Wyzwania Sufich

WYZWANIA WSPÓŁCZESNOŚCI

Nauki Sufickie Hazrat Inayat Khan

Sufi Pir Hazrat Inayat Khan


I. Problem współczesności (1)


Krzątanina i pośpiech życia pozostawia człowiekowi bardzo mało czasu na zastanowienie się nad swym ogólnym stanem, nad swą ogólną sytuacją. Jedyne informacje jakie otrzymuje pochodzą z gazet, tak więc w swych ideach jest on uzależniony od gazet. Odurzenie i upojenie życiem pozostawia mu bardzo mało czasu na zastanowienie się nad prawdziwym znaczeniem życia. Kiedy rozgląda się wokół siebie i rozważa sytuację narodów, w jakiej w obecnych czasach się one znajdują, odkrywa, że mimo ogólnego postępu wzrasta między nimi wzajemna uraza i żal. Przyjaźń ma rację bytu jedynie w pojęciu własnego interesu, własnej korzyści. Każdy naród myśli tylko o swym własnym interesie czy ma do czynienia z przyjacielem, czy z wrogiem. Jeśli człowiek spojrzy na świat jak na pewnego rodzaju ciało, to może stwierdzić, że do jego serca, z powodu nienawiści jaką ludzie do siebie wzajemnie czują, dostała się trucizna.

W historii świata nie znajdziemy podobnego okresu, jaki mamy obecnie. Obecny wiek dokonał dużo większego zniszczenia niż miało to miejsce kiedykolwiek przedtem. Przypomina to sytuację pająka, który tka swą sieć dla własnej wygody, ale potem nie może wydostać się z, wykonanej dla samego siebie, sieci. Kiedy dochodzimy do sedna tego zagadnienia widzimy, że cały ten nieporządek i niepokój spowodowany został przez ducha materializmu. Pieniądze wydają się być jedynym zyskiem możliwym do osiągnięcia i jedynym celem. Nie można zaprzeczyć, że jeśli ktoś nieustannie myśli o tego rodzaju celu, wtedy wszystkie jego myśli i energia podążą w tym kierunku. Być może w końcu człowiek przebudzi się i stwierdzi, że przez całe życie poświęcał swe myśli czemuś, co jest nietrwałe, co nawet nie istnieje i co jest tylko iluzją.

Bez wątpienia pesymizm ten stanowi most wiodący z jednego rodzaju optymizmu do drugiego i można o nim powiedzieć, że jest bezinteresownością, bezstronnością, obiektywnością lub Vairagya, jak określa się go w terminologii wedantycznej. Nie ten jest wielki, kto pozostawia ten świat, lecz ten, kto żyje w nim i rozumie trudności i kłopoty jakie przynależą do rodzaju ludzkiego. Wielki jest właśnie człowiek widzący nie swą małą jaźń, lecz całość. Jezus Chrystus nauczał nas, by myśleć o bliźnim, by kochać swego bliźniego. A co dziś widzimy? Widzimy nieporozumienia i sprzeczki między pracodawcami a pracownikami. Konferencje pokojowe, gdzie nic nie można zadecydować w sprawie pokoju. A wszystko to dlatego, że nie znajdziemy tam punktu widzenia, który sprawia, że ludzie mówią: "Zrobię coś dla ciebie, a ty zrobisz coś dla mnie." Każdy mówi: "O nie, niech każdy zadba o siebie." Celem życia powinno być służenie sobie wzajemnie, kochanie się nawzajem, pracowanie dla siebie, lecz człowiekowi całkowicie umknęło to z rąk, zupełnie stracił nad tym kontrolę.

Przyjrzyjmy się głównemu motywowi dzisiejszej edukacji. Dziecku poświęca się jedynie krótki czas, by przygotować je do królewskości życia i wolności, swobody ducha. A kiedy inteligencja dziecka rozwija się, każdego roku w coraz większym stopniu widzi ono życie jakie ma przed sobą jako ocean, który musi przepłynąć, postrzega je jako coś mrocznego, co je czeka. I później, kiedy dziecko staje się dorosłym człowiekiem, poświęca cały czas swej pracy, urzędowi i nie ma w ogóle czasu nawet na miłość czy przyjaźń. Mimo to, u kresu życia nie może zabrać tego wszystkiego ze sobą. Poświęciwszy całe życie na tego typu sprawy, co naprawdę człowiek zyskał? Przez życie zewnętrzne na tym świecie, zwiększyły się jedynie i wzmogły komplikacje i gmatwanina życia.

Pomimo całego postępu jakiego dokonała współczesna cywilizacja we wszystkich dziedzinach życia, takich jak komercja, przemysł, polityka i ekonomia, nadal aktualne jest pytanie czy naprawdę dokonaliśmy postępu. Jeśli przyjrzymy się powierzchowności i pobieżności życia jakie człowiek obecnie wiedzie w tak zwanych cywilizowanych częściach świata, z pewnością stwierdzimy, że bardzo oddalił się od natury zarówno wewnątrz siebie, jak i na zewnątrz, oraz że stał się, niejako, wygnańcem jeśli chodzi o idealny stan życia. Im więcej wprowadza się przepisów i praw, tym więcej ludzie popełniają przestępstw i zbrodni. Im więcej przygotowuje się odpowiednich mechanizmów, tym więcej pracy jest do zrobienia, a mimo to robi się niewiele. Im więcej procesów przedkłada się w sądzie, tym więcej jest spraw sądowych. Im więcej lekarzy, tym więcej chorób. Chciwość wysunęła się na czoło, tak że bez względu na to, czy mamy ustrój arystokratyczny czy demokratyczny, wydaje się, że sprawiedliwości nie ma.

Do tego wszystkiego, pomimo uznania praw kobiet ustanowionych w obecnym wieku, bardzo wzrosła odpowiedzialność jaką kobiety ponoszą w życiu. Muszą one toczyć swój bój na otwartym polu, co oczywiście wyczerpuje ich energię i odwagę sprawiając, że tracą swą wrodzoną delikatną, subtelną i szlachetną naturę, kiedy musi nieustannie ocierać się o drażliwe kłopoty i konfliktowe, nieprzyjemne sytuacje w życiu. Uprzedzenie, nienawiść i nieufność istniejące między narodami - przyjacielskimi czy też wrogimi, gdzie każdy z narodów pochłonięty jest tylko swym własnym interesem nie licząc się zazwyczaj z ludźmi, odzwierciedliły się w mentalności jednostek i uczyniły życie trudnym zarówno dla bogatych jak i biednych. Wszędzie gdzie człowiek się obróci widzi materialne zmagania i konflikty, a każdy ideał, każda zasada musi im być rzucona na pożarcie. Mimo to żaden człowiek nie może zostać pozbawiony swego ludzkiego dziedzictwa. W człowieku kryje się skarb, który musi zostać odnaleziony. Religia powinna była pomóc człowiekowi, ale autorytetom religijnym bardzo często nie udawało się podtrzymać duchowych zalet i wartości ich religii. Problem nie polega na tym, jaką religię wyznajemy, lecz na tym, jak żyć naszą religią. Z chwilą gdy religia przestała trzymać się życia wewnętrznego i wiary, nie pozostało już nic. Wielu ludzi, szczególnie w środowisku intelektualistów, utraciło swą religię, a wśród młodszego pokolenia niemała jest grupa młodzieży, która nawet boi się imienia Boga.

Tym czego dziś potrzeba jest rodzaj takiej edukacji, która nauczy ludzkość czucia istoty jej religii w codziennym życiu. Człowiek nie znalazł się na ziemi po to, by miał się stać aniołem. Nie musi modlić się w kościele przez cały boży dzień, ani też udawać się na pustkowie. Trzeba tylko, żeby lepiej rozumiał życie. Musi nauczyć się przeznaczać pewien czas w ciągu dnia na zastanowienie się nad swym własnym życiem i swymi czynami. Musi pytać siebie samego: "Czy zrobiłem dzisiaj jakiś uczciwy uczynek? Czy okazałem się godny znalezienia się w tym miejscu, w tej roli?" W ten sposób człowiek może uczynić modlitwą cały swój dzień. Wśród polityków, lekarzy, prawników czy kupców, za każdym uczynkiem, każdym działaniem, mogłaby kryć się w charakterze baterii miłość wraz ze zmysłem harmonii stojącej za wszystkimi tymi przejawami działania.

Potrzeba nam dziś religii tolerancji. W codziennym życiu będąc tak różni, mając tak różne zdolności, stopnie ewolucji i zadania nie możemy wszyscy spotkać się na wspólnym gruncie. Tak więc gdybyśmy nie posiadali tolerancji, gdyby nie było w nas pragnienia przebaczenia, to nigdy nie moglibyśmy wnieść do swej duszy harmonii. Życie bowiem na tym świecie nie jest łatwe i o każda pora dnia wymaga odniesienia zwycięstwa. Jeśli mamy coś do nauczenia się, to jest to właśnie ta tolerancja. Dzięki wzajemnemu nauczaniu się tej nieskomplikowanej religii tolerancji wspomagamy świat. Trwanie przy idei, że na świecie dzieje się coraz gorzej, że zarazki choroby rozprzestrzenią się i spowodują jeszcze większe nieszczęścia, nie przynosi żadnego pożytku. Istota każdego człowieka jest dobra. W głębi jego serca kryje się coś zdecydowanie dobrego.

Mamy nauki o uzdrawianiu, ale najlepszy sposób uzdrawiania odbywa się poprzez uzdrawianie charakteru, uzdrawianie swego własnego charakteru. Tą drogą, zamiast dokonywania cudów, cudem staje się całe nasze życie. Brak religii w czasach obecnych wytworzył dziwne i niezwykłe wierzenia dotyczące kontaktowania się z duchami czy wróżkami albo czarodziejami oraz sprawy, których człowiek nie rozumie i nie potrafi zrozumieć. Ale to wszystko niewiele ma wspólnego z religią. Biblia pełna jest prostych spraw i rzeczy i człowiek byłby szczęśliwy, gdyby mógł osiągnąć lub dokonać nawet jednej z nich. Istniało wielkie zapotrzebowanie na wiedzę i tajemne moce, ale podparty całym swym intelektualizmem czegóż więcej dokonał człowiek ponad zniszczenie swego brata?

Tym czego świat dziś potrzebuje nie jest nauka czy wiedza, ale sposób na to, jak stać się rozważnym i delikatnym w stosunku do siebie nawzajem. Świat musi spróbować poszukać i w końcu odkryć w jaki sposób można wywołać szczęście, a poprzez to zdać sobie sprawę z pokoju będącego pragnieniem każdej duszy, potrzebuje również podzielenia się tym z innymi, osiągając w ten sposób cel naszego życia, osiągając wzniosłość życia.


II. Problem współczesności (2)


ŚWIAT doznał wielkiego wstrząsu (wrzenia), który wziął swój początek w okresie Reformacji, a osiąga apogeum w naszych czasach. Wydaje się, że w każdej dziedzinie życia zachodzi nieustanny niepokój, że mamy do czynienia z wielkim zamieszaniem. Pomimo całego postępu jaki został poczyniony w czasie ostatnich lat, wygląda na to, że cywilizacja nie odniosła sukcesu. Trudność o jaką tu chodzi stanowiło dostosowanie i pogodzenie nowej idei demokracji z podstawą arystokracji na której została oparta. Skutki tego problemu odczuwa się dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek przedtem. Wydaje się, że na świecie panuje raczej zamieszanie i chaos, niż zrozumienie jak wieść życie z jak największym pożytkiem. Przyczyną tego stanu rzeczy jest to, że charakter arystokracji i demokracji nie jest powszechnie rozumiany z punktu widzenia mistyka, i jak długo trwa ów brak zrozumienia, nawet tysiąc systemów demokratycznych czy arystokratycznych musi zawsze w końcu upaść.

Kiedy badamy naturę odkrywamy, że mamy do czynienia z pewnym modelem życia, pewnym wzorem, zamysłem, który możemy naśladować: wzajemna zależność gwiazd i planet oraz to jak są podtrzymywane na niebie wzajemnym magnetyzmem, to jak światło słońca współdziała z księżycem oraz jak odbijane jest ono przez pozostałe planety, zarazem to jak planety różnią się pod względem odbijanego przez siebie światła oraz swych cech oraz jak każda z planet we wszechświecie wypełnia plan natury. Czy nazwiemy to arystokracją, czy demokracją, oto mamy model życia, który natura wytworzyła przed naszymi oczami.

W uszach niektórych ludzi słowo "arystokracja", kiedy go nie rozumieją, często brzmi bardzo nieprzyjemnie, ale prawdziwa arystokracja niekoniecznie musi być obrazem swych nadużyć i degeneracji. Czym natomiast jest demokracja? Demokracja stanowi spełnienie, niejako uwieńczenie, arystokracji. Innymi słowy demokracja oznacza pełną, doskonałą arystokrację. Ale kiedy pragnie się i poszukuje się demokracji nie zrozumiawszy arystokracji, wtedy również demokracji nie można rozumieć w pełni, ponieważ demokracja nie jest w takim wypadku zupełna, doskonała. Człowiek rodzi się na tym świecie nieświadomy królestwa jakie tkwi w nim samym. Prawdziwa arystokracja polega na osiągnięciu, zdobyciu tego królestwa. Rozpoznanie i uznanie owego królestwa w drugim człowieku jest przykładem arystokracji, natomiast dostrzeżenie możliwości istnienia tego królestwa w sobie samym i próba spełnienia tego ideału życia jest prawdziwą demokracją. Arystokracja oznacza, że jedna osoba jest królem, demokracja natomiast, że wszyscy są królami. Ale, jeśli człowiek nie zna nawet jednego króla, to nie zna wszystkich królów. Chcę przez to powiedzieć, że powinniśmy uświadomić sobie, że cel życia nie leży w buntowaniu się przeciwko komuś bardziej zaawansowanemu i światłemu niż my sami i przez bunt ściąganie takiego człowieka w dół do naszego poziomu - to nie jest demokracja. Prawdziwa demokracja oznacza rozpoznawanie i uznawanie możliwości rozwoju, możliwości awansu, dokładnie w taki sam sposób jak to miało miejsce w przypadku innych ludzi, którzy tego dokonali. Oznacza ufność i wiarę w tę możliwość oraz próbowanie rozwoju i posuwania się naprzód do tego samego poziomu jaki osiągnęli inni.

Problem współczesności powinien być badany przez wszystkie grupy i klasy społeczne ludzkości. Wydaje się, że na skutek pochłonięcia bardziej wygodnym życiem wielu ludzi zaniedbało i zlekceważyło swą rolę we wszystkich różnych aspektach życia, zarówno w domu jak i poza nim. Pewne warstwy społeczne nie zdawały sobie sprawy z zadań jakich żąda życie w domu i w ogóle w świecie. I oto nadchodzi czas, kiedy spotykają się z trudnościami i kłopotami, ponieważ odkrywają, że są bardziej zależni właśnie od tych rzeczy i spraw, które pominęli i zlekceważyli w swym życiu. Zawsze okazywali niechęć do robienia pewnych rzeczy, które wydawały się im znajdować poniżej ich wyobrażenia godności, a teraz oto ludzkość zostaje postawiona na głowie. Stało się tak, że jedna klasa społeczna została porwana, wchłonięta przez inną, a jej miejsce zajęła jeszcze inna. Tą drogą zamiast większego komfortu i dobrobytu przejawia się chaos.

Drogą wyjścia z tej sytuacji byłoby naśladowanie niektórych idei starożytnych ludów, ponieważ jeśli nie zostanie to uczynione, to choć życie stanie się być może w pewien sposób ustalone, to ostatecznie osiągnie formę życia hotelowego i człowiek nie zazna już więcej radości, szczęścia i przyjemności obecnych w życiu domowym. Trudności współczesnego trybu życia wytworzą niezadługo sytuację, gdzie w każdym rejonie będziemy mieli do czynienia z hotelowym porządkiem i w ten sposób wszelki indywidualny postęp, kultura oraz radość zostaną skrępowane. Ludzka możliwość indywidualnego wyboru zostanie poświęcona mechanizmowi życia.

Metoda, o której wspomniałem, która mógłby być wcielona w życie, jest metodą której używali w starożytności Hindusi. Nawet obecnie wciąż istnieją pewne jej części i aspekty. Pośród różnych społeczności braminów, któryś z nich może posiadać wysoką pozycję i być bardzo bogaty, ale mimo to wie jak sobie ugotować pożywienie. Kobiety w domostwie, nawet w domu Premiera, same osobiście pracują w kuchni. Nie ma nic takiego w domu czego nie miałyby ochoty zrobić. W starożytności były przyuczane do szycia, dziania , tkania oraz gotowania utrzymując dom w schludności, przyozdabiając go, czyszcząc i malując - wszystkich tych czynności dokonywała każda z nich. W tamtych czasach nie posiadał domu nikt, kto nie wiedział wszystkiego o tym, jak o niego dbać całkiem niezależnie od gospodyni zarządzającej domem. Doskonałość życia oznacza doskonalenie siebie samego, nie tylko w sensie duchowym, lecz pod względem wszystkich rozmaitych aspektów życia. Człowiek, który nie jest w stanie podołać wszystkim wymaganiom życia jest z pewnością nieświadomy prawdziwej wolności życia.

Im głębiej badamy problem dnia współczesnego, tym intensywniej uświadamiamy sobie, że w obecnych czasach istnieje ścisły podział pracy, który uczynił ludzi bezradnymi. Rzecz najpotrzebniejsza obecnie, to wprowadzenie do programu edukacji ducha zaspokajania wszystkich swoich potrzeb i wymagań oraz postarania się dla siebie o wszystko, co potrzebne jest w codziennym życiu. Mechaniczny styl życia charakterystyczny dla naszych czasów może wykazywać jakiś postęp, mimo to jednak nie jest to postęp pełny, doskonały. Proszę sobie wyobrazić człowieka siedzącego od rana do wieczora w fabryce, który nie robi nic innego tylko igły! Być może robi to od dwudziestu lat i cóż on wie o życiu? Wie tylko jak zrobić igłę. Być może korzyść odnosi właściciel fabryki, ale jaka korzyść jest udziałem tego właśnie człowieka, który przez całe życie robił igły? Ideałem życia oraz wskaźnikiem jego postępu jest stanie się samowystarczalnym i kluczem do tajemnicy demokracji jest właśnie samowystarczalność. Doskonałość duchowa stanowi krok następny i człowiek, który najpierw uczynił siebie samowystarczalnym zostaje w końcu upoważniony, ma niejako prawo do sięgnięcia duchowej doskonałości.

Niepokój i zamieszki obecne na całym świecie, trudności i nieporozumienia między narodami, nienawiść między ludźmi, krzyk nędzy i cierpienia dochodzący ze wszystkich stron mniej lub bardziej intensywnie, katastrofy ekonomiczne i problemy polityczne - wszystkie te sprawy zmuszają człowieka do zastanowienia się, co można zrobić, żeby znaleźć rozwiązanie dla tego powszechnego krzyku ludzkości. Obecnie rozmaite instytucje próbują ugasić konflikty powstające w różnych częściach świata, ale nigdy nie rozwiąże to problemu w skali całej kuli ziemskiej.

Należy pamiętać przede wszystkim o tym, że wszelkie zakresy działania, wszelkie dziedziny życia są ze sobą wzajemnie powiązane i jeśli człowiek nie bierze tego pod uwagę, to odkrywa, że jeśli została uporządkowana jedna rzecz, to inna zaczyna się psuć. Przypomina to sytuację chorego człowieka, który potrzebuje snu i odpowiedniej, dobrej diety. Jeśli pozwolimy mu na sen, ale bez owego wyżywienia, to nie wyjdzie mu to na dobre, nie pomoże mu też sama dieta bez snu. Podczas prób doprowadzenia do porządku trudności ekonomicznych wkradają się problemy polityczne. Kiedy weźmiemy pod uwagę sprawy społeczne, pojawiają się trudności natury moralnej. Pragnienie służenia ludzkości w pracy nad odbudową jest obowiązkiem i odpowiedzialnością każdej wrażliwej duszy, bez względu na jej stanowisko, klasę społeczną, pozycję i kwalifikacje (uzdolnienia) jakie posiada w życiu. Sprawą, którą należy zbadać w pierwszej kolejności, jest to jakie lekarstwo byłoby odpowiednie na wszystkie dolegliwości i choroby przejawiające się na powierzchni życia.

Mamy jedno zasadnicze lekarstwo, a jest nim zmiana stanowiska, postawy, ludzkości. Tylko to może pomóc we wszystkich aspektach życia. Postawę ludzkości można zmienić poprzez rozwój i postęp moralny, duchowy i religijny. Praca jaką przesłanie Sufi ma do wykonania leży właśnie w tym szczególnym kierunku. Stanowi to bowiem, ów rozwój i postęp, pewnego rodzaju metodę, która umożliwia człowiekowi uzyskanie innego poglądu na życie.

Główną rzeczą jakiej Ruch Sufi stara się uniknąć jest sekciarstwo, które dzieliło, i nadal dzieli, ludzi we wszystkich okresach historii świata. Przesłanie Sufi nie sprzeciwia się żadnej religii, wierze czy wierzeniu. Stanowi raczej pewnego rodzaju wsparcie, podporę wszystkich religii, jest obroną religii atakowanych przez wyznawców innych religii. Równocześnie Ruch Sufi dostarcza ludzkości religię będącą w rzeczywistości wszystkimi religiami naraz. Ruch Sufi nie ma brać w swe ręce całej ludzkości, mimo to właśnie w służbie dla całej ludzkości kryje się spełnienie posłania Sufi. Dlatego też Ruch Sufi jawi się nie jako bariera, przeszkoda między jego członkiem, a własną religijną wiarą tego człowieka, lecz jako otwarte drzwi prowadzące do serca tej wiary. Członek Ruchu jest zwiastunem boskiego posłania dla wyznawców każdego kościoła czy sekty, do której może należeć.

Praca Ruchu Sufi nie polega na zbieraniu, jakby można powiedzieć, całej deszczówki do swych beczek, ale zrobieniu drogi i przepuszczeniu strumienia posłania by mógł on popłynąć i dostarczyć boskiej wody do wszystkich pól na świecie. Praca posłania Sufi to siew. Zbiór plonów pozostawimy ludzkości, ponieważ pola, z którymi mamy do czynienia, nie należą do naszego szczególnego Ruchu. Wszystkie pola są własnością Boga. My, zatrudnieni przy pracy w tym gospodarstwie świata, musimy robić to, co mamy do zrobienia, a resztę pozostawić Bogu. Nie martwimy się o powodzenie ani o sukces. Niech ci, którzy starają się o nie i dążą do nich poszukają sobie innej dziedziny czy kierunku działalności. Jedynie prawda stanowi nasz sukces, bowiem jedynym trwałym sukcesem jest właśnie prawda.



III. Odbudowa świata


SZCZEGÓLNIE po wojnie i bólu jakiego świat przez nią doświadczył ludzie na nowo zaczęli zastanawiać się nad problemem odbudowy świata. Ale, rzecz jasna, każdy człowiek patrzy na to zagadnienie stosownie do własnej mentalności, stąd też wyobrażenia na temat odbudowy świata bardzo znacznie się różnią.

Kiedy przyjrzymy się dokładniej stanowi w jakim świat się dzisiaj znajduje, dostrzeżemy że jego sytuacja finansowa, rzecz najistotniejsza dla zachowania porządku i pokoju, stała się tak zawiła, że wiele wybitnych umysłów jest bezradnych kiedy stają przed tym problemem. Oczywiście powiedzą nam oni, że dla polepszenia sytuacji ludzkości nie ma lepszego lekarstwa niż rozwiązania problemów finansowych. Zarazem jednak wydaje się, że problemy te z dnia na dzień stają się coraz trudniejsze i prowadzą narody, rasy i społeczności ku coraz większemu zniszczeniu. Zanim zostanie osiągnięte rozwiązanie nie będzie to żadnym cudem jeśli do tego czasu na narody spadnie niemało szkód. I choć, pochłonięci własnymi problemami, ludzie nie zastanawiają się wystarczająco dużo nad tymi sprawami, niemniej jednak w końcu świat jako całość zda sobie sprawę ze słabości i lichości spowodowanych zamętem i bałaganem oraz niezrównoważoną kondycją świata finansów. Jedne narody i ludzie czerpią korzyści z tego, co tracą inne narody i ludzie i jeśli nawet przez chwilę mogą sobie pomyśleć, że odnieśli jakiś pożytek, jakąś korzyść, to w końcu i tak zdadzą sobie sprawę, że my, ludzkie istoty, czy to każdy indywidualnie czy jako tłum, całe rzesze, wszyscy nawzajem od siebie zależymy. Na przykład, jeśli z powodu jednej części ciała cierpi inna, to w końcu okaże się, że całe ciało znajduje się w stanie nierównowagi, że brak mu zdrowia. Jak zdrowie oznacza, że wszystkie organy ciała znajdują się w dobrej kondycji, tak samo i zdrowie świata oznacza stan, w którym wszystkie narody, wszyscy ludzie, znajdują się w dobrej kondycji i sytuacji.

Zostawiając sprawy finansowe i przechodząc do problemu edukacji, stwierdzić należy, że pomimo całego postępu jaki miał miejsce na tym polu, każda głęboko myśląca osoba będzie wstrząśnięta ilością pracy jakiej małe dziecko daje się do wykonania biorąc pod uwagę jego wiek i siłę. Wydaje się, że w tym entuzjazmie dla wzbogacania edukacji, na umysły dzieci został nałożony pewien ciężar. I cóż się dzieje? Jest trochę tak, jak z posiłkiem, który miał być przyrządzany przez pół godziny, ale został przygotowany w pięć minut. Być może będzie przypalony, a może niedogotowany. Dziecko jak na swój wiek wie za dużo. Wie to, co nie jest mu potrzebne, czego nie docenia, co stanowi dla niego ciężar, co siłą wpycha mu się do głowy. Jakże niewielu z nas zatrzyma się na chwilę nad tym problemem, by pomyśleć, że dzieciństwo jest królewskością samo w sobie. To dar z niebios, że dziecko rośnie, i że w czasie swego wzrostu i rozwoju nie zdaje sobie sprawy z nieszczęść, zmartwień, kłopotów, niepokojów i lęków życia. Okres dzieciństwa to jedyne dni na doświadczenie królewskości życia, dni, w czasie których dziecko powinno bawić się, kiedy powinno być bliżej natury, kiedy powinno wchłaniać to, czego natura stopniowo je uczy.

Całe dzieciństwo poświęcone jest nauce i badaniu, badaniu wiedzy materialnej. Kiedy tylko dziecko staje się młodym człowiekiem, na jego barki spada brzemię życia, brzemię, które staje się coraz cięższe tak dla bogatych jak i dla biednych. Wynikiem takiego stanu rzeczy są konflikty między partiami politycznymi, niezgoda i nieporozumienia między klasą pracującą a kapitałem. Życie pełne zmagania, szarpaniny, na które dziecko otwiera oczy, nigdy nie pozostawia mu czasu na połączenie się z naturą, sięgnięcie w głąb siebie, ani na rozmyślanie ponad tym życiem w tłumie.

Kiedy weźmiemy pod uwagę problematykę narodów, popadniemy w jeszcze większe zakłopotanie. Wrogość, nienawiść i uprzedzenie panujące między jednym narodem a innym, antagonizm oraz całkowity i bezwzględny egoizm stanowiące główny motyw stosunków i więzi między narodami wskazują na to, że na świecie dzieje się coraz gorzej, a niepokój wydaje się być wszechobecny. Wydaje się, że między narodami nie ma w ogóle zaufania, żadnego zrozumienia, współczucia i sympatii, chyba że wiąże się to z ich własnym interesem. Co z tego wynika? Wrażenie tego stanu rzeczy pada jak refleks albo jak cień na jednostki ludzkie, zwracając je również ku egoizmowi i sobkostwu.

Religia miała być najbezpieczniejszym, jedynym schronieniem czy ucieczką na tym świecie. Lecz obecnie, przy nieustannie rozwijającym się materializmie i przytłaczającym zewsząd komercjalizmie wydaje się, że religia zanika. Wydaje się, że wzrasta milcząca obojętność w stosunku do religii, szczególnie w krajach przodujących pod względem rozwoju cywilizacyjnego. Kiedy tak się sprawy mają, to gdzie człowiek może znaleźć rozwiązanie problemów współczesności?

Można również rozważyć tę sprawę z filozoficznego punktu widzenia. Czym jest konstrukcja, budowla, a czym rekonstrukcja, przebudowa? Konstrukcja jest czymś, co jest już zrobione, co istnieje. Nowo narodzone dziecko stanowi przykład pewnej konstrukcji. Ale po zaistnieniu rozstroju czy zaburzenia w ciele lub umyśle, pojawia się potrzeba odbudowy. W języku angielskim jest na to odpowiednie określenie: przyjść do siebie lub opamiętać się Rekonstrukcja świata w obecnych czasach znaczy właśnie tyle, że świat powinien przyjść do siebie, opamiętać się, oprzytomnieć. Edukacja, kondycja polityczna, społeczna i finansowa oraz religia - wszystkie te rzeczy, które wytworzyły cywilizację, wydają się być w rozsypce. Żeby mogły ponownie się połączyć, trzeba zbadać tajemnicę życia. Co jest sekretem uzdrawiającej mocy? Sekretem uzdrawiającej mocy jest uczynienie siebie na tyle silnym by dojść do siebie, by się opamiętać. To właśnie stanowi tajemnicę życia mistyka. Świat utracił zdrowie i jeśli przedstawimy go sobie jako jednostkę ludzką, wtedy zobaczymy, co znaczy stracić zdrowie. Przypomina to chorobę w życiu człowieka i jak na każdą chorobę znajdzie się lekarstwo, tak też na każdą katastrofę istnieje odbudowa.

Ale ludzie mają na ten temat różne wyobrażenia. Mamy pesymistów: "Jeśli świat doszedł do tego stanu zniszczenia kto tu pomoże, cóż na to można poradzić?" Przypominają oni człowieka, który mówi: "No cóż, jestem tak chory, tak bardzo cierpię, wszystko mi jedno. Jakże teraz mogę być zdrowy? Jest już zbyt późno." W ten sposób osoba taka trzyma się swej choroby oraz pielęgnuje ją i żywi, choć jej nie lubi. Na świecie mamy również ludzi ciekawych, którzy z niepokojem zaglądają do gazet, by zobaczyć czy ich akcje poszły w górę czy też spadły oraz by się dowiedzieć czy istnieje możliwość wybuchu wojny. Tymi informacjami ekscytują swych przyjaciół. Z kolei jeszcze inni twierdzą, że: "Trzeba utworzyć komisje, niezbędne są towarzystwa, ligi i przymierza. Należy zwoływać kongresy i zjazdy, trzeba dużo więcej konferencji, dużo więcej dyskusji." Wydaje się, że nie ma końca dyskusjom i sporom, których celem jest znalezienie sposobów na poprawienie obecnej sytuacji!

Nie chcę przez to powiedzieć, że każdy wysiłek, każda próba, w jakiejkolwiek formie, zmierzająca do odbudowy lub polepszenia sytuacji nie jest warta zachodu. Lecz tym, czego nam najbardziej potrzeba jest spowodowanie, byśmy zrozumieli ową religię religii i filozofię filozofii, która jest samopoznaniem. Nigdy nie zrozumiemy tego życia, które jest na zewnątrz nas, jeśli nie zrozumiemy siebie samych. To właśnie poznanie jaśni daje poznanie, wiedzę o świecie. Politycy, mężowie stanu, jakkolwiek mogą być uzdolnieni i kompetentni, będą spierali się całymi latami o różne sprawy, ale nigdy nie dojdą do zadowalających wniosków póki nie zrozumieją psychologii życia i psychologicznego aspektu obecnej sytuacji. I tak, pedagodzy, wychowawcy oraz specjaliści od edukacji wypróbowują nowe metody edukacji, ale nigdy nie dojdą do zadowalających wniosków i wyników, póki nie będą posiadali psychologicznej wiedzy o życiu, wiedzy, która nauczy ich psychologii ludzkiej natury. Muszę dodać w tym miejscu, że mówiąc o psychologii nie chodzi mi o to, co zazwyczaj rozumie się przez to słowo. Mam tu na myśli zrozumienie jaźni, zrozumienie charakteru i natury umysłu oraz ciała.

Czym jest zdrowie? Zdrowie to porządek. A czym z kolei jest porządek? Porządek jest muzyką. Tam, gdzie mamy rytm, pewną regularność, prawidłowość, współdziałanie i współpracę, tam znajdziemy harmonię i wzajemne zrozumienie. Dlatego zdrowie umysłu oraz zdrowie ciała zależą od zachowania i chronienia tej harmonii, od utrzymania w stanie nienaruszonym tego wzajemnego zrozumienia i sympatii istniejących w umyśle i w ciele. Życie na świecie, a szczególnie w tłumie, w każdej chwili dnia wystawia na próbę naszą cierpliwość, dlatego ochrona harmonii i spokoju, które stanowią całe szczęście, będzie najtrudniejszą rzeczą. Jak można zdefiniować życie? Życie oznacza borykanie się z przyjaciółmi oraz bitwę z wrogami. Życie to ciągłe dawanie i branie.

Gdzie mamy się tego nauczyć? Wszelką edukację, wykształcenie i wiedzę można nabyć, można sobie przyswoić, lecz ta właśnie sztuka jest sztuką boską i człowiek ją odziedziczył. Ponieważ pochłonięty jest zewnętrznym poznawaniem i uczeniem się, dlatego ją zapomniał. Ale sztuka ta znana jest duszy. Stanowi ona własną istotę człowieka. Jest najgłębiej tkwiącą wiedzą jaką posiada w swym sercu. Żaden postęp, jakiego człowiek może dokonać w dowolnej dziedzinie, nie da mu zadowolenia, którego niepohamowanie pożąda jego dusza, za wyjątkiem tej dziedziny, jaką jest sztuka życia, sztuka istnienia, to, co ściga i poszukuje dusza człowieka.

Żeby dalej kontynuować odbudowę świata jedyną możliwą i konieczną rzeczą, zanim spróbujemy służyć ludzkości, jest poznanie i nauczenie się sztuki istnienia, sztuki życia, dla samego siebie oraz by stanowić przykład dla innych. 



IV. Potrzeba Religii


KAŻDY człowiek rodzi się na ziemi z pewnym celem do osiągnięcia i światło tego celu jest już rozniecone w jego duszy. W dniu, w którym odkrywa ów cel, staje się silniejszy, łatwiej osiąga powodzenie. Życie takiego człowieka staje się łatwiejsze, czuje się on zainspirowany i emanuje z niego potężniejsza moc. Kiedy człowiek rozwija się duchowo, wtedy wraz z pełnią jego duszy przychodzi czas, kiedy jego służba światu i ludzkości jest znakiem danym przez wyższego Ducha. Ci, którzy przybyli na ten świat w różnych czasach, by oświecić ludzkość i zbudzić dusze ze snu niewiedzy, przybyli z jednego i tego samego źródła. I choć są one różnymi duszami, to jest w nich obecny tylko jeden duch i w ten sposób to, co dali ludzkości jest w swej istocie takie same. Dzięki głębokim i dokonywanym ze zrozumieniem badaniom pisma świętego, nie zaś tylko intelektualnie, odkryjemy w chrześcijaństwie, islamie, zoroastrianizmie, judaizmie, hinduizmie i buddyzmie, we wszystkich tych religiach, które są wyznawane od wieków przez miliony ludzi, że mimo różnych form zewnętrznych posiadają jeden i ten sam wewnętrzny, duchowy sens. Duchowe nauki Buddy są takie same jak nauki Kriszny, chociaż ich wyznawcy mogą temu zaprzeczać. Tak samo będzie w przypadku innych religii. Każdy powie, że wiara drugiego człowieka różni się od jego własnej. Ten rozdział, owa separacja, istniały zawsze i istnieją nadal i można usunąć je tylko przez zrozumienie istoty obecnej we wszystkich religiach.

Można jednak postawić sobie pytanie: "A jak wyjaśnić różne historie o wielkich postaciach, opowieści o życiu Jezusa Chrystusa, historię Mohammada, życie i opowieść o Krysznie, legendę o Buddzie? One wszystkie całkowicie, ale to całkowicie różnią się od siebie!" Owszem, na pozór wydają się różne, ponieważ ich bohaterowie pojawili się w różnych czasach i trafili do różnych ludzi. Mohammad przybył do Arabii, Jezus do Palestyny, Zoroaster do Persji, Budda do Indii. Ponieważ musieli oni przekazać posłanie Boga różnym ludziom, przeto byli zmuszeni użyć różnej terminologii i posłużyć się różnymi wyrażeniami. Jeśli mamy do czynienia z jakąś różnicą, to dotyczy ona zaledwie sposobu przedstawienia boskiej mądrości, a nie istoty samej boskiej mądrości.

Ludzie mówią: "Tak, mogę zrozumieć, że różne religie posiadają taką samą istotę. Zarazem jednak uważam, że jeden prorok jest większy i wspanialszy od innego. Powiedz mi proszę, który z nich jest największy." Lecz kto może odpowiedzieć na pytanie który jest większy? Pomijając już proroków, jakże nawet możemy osądzać wielkość muzyków tej miary, co Beethoven czy Wagner. Czy równi jesteśmy któremuś z nich? Kiedy tylko lepiej rozumiemy ich muzykę, milczą nasze usta, Ponieważ jest tylko jedna prawda, przeto mamy tylko jedną religię, a różne wyznania, które dziś objawiają się w postaci wielu różnych religii czy kościołów stanowią tylko specjalnego rodzaju maski, parawany skrywające tę jedną prawdę, która, i jedynie ona, jest właśnie tą religią.

Na przestrzeni całej historii świata wybuchały wojny z tej właśnie przyczyny, że występowały różnice we wiarach, pewni ludzie wierzyli w jakieś szczególny wyznanie czy religię, bądź też w określoną wspólnotę. Ale prawda była zawsze jedna i ta sama. Gdyby wielcy mistrzowie, tacy jak Jezus lub Budda i wszyscy inni wielcy, którzy przekazali ludzkości duchowe posłanie zobaczyli Sufi Universal Worship, to odpowiadałby on ich ideałowi. Ich to wiara sprawiła, że pewnego dnia ludzie wszystkich rozmaitych religii mogli być świadkami tej służby, która obejmuje wszystkie różne wiary. Dlatego też Universal Worship daje nam obietnicę światowej formy modlitwy.

Religia stanowi największą potrzebę w każdym okresie tak przeszłości jak i przyszłości. Oczywiście postać religii zmieniała się stosownie do poziomu ewolucji człowieka. Wynika to z faktu, że postać religii zależała od zwyczajów i tradycji danego kraju, a także od psychologii wyznawców określonej religii. Zmiany jakich dokonano w różnych religiach nie wypływały z intelektualnej części ludzkiego ducha. Mamy jeszcze inną część ducha człowieka: część boską. Rozbudzenie tej części wywołuje fontannę, fontannę będącą religią. W starożytnej historii Indii znajdziemy mnóstwo przykładów ludzi, którzy piastowali stanowiska królów oraz władców i chcieli wprowadzić jakąś nową religię. Ale nigdy nie udało im się to całkowicie, ponieważ nie z tego źródła bierze swój początek religia. Źródło religii jest boskie.

Jeśli prawda i fałsz są wyraźne i różnią się, jaka zatem jest między nimi różnica? Prawda jest Bogiem, zaś tym, co nierzeczywiste i nieprawdziwe jest cała natura, którą mamy przed oczami. Stąd wszystko, co pochodzi z Boga jest rzeczywiste i prawdziwe. Rzecz jasna mentalność człowieka również odgrywa pewną rolę w religii i każda raligia została zabarwiona każdą bez wyjątku mentalnością poprzez którą była wyrażona. Ale sama religia, jako taka, pochodzi z boskiego źródła. Zewnętrzny wygląd religii może być różny, ale głębia pozostaje zawsze ta sama. W obecnym wieku wydaje się, że mamy u jednego boku naukę, a u drugiego politykę, oraz że edukacja zmierza do wyrugowania, zajęcia miejsca religii. Ale religii nic zastąpić nie może.

Istnieje wzruszająca historia o pewnym naukowcu francuskim, który przez całe swe życie nie wierzył ani nie przyznawał się do żadnej wiary w Boga, w duszę czy życie po śmierci. Ale kiedy pożył już trochę na tym świecie, odczuł potrzebę religii, chociaż wydawało mu się, że nie mógłby jej zaakceptować ponieważ przez całe życie jej nie akceptował. Z drugiej strony jego żona była bardzo religijna. Pewnego dnia poruszeni głębokim uczuciem rozmawiali szczerze na temat religii. Żonie zależało na tym, żeby jej mąż zaakceptował religię. Zapytała go więc:

- Czy ty wcale nie czujesz potrzeby religii, potrzeby oddania, która jest jedyną rzeczą coś wartą? 
Mąż odpowiedział jej:

- Nie uznaję jej, lecz wierzę w twoją wiarę, cieszę się twoim uczuciem. To właśnie jest moja religia, jedyna moja religia w życiu.

Nie wiemy pod jaką maską człowiek przechowuje swą religię. Może się ona kryć gdzieś w jego sercu. Być może nie ukazuje się na zewnątrz. Bez wątpienia jednak, gdyby nikt nie był w stanie wyrazić swego religijnego uczucia nie byłoby w ogóle żadnej możliwości porozumiewania się i dlatego właśnie naprawdę bardzo potrzebną rzeczą w społeczeństwie jest to, żebyśmy komunikowali nasze najgłębsze religijne uczucia. 



V. Czego Świat Dziś Potrzebuje


NIKT, kto choć trochę myśli kto uważnie i wnikliwie obserwuje obecną sytuację ludzkości nie zaprzeczy faktowi, że świat potrzebuje dziś tej religii. Mówię tej religii a nie jakiejś religii, ponieważ istnieje wiele religii, o których można by powiedzieć, że każda z osobna jest jakąś religią, jedną z wielu. Świat potrzebuje jednak czegoś innego. Tym czymś jest właśnie ta religia. Czy musi ona być jakąś nową religią? Gdyby miała to być jakaś nowa religia, to nie mogłaby nazywać się tą religią. Byłaby wtedy podobna wielu innym religiom. To co nazywam tą religią, jest tym, co można zobaczyć poprzez wzniesienie się ponad rozmaite sekty i różnice, które dzielą ludzi. Dzięki zrozumieniu tej religię człowiek zrozumie wszystkie religie.

Nie chcę przez to powiedzieć, że wszystkie istniejące religie nie są religią. Wszystkie religie są niczym nuty. Mamy jednak również muzykę i właśnie ona jest tą religią. Każda religia uderza w jakąś nutę, nutę, która odpowiada wymaganiom ludzkości w określonej epoce. Jednak źródłem każdej z nut jest ta sama muzyka, która przejawia się, kiedy nuty zostaną harmonijnie razem ustawione. Wszystkie przeróżne religie są różnymi nutami i kiedy ułożymy je razem w taki właśnie harmonijny sposób, wtedy tworzą muzykę. Oczywiście można postawić pytanie, dlaczego w każdej z epok nie dano ludzkości od razu całej muzyki, a tylko pojedynczą nutę. No cóż, w życiu niemowlęcia mamy taki okres, kiedy wystarczy mu grzechotka. Jeśli chodzi o skrzypce, to bardziej odpowiedni jest inny okres w życiu człowieka. Za czasów Chaldejczyków, Arabów, Greków i Rzymian ludzkość otrzymała różne religijne ideały. Do nielicznych dotarła muzyka, natomiast do wielu zaledwie jakaś nuta. Oznacza to, że muzyka istniała zawsze, ale człowiek zazwyczaj nie był gotowy jej uchwycić, pojąć i dlatego docierała do niego tylko jedna nuta.

Wynikiem takiego stanu rzeczy była walka człowieka, który otrzymał nutę C z człowiekiem, który dostał nutę G, przy czym każdy z nich twierdził:

- Nuta, którą ja otrzymałem jest tą właściwą!

Ale, prawdę mówiąc, wszystkie nuty są właściwe. Mamy więc pewne zewnętrzne tworzywo religii stanowiące formę oraz wewnętrzną treść, esencję, która jest mądrością. Kiedy mądrość spłynęła błogosławieństwem na duszę, wtedy słyszała ona boską muzykę. Ludzie, którzy zestroili swe serca, którzy wznieśli wystarczająco wysoko swe dusze, oni słyszeli tę boską muzykę. Ci jednakże, którzy bawili się tylko grzechotką, swą pojedynczą nutą, dyskutowali i sprzeczali się ze sobą. Odrzuciliby skrzypce, ponieważ nie byli do nich przygotowani i nie wiedzieliby jak na nich zagrać.

Dziś świat jest bardziej spragniony religii niż kiedykolwiek przedtem z tej przyczyny, że pewne proste, szczere dusze, przywiązane do wiary przodków, traktują swą wiarę z szacunkiem i mają o niej dobre zdanie, uważają bowiem religię za coś potrzebnego w życiu. Jednak wielu innych ludzi, obdarzonych inteligencją, rozumem, rozwagą oraz zrozumieniem życia buntuje się przeciw religii, podobnie jak dziecko, które kiedy dorasta odrzuca grzechotkę, bo ta już go nie interesuje. Obecnie mamy więc do czynienia z taką sytuacją, że religia znajduje się w rękach ludzi przywiązanych do jej zewnętrznej formy przez poświęcenie i lojalność dla wiary swych przodków. Natomiast ludzie, że tak powiem, dorośli pod względem umysłowym oraz duchowym i którzy pragną czegoś lepszego nie mogą nic takiego znaleźć. Dusze tych ostatnich łakną muzyki, lecz kiedy proszą o muzykę, daje się im grzechotkę. Wtedy odrzucają grzechotkę i mówią, że muzyka nic ich nie obchodzi, że im na niej nie zależy. Zarazem jednak w głębi nich tkwi wewnętrzna, duchowa tęsknota za muzyką duszy i bez niej ich życie jest puste.

Niewielu ludzi uznaje ten fakt, a jeszcze mniej gotowych jest przyznać się do tego. Kondycja psychiczna ludzkości osiągnęła taki stan, że człowiek inteligentny wzbrania się przed muzyką, nie chce jej. Ale że nadal czegoś pragnie, więc określa to inną nazwą. Podróżując przez dziesięć lat po Zachodzie stykałem się z ludźmi obdarzonymi wielką inteligencją, z myślicielami, ludźmi nauki. U nich właśnie widzę największą tęsknotę za tym religijnym duchem. W każdej chwili swego życia pragną tego ducha, czują bowiem, przy całym wykształceniu i zrozumieniu nauki jakie posiadają, że mają w sobie pustkę i pragną, by została czymś wypełniona. Jednak kiedy ktoś zaczyna z nimi rozmowę o religii, wtedy mówią: - O..., co to, to nie, rozmawiajmy lepiej o czymś innym! Religia nie jest nam potrzebna!.

Znaczy to, że znają oni jedynie tę część religii symbolizowaną przez grzechotkę, a nie tę, której symbolem są skrzypce. Nie mogą sobie wyobrazić, by mogło istnieć coś różniącego się od grzechotki. A jednak w ich sercach tli się dylemat, zakłopotanie oraz niepohamowane duchowe pragnienie, na które nie są w stanie odpowiedzieć nawet wszystkie ich uczone i naukowe aspiracje, poszukiwania i zainteresowania.

Jak więc widzimy tym, czego dziś potrzeba światu jest pojednanie między człowiekiem religijnym, a takim, który od religii ucieka. Ale cóż można zrobić, kiedy nawet w religii chrześcijańskiej mamy tak wiele sekt, przeciwstawiających się sobie i zwalczających jedna drugą? Cóż począć, kiedy wyznawcy religii muzułmańskiej, buddyjskiej, żydowskiej oraz wielu innych także uważają, że żadna inna religia, za wyjątkiem ich własnej, niewarta jest zawracania sobie głowy? Mnie wszystkie te rozmaite religie przypominają różne części ciała porąbane i rozrzucone. Wygląda to wszystko tak, jakby jedna odcięta ręka człowieka stawała do walki z drugą ręką tego samego człowieka. Obie są rękoma jednego człowieka, i kiedy człowiek ten jest cały, kiedy wszystkie części zostaną połączone, wtedy mamy do czynienia z tą religią.

Jaki zatem jest cel Ruchu Sufi? Stworzenie nowej religii? Nie, celem Ruchu Sufi jest połączenie różnych organów jednego ciała, które, z założenia, mają być zjednoczone, a nie rozrzucone osobno. Jaką stosujemy metodę, w jaki sposób pracujemy, by doprowadzić do takiego pojednania? Dokonujemy tego poprzez uświadamianie sobie samym, że istota wszystkich religii jest jedna, i że tą istotą, treścią, jest mądrość oraz uważając tę mądrość za naszą religię, bez względu na to, jaka byłaby nasza własna postać religii. Ruch Sufi posiada członków należących do wielu różnych wiar , i którzy nie zrezygnowali z własnej religii. Przeciwnie, utwierdzili się, umocnili, stali się silniejsi w swej wierze dzięki zrozumieniu wiary innych ludzi. Ludzie mający klapki na oczach mogą krytykować ich i czepiać się, ponieważ Sufi nie nienawidzą religii innych ludzi, nie przejawiają nieufności w stosunku do tych religii oraz nie krytykują ich. Odnoszą się z szacunkiem do pism świętych, które miliony ludzi uważają za święte, choć pisma te nie należą do ich własnej religii. Pragną badać i doceniać inne pisma święte i znaleźć potwierdzenie faktu, że wszelka mądrość pochodzi z jednego źródła, zarówno mądrość Wschodu, jak i Zachodu. Z tego względu Ruch Sufi nie jest sektą. Może być wszystkim, tylko nie jakąś sektą. A gdyby się kiedykolwiek stał się sektą, wtedy stanąłby dokładnie po przeciwnej stronie ideału, z którego wziął swój początek. Głównym ideałem Ruchu Sufi jest bowiem usunięcie różnic, które dzielą ludzkość. Ideał ten osiąga się poprzez uświadomienie sobie jednego źródła wszystkich ludzkich istot, a także jednego celu do jakiego zmierzają. To źródło jak i cel zwiemy Bogiem. 



VI. Wschód i Zachód


BY odróżnić Wschód od Zachodu, wydaje się oczywiste, że należy najpierw wskazać te sprawy, w których te części świata różnią się od siebie. Ludzie Wschodu, na przestrzeni całej historii, mieli w polu widzenia tylko jeden cel, mianowicie nawiązanie kontaktu z głębszym aspektem życia. Jedni doszli do tego wcześniej, inni później. Jedni musieli z wysiłkiem posuwać się naprzód, dla innych osiągnięcie tego aspektu życia było bardzo łatwe. Wynikiem takiego stanu rzeczy było oczywiście to, że zarówno mędrzec jak i człowiek głupi mieli bardziej ograniczoną styczność ze światem zewnętrznym. Nie oznacza to, że na Wschodzie nie ma ludzi, którzy gonią za doczesnym zyskiem i doczesnymi sprawami, oraz że nie ma takich, którzy kochają bogactwo i wszystko co doczesne, przyziemne. Na wszystkich lądach, we wszystkich krajach znajdziemy czcicieli ziemi i tego co ziemskie, znajdziemy również czcicieli piekła. Ale, kiedy znajdziemy się na przykład wśród najbardziej wykształconych ludzi Wschodu, to odkrywamy, że choć posiadają wielką wiedzę na temat nauki i sztuki, to jednak służy im to równocześnie do celu jakim jest uzyskanie wiedzy o głębszej stronie życia. W każdej pracy i działaniu jakie wykonują, cały ich motyw stanowi zrozumienie tego głębszego aspektu.

Nawet starożytni politycy i wojownicy Wschodu myśleli w ten sam sposób. Za ilustrację tego faktu może posłużyć historia o Proroku Mohammadzie , który był nie tylko mistykiem, ale również generałem armii oraz mężem stanu, i który, jako pierwszy w historii mieszkańców Bliskiego Wschodu ustanowił, w Mekce, rząd konstytucyjny. Jego ludzie utworzyli w Medynie pierwszy parlament i każdy mężczyzna i każda kobieta w mieście mieli w nim prawo głosu. Wszystko to wydarzyło się piętnaście wieków temu!

Często spotykałem domowych służących, którzy nigdy nie pobierali żadnych nauk (wykształcenia), którzy nie wiedzieli nawet jak się podpisać, ale którzy, gdy tylko dotknęło się ich uczucia i serca, pokazywali, że wiedzą tak dużo o bezwartościowości i pustocie materialnego, przyziemnego życia ile wie na ten temat wielki filozof. Tacy ludzie mogliby być może rozmawiać na temat filozofii przez całą godzinę, czerpiąc ze swego najgłębszego uczucia i mówiąc z pełnym zrozumieniem życia.

Wszystko to nie znaczy, że Wschód nie poczynił żadnych postępów jeśli chodzi o sprawy materialne. Weźmy chociażby medycynę - księgi Avicenny (Sufi Ibn Sina) stanowiły dla całego świata fundament badań medycznych. Poza tym, muzyka Wed była nie tylko muzyką jako taką, ale psychologicznym wyrazem dźwięku i rytmu. Dlatego była również pewnego rodzaju tajemnicą, nauką ukształtowaną tak doskonale, że wykorzystywano ją nie tylko dla spraw przyziemnych, ale również w medytacji. W rzeczywistości muzyka stała się najistotniejszą częścią religijnej praktyki. Pojawiają się dziś ludzie mówiący światu o powtarzaniu jakiegoś słowa, które wyleczy z choroby. Tak świat nauki jak i nienaukowy uważają to za coś nowego, ale jeśli udamy się na Wschód, to każdy człowiek, żyjący nawet w największej nędzy, powie: - „Zawsze o tym wiedzieliśmy, praktykujemy to każdego dnia. Wiemy, co znaczy potęga słowa!” Nie będą potrafili podać definicji tego zjawiska. Trzeba by było zapytać o nią kogoś wykształconego. Ale, w każdym razie, jest to nauka, która na Wschodzie istniała zawsze.

Jeśli chodzi o świat Zachodu, to zauważyć trzeba przede wszystkim, że rasa, która przybyła ze starożytnych źródeł Aryjskich do chodzi chyba o rejony geograficzne z przewagą ludności aryjskiej krajów o zimniejszy klimacie, dając początek większym odpowiedzialnością, stała się w sposób naturalny bardziej aktywna. Będąc zobowiązanymi, niejako zmuszonymi, do zainteresowania się w większym stopniu sprawami materialnymi, ludzie ci znaleźli sposoby komunikowania się z materią. Wynik tego stanu rzeczy sam w sobie jest fenomenem. Wszystkie dzisiejsze wynalazki są prawdziwym cudem, lecz cudem biorącym się z łączności ze sprawami i rzeczami należącymi do ziemi, do świata ziemskiego, cudem będącym produktem spraw i rzeczy ziemskich i tak samo widzialnym i namacalnym jak ziemia. Sytuacja ze światem Wschodu i Zachodu przypomina ojca mającego dwóch synów: jeden przez cały czas coś wytwarza. Tego dnia grzechotkę, innego rower, a na trzeci dzień ma gotowy samolot. Zawsze ma coś do pokazania ojcu. Natomiast drugi syn może siedzieć sobie cicho i podczas kiedy być może jego myśli i uczucia rozwijają się, nie ma nic do zademonstrowania. Może się w nim rozwijać coś, czego nie potrafi bardzo dobrze określić, ani też inni nie mogą tego zobaczyć. Oczywistą rzeczą jest zatem, ze postęp dokonywany w świecie przedmiotowym jest widzialny i namacalny, podczas gdy na płaszczyźnie duchowej trudno jest pokazać jak daleko człowiek zaszedł.

Tym niemniej, wziąwszy nawet pod uwagę te wszystkie różnice, ludzka natura pozostaje zawsze taka sama. Ludzie rozwinięci pod względem myślowym i uczuciowym umysłowym? żyją nie tylko na Wschodzie. Wielu z nich znajdziemy również na Zachodzie. Również jeśli chodzi o ludzi mających skłonności materialistyczne i zajmujących się wytwarzaniem różnych rzeczy z materii, to nie żyją oni tylko na Zachodzie, ale także na Wschodzie. Na Zachodzie mamy większą sposobność do wytwarzania tego, co zostało wynalezione lub odkryte, natomiast na Wschodzie ta możliwość jest dużo bardziej ograniczona. To właśnie jest przyczyną wielu kłopotów i trudności.

Niemniej jednak działania Wschodu i Zachodu skierowane są ku dwom różnym biegunom. Postęp materialny Wschodu powstrzymywany jest klimatem, takim klimatem, który sprawia, że część dnia nie nadaje się do aktywnej pracy. Człowiek woli wtedy raczej usiąść sobie i zdrzemnąć się, niż działać i pracować. To właśnie również stwarza różnice w ludzkich skłonnościach człowieka. Ponadto, w bardzo wielkim stopniu postęp Zachodu dokonał się dzięki jednolitości ludzi w tej części świata, natomiast Wschód zawdzięcza swe zacofanie w wielkiej mierze brakowi tej właśnie jednolitości. Każdy człowiek na Wschodzie może iść naprzód w swym własnym, indywidualnym postępie. Ale ilekroć mamy do czynienia z tego typu postępem, to choć może on być bardzo niezależny i wolny w sensie swobody, nie będzie jednak uznawany i rozpoznawany przez ludzi nie rozumiejących takiej indywidualnej, szczególnej ścieżki rozwoju. Przypomina to trochę sytuację naukowca, który przychodzi z wynalazkiem nie rozumianym przez innego naukowca - może więc być pewien, że spotka się ze sprzeciwem i oporem ze strony tego drugiego. Z tego względu na Wschodzie, kiedy tylko inteligentna osoba dokonuje postępu w swej dziedzinie, musi stawić czoła wielkiemu sprzeciwowi i nie znajduje nikogo, kto by dobrze ją rozumiał. Natomiast na Zachodzie jest odwrotnie. Mamy tam wyższe uczelnie, stowarzyszenia i ludzi, którzy rozumieją pewne sprawy i mogą udzielić zachęty oraz poparcia. Jednak, z drugiej strony, jednolitość odciąga ludzi od indywidualnego postępu.

Obecnie, dzięki nowoczesnym metodom komunikacji Wschód i Zachód zbliżyły się do siebie. Daje to wielką nadzieję, że Wschód i Zachód, które zależą w swych drogach postępu od wzajemnej wymiany i zrozumienia, wkrótce się zjednoczą. W przemyśle albo polityce, mogą zjednoczyć się we wszystkich sprawach i wyciągnąć z siebie nawzajem korzyści. Największym jednak pożytkiem, jaki może wyniknąć ze spotkania Wschodu i Zachodu może pojawić się na drodze wymiany myśli i ideałów, dzięki spotkaniu się w świetle będącym światłem inteligencji, i które z natury swej jest boskie.

Ruch Sufi skierował wszystkie swe wysiłki w stronę tego celu, by Wschód potrafił docenić wszystko, co na Zachodzie jest dobre i o co warto się potrudzić, oraz by Zachód mógł zrozumieć i podzielać solidaryzować się, sympatyzować, wszystko to, co warte jest zrozumienia na Wschodzie. Słowa nie mogą oddać jak wielką korzyść świat mógłby odnieść z realizacji tego ideału. W tej chwili Wschód i Zachód działają każde na własną rękę. Przypomina to trochę pracę z jednym okiem otwartym, a drugim zamkniętym. To właśnie w jedności Wschodu i Zachodu owa zdolność widzenia stanie się pełna i doskonała. Właśnie w oparciu o tę koncepcję wykorzenione zostaną wielkie katastrofy, nieszczęścia i kłopoty, które utrzymują świat w takim stanie niepokoju. Natomiast dzięki jedności Wschodu i Zachodu w mądrości, można oczekiwać prawdziwego pokoju. 



VII. Braterstwo (1)


POCZĄTKI ducha braterstwa możemy zaobserwować kiedy patrzymy na stada ptaków lecących razem na niebie, kiedy przyglądamy się stadom zwierząt i rojom owadów razem żyjących i razem wędrujących. Niewątpliwie skłonność do braterstwa jest wyraźniejsza u człowieka, ponieważ człowiek zdolny jest nie tylko do uświadomienia sobie ducha braterstwa, ale także do spełnienia, osiągnięcia celu jaki kryje się w tej naturalnej skłonności. Za całą tą różnorodnością rzeczy i spraw, które określamy mianem dobrych lub złych, właściwych lub niewłaściwych, grzechu lub cnoty kryje się jedna tajemnica. Mianowicie to, co prowadzi do szczęścia jest właściwe, dobre i prawe. Natomiast wszystko, co wiedzie ku nieszczęściu i zmartwieniu jest niewłaściwe, niedobre i złe. Jeśli ma być mowa o jakimś grzechu, to właśnie to drugie można by zwać grzechem. Braterstwo nie jest rzeczą, której człowiek się uczył lub nabywał w jakiś sposób. Braterstwo jest czymś, co ma wrodzone w sobie od początku i stosownie do poziomu rozwoju ducha braterstwa, człowiek przejawia rozwój swej duszy.

Wracając do tematu religii jakie zostały dane światu, to w Biblii, na przykład, czytamy słowa Jezusa Chrystusa namawiające nas od początku do końca do kochania swego bliźniego. Właśnie nauki moralnej braterstwa stale nauczał Mistrz i ciągle ją powtarzał. Jeśli zbadamy, co stanowi główny temat wszystkich religii jakie tylko istnieją na świecie z ich nieprzeliczonymi milionami wyznawców, to odkryjemy, że jest nim właśnie braterstwo: kochać się nawzajem, służyć sobie nawzajem i być szczerymi dla siebie.

Ale, o ile człowiek zdolny jest do kochania przyjaciela, to przejawia jeszcze większe zdolności do nienawidzenia swego sąsiada. Pierwsza skłonność, skłonność do braterstwa, do miłości, przynosi jednemu człowiekowi zadowolenie, a innemu szczęście. Tendencja druga - nienawiści do brata, wywołuje u niego niezadowolenie i przynosi nieszczęście drugiemu człowiekowi. Braterstwo stwarza szczęście, natomiast duch przeciwny braterstwu wytwarza smutek i żal.

Kiedy zagłębiamy się w święte księgi wielkich religii świata, czy będzie to Biblia, Kabała, Koran, Gita czy księgi buddyjskie, to dojdziemy do wniosku, że w tej czy innej postaci, w sposób najbardziej odpowiedni dla ludzi, którym dano religię, występowała ta sama nauka moralna, ta sama symfonia, odgrywano przed wszystkimi ludźmi tę samą muzykę. Czy wielcy nauczyciele angażowali się w jakiś specjalny sposób w przekazywanie światu mistycznych lub tajemnych nauk? Czy zajmowali się w dyskutowaniem problemów filozoficznych? Bynajmniej, chociaż byli mistykami i znali filozofię oraz okultyzm , nie one były zasadniczą rzeczą, jaką mieli przekazać światu. Tym, co dali światu, była prosta filozofia, która nigdy dla nikogo nie jest nowa, i którą zna nawet dziecko: kochać się nawzajem, być życzliwymi i uprzejmymi, być szczerymi i służyć sobie nawzajem.

Ale, jeśli jest to tak nieskomplikowana idea, tak prosta, że nawet dziecko ją zna, to dlaczego wielkie istoty, pobożne dusze musiały przychodzić na ziemię i jej nauczać? Życie jest sprawą najprostszą, a mimo to żyć jest nadzwyczaj trudno i człowiek nie przyjmie żadnej nauki od kogoś, kto sam według niej nie żyje, a jeśli nawet ją zaakceptuje, to nie będzie się jej długo trzymał. Dlatego owe dusze zstępowały na ziemię przynosząc ze sobą z góry miłość i żyły tą prostą nauką moralną, tą prostą filozofią braterstwa. Cesarz Mogoł Ghasnavi, który był przy okazji wielkim poetą, pisał: "Urodzony w pałacu i mając władzę od pierwszego dnia narodzin, nie widziałem nic prócz nieprzeliczonych tysięcy kłaniających się przede mną ludzi. Ale tego dnia w mym życiu, kiedy nauczyłem się pierwszej lekcji miłości moja dumna głowa pochyliła się, tak jak u sługi, przed każdym niewolnikiem jakiego przed sobą zobaczyłem. Wtedy poczułem, że to ja jestem ich niewolnikiem." Co to oznacza? Oznacza to, że oziębłość serca utwardza ludzkie uczucia i zamyka oczy na światło, rozpraszające mrok na ścieżce braterstwa.

Wiele mamy związków, zależności, rodzajów pokrewieństwa i stosunków między ludźmi na tym świecie, opartych na krwi, a także na prawie, ale największym, najwspanialszym związkiem jest przyjaźń. Właśnie apogeum przyjaźni zwiemy braterstwem. Braterstwo oznacza doskonałą przyjaźń.

Pojawia się jednak w związku z tym pewien problem: w jaki sposób żyć według zasady braterstwa, jak ją praktykować? Bardzo trudno nauczyć kogokolwiek tej zasady. Najlepszą metodą nauczania jest tu po prostu życie samemu według niej. Rodzice, albo ojciec albo matka, którzy okazują swym dzieciom uczucie braterstwa, w ten sposób najlepiej potrafią się wyrazić, wypowiedzieć w stosunku do dzieci, a te z kolei również dzięki temu uczuciu są w stanie najlepiej się wypowiedzieć w stosunku do rodziców. Ojciec może być najbardziej uprzejmy i życzliwy, matka najbardziej kochająca, ale jak długo on albo ona utrzymuje postawę uważania siebie tylko za ojca lub matkę, za istoty różne w jakiś sposób od dziecka, to być może dzieci dorosną wychowane w miłości do rodziców, ale nigdy nie będą uważały ich za swych przyjaciół. Takie dziecko poszuka sobie przyjaciół gdzie indziej. Podobnie nauczyciel może być przez uczniów szanowany, może wyniośle obnosić się przed uczniami powagą swego stanowiska, ale równocześnie nie można ustanowić owej łączności w zakresie inspiracji, miłości, sympatii, współczucia czy wreszcie zrozumienia, póki nauczyciel sam nie przećwiczy postawy braterstwa w stosunku do swych uczniów.

W jaki sposób wielkie istoty, prorocy, jasnowidze, mistycy traktowali swych uczniów (ang. disciples)? Wszyscy znają historię o tym, jak Jezus Chrystus zwoływał do siebie rybaków, by się przysiedli i z nim porozmawiali. Mistrz nigdy nie czuł się za dobrze, kiedy nazywali go dobrym. Powiedział: - „Nie zwijcie mnie dobrym”. Miał na myśli: "Nie uważajcie mnie za kogoś lepszego (wyższego), jestem jednym z was." Pomyśl sobie teraz o tym, jak Mistrz mył stopy swych uczniów. Czego nas to uczy? Uczy nas braterstwa. Żaden cud, żadna wielka moc, żadna wielka inspiracja, tak tajemna czy mistyczna nie może dorównać fenomenowi tej pokory, tego braterstwa, braterstwa poprzez które wielkie istoty połączyły się ze wszystkim ludźmi.

Świat sprawia wrażenie, że dzieje się na nim coraz gorzej. Wydaje się, że cierpienia jakich doznała ludzkość jeszcze się nie skończyły. Nie ulega wątpliwości, że życie na świecie wywiera taki odurzający i upajający wpływ, że człowiek z trudnością się zatrzymuje, by o tym pomyśleć. Życie, w swym obecnym kształcie, pełne jest tak wielu odpowiedzialności. Każdy człowiek, bogaty czy biedny, tak jest pochłonięty swymi sprawami, że znajduje ledwie chwilę, żeby zastanowić się, co dzieje się na świecie. Tym niemniej choroba jest chorobą, a świat jest właśnie chory. Człowiek może zlekceważyć swoją chorobę i zająć umysł czymś innym, ale jeśli się nią nie zajmie, wtedy choroba tak czy owak nadal pozostanie. Kiedy szukamy przyczyny wszystkich katastrof, nieszczęść i klęsk, to będziemy umieli znaleźć ich może z tysiąc, ale zasadnicza przyczyna jest jedna i jest nią brak braterstwa.

Można by wytrzymać brak czegoś innego, ale świat nigdy nie będzie ani szczęśliwy, ani też nie będzie w ogóle mógł być utrzymany ład czy pokój, jeśli zabraknie braterstwa. Braterstwa można się nauczyć i każdy człowiek posiada odpowiednie warunki do tego, by uczyć się braterstwa w swym życiu. Błogosławiony jest pan uprzejmy, życzliwy i kochający w stosunku do swego sługi, który uważa swego sługę za brata. Jakże błogosławiona i szczęśliwa będzie rodzina, w której wszyscy członkowie, bez względu na rodzaj pokrewieństwa, uświadamiają sobie ideę braterstwa we wzajemnym dzieleniu bólu i przyjemności! Jakże błogosławiony byłby naród, w którym, bez względu na rodzaj rządu, bez względu na konstytucję, między ludźmi na różnych stanowiskach, różnych pozycjach społecznych czy w końcu pracujących w różnych zawodach, obecny byłby duch braterstwa! Skąd bierze się niesprawiedliwość, skąd bierze się nieuczciwość? Wszystko to wypływa z braku braterstwa. Pomyśl o sytuacji jaka dziś panuje - sądy pełne sprawa karnych, więzienia pełne więźniów! Jakże wiele panuje między ludźmi niezgody i nieporozumień oraz dysharmonii między narodami, a wszystko to spowodowane brakiem braterstwa.

Kiedy przyjrzymy się temu zagadnieniu z jeszcze głębszego punktu widzenia, zauważymy, że w duchu braterstwa kryje się droga do oświecenia. Człowiek, który może żyć wielkimi i wspaniałymi zasadami, albo modlący się przez cały dzień, albo medytujący w górskiej jaskini, jeśli nie okaże ducha braterstwa, wtedy nie jest dobry ani dla siebie, ani dla innych, ponieważ braterstwo stanowi drogę do rozwoju duchowości. Nie wyłączenie się, nie ucieczka od świata jest drogą naprawdę uduchowionych istot. Ich droga polega na wzięciu pod uwagę swych obowiązków i zobowiązań, dotrzymywaniu słowa, przywiązywaniu wagi do swego honoru oraz okazywaniu szczerości bez względu na to, w jakim pomniejszym, drugorzędnym charakterze przyjdzie nam działać i pracować, byciu wiernym i oddanym dla przyjaciół oraz prawdomównym i uczciwym w stosunku do każdego człowieka. To są zalety, które rozwijają się same, kiedy duch braterstwa dojrzał już w człowieku.

Kiedy jednak przestawimy się na metafizyczny punkt widzenia, to widzimy, że jeden żywioł przyciąga inny tego samego rodzaju . Na przykład dwa strumienie wody przyciągają się do siebie. Ale choć przyjdzie taki czas, kiedy połączą się razem, z obu stron będzie musiał być podjęty w tym kierunku wysiłek. Kiedy ogień zaczyna płonąć z dwóch stron jakiegoś miejsca, to każdy z dwóch płomieni będzie przyciągany do drugiego i w końcu spotkają się i staną jednym. W ten sam sposób artysta przyciągany jest do artysty, myśliciel do myśliciela, naukowiec do naukowca, a człowiek czynu do człowieka czynu. Przyciągani są do siebie nie tylko dlatego, że obecny jest w nich obu ten sam żywioł, ale dlatego, że w byciu przyciąganym przez ten sam żywioł jaki sami reprezentujemy kryje się pewien komfort, wygoda i szczęście. Pomyślmy o radości jaka towarzyszy spotkaniu dwóch ludzi o tych samych zapatrywaniach. To nawet więcej niż radość, więcej niż zadowolenie, mamy tu do czynienia właśnie ze szczęściem obiecanym w niebie.

Ale, za całym tym światem rozmaitych nazw i form kryje się jedno życie, jeden duch. Duch ten, który jest duszą wszystkich istot, ciągnie w stronę jedności. Właśnie brak tego ducha, trzyma świat w nieszczęściu. Człowiekowi, który właśnie zadarł z bratem lub siostrą, nie smakuje jedzenie, noc jest bezsenna, serce niespokojne, dusza okryta czarnymi chmurami. Świadczy to o tym, że niekoniecznie żyjemy samym tylko pokarmem materialnym. Nasza dusza żywi się miłością, miłością którą sami otrzymujemy i którą dajemy innym. Jej brak stanowi o naszym nieszczęściu i zmartwieniu, natomiast kiedy jest ona obecna, wtedy mamy wszystko czego nam trzeba. Nic na świecie nie jest większą i potężniejszą mocą uzdrawiającą, potężniejszym lekarstwem, większym szczęściem niż świadomość braterstwa i posiadanie umiejętności obdarzenia tym uczuciem swego dziecka, gospodarza, zwierzchnika, szefa, mistrza, sąsiada i przyjaciela.

Skromne wysiłki podjęte przez Ruch Sufi w służbie Boga i ludzkości, zmierzają w stronę braterstwa. Ruch Sufi przedstawia światu ten ideał, którego zasadniczym motywem zawsze jest braterstwo, w formie oddania, poświęcenia, filozofii, mistycyzmu, metafizyki, sztuki czy nauki oraz pod każdą inną postacią. 



VIII. Braterstwo (2)


BRATERSTWO nie jest czymś, czego człowiek uczy się lub naucza innych. Braterstwo stanowi rodzaj skłonności, skłonności która wypływa z serca dostrojonego do właściwej wysokości brzemienia. Właśnie w tej naturalnej skłonności spoczywa prawdziwe szczęście, z którego z kolei wyrasta harmonia i które osiąga swe apogeum w pokoju. Posłanie braterstwa jest posłaniem sympatii, zrozumienia i współczucia, posłaniem harmonii. Ale człowiek nie będący w harmonii sam ze sobą, nie może być w harmonii z drugim człowiekiem. Pomimo całej nauki na temat braterstwa oraz własnej wiedzy i wykształcenia, nie będzie w stanie przestrzegać prawa braterstwa.

W całym systemie, metodzie stworzenia świata widzimy ślepy impuls, ślepą siłę napędową, pracującą niczym jakiś rodzaj mechanizmu wszechświata. Impuls ten wyraźniej widać u żywych stworzeń, a jego najwyraźniej zaznaczoną postacią jest poruszenie, ekscytacja . Kiedy weźmiemy się za badanie życia niższych stworzeń zobaczymy, że nie pragną one tylko zaspokojenia potrzeby głodu czy poruszania się ze swymi towarzyszami. Ich podstawowym pragnieniem jest pragnienie snu. Jednak oprócz tego, u zwierząt występuje rodzaj skłonności przejawiającej się jako ekscytacja, niepokój, podniecenie. To właśnie z powodu tej zwierzęta i ptaki walczą między sobą. Całe ich życie pełne jest tego poruszenia i niepokoju. Ponadto, co warto zauważyć, zwierzęta trawożerne mniej są podekscytowane niż mięsożerne, natomiast u tych ostatnich występuje większe pragnienie walki. Lew i tygrys posiadają większą skłonność do podjęcia walki niż konie i krowy, co pokazuje, że zwierzęta trawożerne są o krok bardziej zaawansowane, niż mięsożerne. Skłonności do jedzenia albo picia, w pogoni za przyjemnością lub cieszenia się wygodą i dobrobytem czy uleganie ekscytacji nie przynależy w jakiś osobliwy sposób do istoty ludzkiej. Człowiek otrzymał te cechy od zwierząt. Jego szczególną cechą charakterystyczną jest sympatia, zrozumienie, współczucie oraz harmonia. Ale one pojawiają się tylko wtedy, gdy człowiek wznosi się ponad wspomniane zaniepokojenie, ponad poruszenie, które, że tak powiem, grzebie ducha sympatii i zrozumienia. Oczywiście człowiek posiada z reguły jakieś wykształcenie, jest w pewien sposób wyćwiczony, dysponuje pewną ogładą, nauczono go dobrych manier i dlatego nie zawsze okazuje swą ekscytację. Tylko w chwilach słabości, kiedy nie może już tego poruszenia kontrolować, eksploduje ono i staje przed oczami zarówno jego, jak i innych ludzi, dowodząc tym samym, że nie jest jeszcze gotów na to, by zwać go istotą ludzką.

Czy jest taka chwila w życiu człowieka, kiedy wznosi się on ponad ekscytację? Jedna osoba zapanuje nad tym stanem wcześniej od innej, ale zawsze zostanie on opanowany, jeśli tylko naprawdę spróbujemy tego dokonać. Duch ekscytacji przejawia się w postaci nietolerancji, rywalizacji, zazdrości, despotycznej, apodyktycznej postawy, drażliwości, nerwowości lub skłonności do protekcjonalnego traktowania innych ludzi. Wszystkie te cechy wskazują na ekscytację. Kiedy przyjrzymy się bliżej życiu ludzi, którzy służyli ludzkości, to zobaczymy, że ekscytacja, poruszenie, było pierwszą rzeczą jaką musieli pokonać. Kiedy mówi się o tym, jak Krishna stoczył bitwę z Kamsą, człowiekiem - potworem, to pamiętać należy, że potwór ten nie znajdował się na zewnątrz Krishny. Potwór tkwił w nim. Był to duch ekscytacji. Krishna musiał go zwyciężyć i dopiero po tym jak tego dokonał, stał się posłańcem miłości.

Czytamy w Biblii, że Jezus Chrystus udał się na czterdzieści dni w głąb pustyni, i że u jego boku stał Szatan. Czym jest Szatan? Szatan jest tym samym duchem, który jest jednocześnie największym wrogiem rodzaju ludzkiego, mianowicie duchem ekscytacji. Halima podaje symboliczny, artystyczny i malowniczy opis doświadczenia jakie przeszedł Prorok. Mówi ona, że rozcięto pierś Proroka, i że usunięto z niej pewną ilość niepożądanej substancji. W sensie symbolicznym znaczy to tyle, że usunięto ducha ekscytacji, by zrobić miejsce dla boskiej inspiracji. Oznacza to, że człowiek dziedziczy cechy ziemskie i wśród nich główne miejsce zajmuje duch ekscytacji . Czasem dziecko przejawia go w stosunku do rodziców, uczeń w stosunku do kolegów, młodzieniec w stosunku do towarzyszy, dorosły człowiek w stosunku do sąsiada - i każdy znajduje jakiś powód na usprawiedliwienie tej złej, niewłaściwej postawy. Z tego względu ekscytacja stanowi oznakę fałszywego ego, i kiedy to fałszywe ego zostanie rozbite, kiedy właśnie ta sama ekscytacja skruszyła samą siebie, tak jak ogień sam się wypala, wtedy zaczyna się proces oczyszczenia.

Człowiek tak naprawdę nie zauważa jak daleko duch ekscytacji wlecze się za nim na drodze duchowego postępu. Człowiek może stanąć u samych bram niebios, a okaże się że nawet na taką odległość zawędruje za nim duch ekscytacji. Może stać się do tego czasu słabsze, ale będzie tam z nami. Tyle tylko, że duch ten nie posiada żadnej możliwości wstępu do świątyni Boga i tym samym dusza, która niesie go ze sobą nie ma wstępu do tej siedziby doskonałości. Dusza taka może dotrzeć aż do samej bramy wewnętrznej, duchowej świątyni, ale nie wolno jej wejść do środka. Powstrzymywana jest przez tego samego ducha ekscytacji. Świątynia Boga nazywa się Dar-e-Sala'm, co znaczy to samo, co Jeruzalem. Oznacza bramę pokoju i ekscytacji nie wolno przez tę bramę przejść. Musi pozostać na zewnątrz. Kiedy starożytni mówili: "Nie możesz słuchać dwóch panów, Boga i Szatana", znaczyło to, że Szatan jest duchem poruszenia, ekscytacji znajdującym się w nas, natomiast Bóg jest duchem pokoju, w którym spoczywa nasze szczęście. Nie możemy więc pójść za obydwoma mistrzami jednocześnie.

Wiele ruchów, instytucji i towarzystw krzewi i popiera braterstwo. Robią wszystko, co w ich mocy, by popierać i sprzyjać temu ideałowi, ponieważ jest on istotą religii oraz duszą duchowości. Jak można osiągnąć ten ideał? Można osiągnąć go dzięki tworzeniu w sobie samym, i staraniom przekazania innym, idei naturalnej, niewymuszonej sympatii i zrozumienia. Osiągamy go również dzięki wzmacnianiu siebie, dodając tym samym siły innym ludziom do walki z duchem poruszenia i ekscytacji, który zawsze okazywał się najgorszym wrogiem rodzaju ludzkiego.

Skąd bierze się duch ekscytacji ? Bierze się z pewnego zaburzenia, nieładu albo w ciele, albo w umyśle. Dzieje się tak wtedy, kiedy ciało nie znajduje się w swym właściwym, prawidłowym rytmie i tonie (brzmieniu, poziomie wibracji), albo jeśli umysł nie osiąga swego prawidłowego rytmu lub tonu (brzmienia). Jeśli umysł i ciało nie są ze sobą zestrojone, jeśli nie harmonizują ze sobą, wtedy również pojawia się poruszenie i ekscytacja. Czasem, w takim przypadku, mamy do czynienia z odzwierciedleniem umysłu w ciele, a czasem jest to efektem odzwierciedlenia stanu ciała w umyśle. Jakże prawdziwe jest stwierdzenie, że człowiek jest swym własnym wrogiem. Ale gdzie szukać tego wroga? Tym wrogiem jest właśnie duch ekscytacji. Duch, który nigdy nie jest zadowolony, zaspokojony, nigdy nie potrafi docenić, nie odpowiada, nie odwzajemnia się, nie reaguje, który nie posiada zrozumienia, nie sympatyzuje, nie współczuje, który się nie zgadza, nie potrafi ścierpieć pewnych spraw, nie toleruje, i który nie harmonizuje z innymi ludźmi i z otoczeniem . Jest to duch, który sprzeciwia się jakiemukolwiek wpływowi i działaniu harmonii, sprzeciwia się porozumieniu i zgodzie, zrozumieniu, współczuciu i sympatii czy wreszcie uprzejmości i życzliwości.

Czy mamy tu do czynienia z duchem jakiejś żywej istoty, czy jest to Szatan, diabeł, co to w ogóle jest? Jak wytłumaczyć, opisać, objaśnić tego ducha? Co jest jego źródłem? Najlepiej opisać ducha ekscytacji w ten sposób, że przypomina on gładką jedwabistą nić, która zaplątała się z jednej strony i utworzyła supeł. Jednak w miejscu gdzie mamy węzeł i gdzie bardzo trudno jest rozplątać nić, wciąż mamy przecież do czynienia z tą samą jedwabistą nicią. Tyle tylko, że tym razem znajduje się ona w stanie, że się tak wyrażę, trudnym dla siebie , ponieważ nie jest swobodna, wolna, a stanowi trudność dla innych ponieważ nie potrafią jej rozplątać. Podobnie też dusza posiadająca w sobie boski oddech , pochodząca z niebios, reprezentująca Boga na ziemi, kiedy przekształci się w węzeł i poplącze, wtedy ma kłopoty sama ze sobą, kłopoty z innymi ludźmi, a ci z kolei mają kłopoty z nią. W ten sposób dusza staje się nieharmonijna i stwarza dysharmonię. Znajduje się w stanie braku harmonii. Znaczy to tylko, że utraciła swój naturalny, pierwotny stan, swą gładkość oraz miękkość i delikatność. Mimo to jednak pozostaje jedwabiem, nie przeobraziła się w bawełnę, nadal jest jedwabiem. Nazwij to Szatanem, diabłem, nazwij to jak chcesz, ale jeśli człowiek poznał już raz źródło, pochodzenie tego zjawiska, to nie może go określić inaczej, jak tylko słowem "stan". Dlatego, najważniejszym elementem w dziele braterstwa, jest rozwijanie ducha braterstwa w nas samych, przez wzniesienie się ponad wszelkiego rodzaju węzły, poplątanie i trudności po to, żebyśmy nie tylko umieli stosować się do reguł braterstwa, ale żeby wszystko co w sposób naturalny i niewymuszony z nas wypływa mogło wyrażać braterstwo.

W pracy nad ustanowieniem braterstwa głównym celem Ruchu Sufi jest doprowadzenie do lepszego zrozumienia miedzy różnymi klasami społecznymi, między wyznawcami różnych religii i ludźmi różnych ras i narodów. Nie chodzi nam jednak o ich wymieszanie. Gdyby taka była nasza idea, wtedy byłoby to coś zupełnie innego od tego, co robimy. Pragniemy, żeby farmy pszenicy pozostały farmami, na których uprawia się pszenicę. Chcemy, by tam gdzie uprawia się ryż, dojrzewał ryż, gdzie mamy lasy, były lasy, gdzie są ogrody, by pozostały ogrody - wszystkie one są potrzebne. Nasze idee nie osiągnęły takiej skrajności, by przyrządzać wszystkie potrawy na tym samym półmisku ('wrzucać wszystko do jednego kotła'). Nie chodzi nam o wyciągnięcie palców tak, żeby wszystkie stały się równe, bo ich naturalny rozmiar jest dla nich rozmiarem właściwym i prawidłowym. Nasza koncepcja równości nie pasuje do takiej idei. Naszym jedynym celem jest, by Wschód i Zachód, Północ i Południe, zamiast odwracać się od siebie plecami, zwróciły ku sobie twarze.

Nie pragniemy, żeby wszyscy ludzie na świecie wyznawali tę samą religię, albo prezentowali taki sam poziom i rodzaj wykształcenia, albo też posiadali te same obyczaje i zachowania. Nie uważamy również, że wszystkie klasy społeczne muszą stać się jedną klasą, co tak czy owak jest niemożliwe. Pragniemy, żeby wszystkie klasy społeczne zlały się ze sobą, jednak by każda jednostka zachowała swój własny, indywidualny wyraz w życiu. Żeby wszystkie kraje mogły posiadać swą osobliwość, swą indywidualność, zarazem jednak żeby wyrażały względem siebie dobrą wolę i przyjazne uczucia. Chcemy, żeby różne rasy mogły nadal mieć swe własne obyczaje i idee, ale by jednocześnie rozumiały się nawzajem, żeby wyznawcy różnych religii mogli nadal należeć do swych religii, ale jednocześnie by stali się dla siebie nawzajem tolerancyjni.

Dlatego nasza idea braterstwa nie jest w żaden sposób skrajna. Naszym celem nie jest zmiana ludzkości, lecz udzielenie jej pomocy w drodze do celu, do którego zmierza. Ludzie mogą należeć do jednego kościoła, a mimo to walczyć ze sobą. Równie dobrze mogliby należeć do różnych kościołów, a mimo to rozumieć się nawzajem, odnosić się z szacunkiem do religii drugiego człowieka i tolerować się nawzajem. Ludzie mogą należeć do jednego towarzystwa, do jednej instytucji, a mimo to nie zgadzać się ze sobą. I jaki mamy wtedy pożytek z takiego towarzystwa? Dlatego misja Ruchu Sufi nie polega wcale na podejmowaniu starań, by cała ludzkość, wszyscy ludzie stali się zwolennikami jakiegoś jednego, szczególnego ruchu. Misją Ruchu Sufi jest danie ludzkości tego, co Bóg dał nam, tak byśmy mogli służyć w Jego sprawie.

Hazrat Inayat Khan

Tłumaczenie: Sufi Ofiel Ahmad

(C) Toruń 1988 - Zakon Sufi Chishty

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz