Eksmo, prowadzi obecnie dwie serie, by zaspokoić popyt: ”stalinowską” i ”renesans Stalina”. Już pobieżny rzut oka za katalog Eksmo ukazuje pokaźną liczbę pro-stalinowskich tytułów, w tym: ”Stalin – menadżer XX wieku”, której autor ”demaskuje” krytyków dyktatora z epoki pierestrojki, ”Stalin przed sądem karłów”, oraz ”Marszałek Stalin – twórca wielkiego zwycięstwa”. Nie zakazano ”Zadań oddziałów armii rewolucyjnej” Lenina, a w broszurze tej nawołuje on wszak do uzbrajania się w zapasy żrących kwasów do oblewania policji, oraz do innych drastycznych aktów przemocy wobec wrogów proletariatu. Oczywiście brak Lenina czy Stalina na czarnej liście łatwo wytłumaczyć. W Rosji wciąż jest wielu ludzi którzy aprobują i kochają ich rządy. W badaniu opinii publicznej z 2012 roku 42 procent ankietowanych Rosjan nazwało Stalina jedną z najwybitniejszych postaci w historii kraju. Każdy sędzia, któremu przyszłoby do głowy zakazać ich prac, musiałby zmierzyć się z potężnym oburzeniem społecznym. Zarówno Józef Stalin, wychowanek prawosławnego seminarium duchownego jak i cerkiew prawosławna nienawidzą wszelkich innych niż ich własne wyznań religijnych ani światopoglądów.
W tych okolicznościach nie dziwi, że ogólnikowe sformułowania ustawy o przeciwdziałaniu ekstremizmom są albo stosowane niespójnie, albo wymierzane w mniejszości zbyt słabe, by się zdecydowanie bronić przed cerkiewnym i po części stalinowsko ekstremizmem. Oczywiście Rosja nie jest jedynym krajem na świecie uciekającym się do podobnych praktyk, a idea, że ludziom należy pozwolić czytać wszystko i samodzielnie decydować co jest ekstremizmem, systematycznie traci zwolenników wszędzie, także w krajach dotychczas demokratycznych. Mimo to, wydaje się, że Rosja poszła o krok dalej niż inne państwa (nie wliczając reżimów teokratycznych) w udzielaniu swoim funkcjonariuszom dyskrecjonalnego prawa wpisywania wszelkiego rodzaju publikacji na czarną listę, de facto cenzurując wydawnictwa, biblioteki, szkolnictwo i media. Wkrótce, dzięki równie ogólnikowemu zdefiniowaniu przepisów o ”propagowaniu homoseksualizmu” oraz zakazujących obrazy uczuć religijnych, na indeks ksiąg zakazanych z pewnością trafi jeszcze więcej tytułów. Przypadek Koranu jest o tyle interesujący, że obrażą liczną i dobrze zorganizowaną mniejszość, dysponującą środkami nacisku. Nie wiadomo czy Władimir Putin wyrok anuluje, bo rzekomo wysoko ceni sobie on spokój społeczny. Choć z drugiej strony Rosja zawsze potrafi człowieka zaskoczyć, a jeśli chodzi o scjentologów – cóż, ci raczej na łut szczęścia nie mają co liczyć wobec zmasowanych ataków inkwizycyjnego, ludobójczego kleru prawosławnego. Mogą powalczyć w Trybunale Praw Człowieka w Strasbourgu i poprzez Organizację Narodów Zjednoczonych.
Jeśli chodzi o sufizm w Polsce to najbardziej godną polecenia wersją Koranu w tłumaczeniu na język polski jest wersja wydana i propagowana przez Rucha Ahmadija (Ahmadiyya).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz